Czwartek, 18 lipca 2013
Kategoria do czytania, transport, ze zdjęciem
Wielkie zdziwienie i takie tam
Zacznę od końca: miałem mieć rano służbowe spotkanie. Takie, że trzeba się ładnie ubrać i w ogóle. I do pewnego momentu ludzie naprawdę zakładali, że żartuję, że przyjadę rowerem, mimo że mówiłem jak najbardziej serio, że garnitur zwykłem chować do sakwy. W końcu jednak uwierzyli. Bo i czym miałem niby przyjechać? Autobusem? Przyjechałem zatem rano, tak jak było ustalone, załatwiłem co miałem i wrociłem do siebie. Lubię przejażdżki w ramach transportu między miejscami pracy.
Kapkę wcześniej, bo wczoraj wieczorem: musiałem, niestety, iść do Centrum. Znaczy: jechać tam samochodem, a potem dreptać. Usiłowałem wprowadzić trochę radości do smutnych uliczek nie schodząc ani na centymetr rozpędzonym kretynom na mieszczuchach. Ominęli, niestety.
A jeszcze odrobinę wcześniej wracałem z pracy. A wracając napotkałem taki oto obrazek:
Do dyspozycji rowerzysty widocznego w oddali (zrobiłbym lepsze zdjęcie, ale nie zdążyłem) była wąska uliczka osiedlowa widoczna po prawej. Na tej uliczce nie sposób wyprzedzić roweru, do tego ruch jest tam znikomy, a nikt nie przekracza 20 km/h. Przejechałby cztery razy szybciej, o wiele spokojniej i w stu procentach bezpiecznie, ale, wiadomo, jezdnia mimo wszystko niesie śmierć, więc nasz bohater wybiera pchanie się wąskim chodnikiem napchanym ludźmi, lawirując między nimi a widocznymi koszami na śmieci.
Kapkę wcześniej, bo wczoraj wieczorem: musiałem, niestety, iść do Centrum. Znaczy: jechać tam samochodem, a potem dreptać. Usiłowałem wprowadzić trochę radości do smutnych uliczek nie schodząc ani na centymetr rozpędzonym kretynom na mieszczuchach. Ominęli, niestety.
A jeszcze odrobinę wcześniej wracałem z pracy. A wracając napotkałem taki oto obrazek:
Jak widać, na jezdni jest śmiertelnie niebezpiecznie© Hipek99
Do dyspozycji rowerzysty widocznego w oddali (zrobiłbym lepsze zdjęcie, ale nie zdążyłem) była wąska uliczka osiedlowa widoczna po prawej. Na tej uliczce nie sposób wyprzedzić roweru, do tego ruch jest tam znikomy, a nikt nie przekracza 20 km/h. Przejechałby cztery razy szybciej, o wiele spokojniej i w stu procentach bezpiecznie, ale, wiadomo, jezdnia mimo wszystko niesie śmierć, więc nasz bohater wybiera pchanie się wąskim chodnikiem napchanym ludźmi, lawirując między nimi a widocznymi koszami na śmieci.
- DST 30.41km
- Czas 01:15
- VAVG 24.33km/h
- Sprzęt Zenon
Komentarze
Nawet na mono jeżdżę głównie asfaltami... :)
Zagadnąłem dziś Panią Policjantkę z "suszarką" (w Jeleniej Górze) i sama mi sugerowała chodniki przy głównych drogach.
Oraz przyznała, że nic się o legalności mono nie wypowie, bo nie ma nań przepisów. :)
Nowy avat to skąd? Z Norwegii, z Pcimia czy z przypadku? ;) mors - 23:07 niedziela, 21 lipca 2013 | linkuj
Zagadnąłem dziś Panią Policjantkę z "suszarką" (w Jeleniej Górze) i sama mi sugerowała chodniki przy głównych drogach.
Oraz przyznała, że nic się o legalności mono nie wypowie, bo nie ma nań przepisów. :)
Nowy avat to skąd? Z Norwegii, z Pcimia czy z przypadku? ;) mors - 23:07 niedziela, 21 lipca 2013 | linkuj
Zgodnie z przepisami rower jest pojazdem, a miejsce pojazdów nie jest na chodniku, tylko na jezdni. Chodnik, jak sama nazwa wskazuje, służy do chodzenia, ergo - jest dla pieszych. Wyjątki od tej reguły są opisane w prawie o ruchu drogowym. O czym tu dyskutować?
yurek55 - 21:05 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
Dzisiaj mogłem zaliczyć czołowe z gościem na DDR w Alejach Ujazdowskich, bo tak się gapił w stronę parku jadąc po lewej stronie DDR, oraz dwa samochody, gdzie kierujący nie widział potrzeby sprawdzić, czy nie zajedzie komuś drogi. Na szczęście jakoś jestem w stanie na razie wyczuć co za chwilę zrobi delikwent w samochodzie.
Dzisiaj też była informacja w "Stołku" o zderzeniu dwóch rowerów na DDR na Belwederskiej. Jeden z zainteresowanych wylądował w szpitalu. oelka - 21:04 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
Dzisiaj też była informacja w "Stołku" o zderzeniu dwóch rowerów na DDR na Belwederskiej. Jeden z zainteresowanych wylądował w szpitalu. oelka - 21:04 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
Tylko ulica. Chodnikami jeżdżę tylko z dziećmi. Jak jest mniejszy ruch, to wjeżdżamy na ulicę. Jadąc sam, omijam DDRy. Chyba że mnie znaki do jazdy nimi zmuszają. Im więcej rowerów na ulicach, tym kierowcy bardziej się przyzwyczajają. Ale to już Hipek napisał. Sam nie lubię, jak idę po chodniku i mi "pedalista chodnikowy" śmiga o włos koło mnie! W miastach niestety takich nie brakuje. Tak samo strasznie nie toleruję, czerwonego światła rowerzystów. Taki debil(bo jak inaczej go nazwać), nie zastanawia się że może narobić dramatu. Wystarczy że się trafi motocyklista i obaj są u św. Piotra. Gdy go walnie auto, to jeb..ł go pies. Dodatkowo przez takie zachowanie, wystawiamy sobie kiepskie świadectwo i nie oczekujmy przywilejów np. w zmianie PoRD.
Swoje poglądy piszę z pozycji, pieszego, rowerzysty i kierownika auta. Gewehr - 19:36 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
Swoje poglądy piszę z pozycji, pieszego, rowerzysty i kierownika auta. Gewehr - 19:36 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
Ty jednak upierasz się, żeby zawsze jechać ulicami... Strasznie forsujesz to zachowanie;) Zastanawiający twój ścieżko/chodniko wstręt. W tej sytuacji, może faktycznie bym stosował ulicę, ale żeby tak za każdym razem forsować ulice jako krainę spokoju i bezpieczeństwa? Plisss;P Może ciebie w dzieciństwie ktoś w wózku rowerem na chodniku potrącił czy coś;P
he he;D Ksiegowy - 15:10 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
he he;D Ksiegowy - 15:10 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!