Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2011
Dystans całkowity: | 874.79 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 39:40 |
Średnia prędkość: | 22.05 km/h |
Liczba aktywności: | 29 |
Średnio na aktywność: | 30.17 km i 1h 22m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 21 lipca 2011
Kategoria transport
Do pracy i dentystycznie
- DST 30.77km
- Czas 01:18
- VAVG 23.67km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Wtorek, 19 lipca 2011
Kategoria do czytania, transport
Wytarta, wybuchnięta opona
Z pracy wróciłem spokojnie, siedzimy sobie w pokoju, nagle na korytarzu odzywa się głośny, metaliczny dźwięk. Na korytarzu w dzień stoją rowery. Wypadłem zatem nań z mordem w oczach, bo zabrzmiało to mniej więcej tak, jakby ktoś próbował jeden zdjąć... ale na korytarzu cisza... Nic to, pewnie ktoś wychodził z mieszkania i coś strzeliło.
Dnia następnego ruszam rano już ubrany... a tu powietrza brak. Połączyłem oba fakty, zdjąłem oponę i szukam... faktycznie, przetarło się dziadostwo. Być może dzięki mnie - obręcz obciążona moim kuprem i sakwami tarła o oponę i wyszło, jak wyszło.
Pierwszy plan: Zakładamy grubsze opony. Ale jak grubsze, to się pod błotnik nie zmieszczą. Demontujemy błotnik - ale jak zdemontuję, to trzeba szukać podkładek do montażu bagażnika...
Drugi plan: Zakładamy opony ze starego Chrupka. Biegnę na balkon, odpinam koło i... no tak: przykręcić błotnik, bagaznik, zmienić oponę... A do roboty to kiedy?
Pojechałem zatem samochodem. W drodze powrotnej odebrałem przesyłkę od kuriera (torba na górę bagaznika + błotnik dla Hipci) i kupiłem nowe ogumienie.
Dnia następnego ruszam rano już ubrany... a tu powietrza brak. Połączyłem oba fakty, zdjąłem oponę i szukam... faktycznie, przetarło się dziadostwo. Być może dzięki mnie - obręcz obciążona moim kuprem i sakwami tarła o oponę i wyszło, jak wyszło.
Pierwszy plan: Zakładamy grubsze opony. Ale jak grubsze, to się pod błotnik nie zmieszczą. Demontujemy błotnik - ale jak zdemontuję, to trzeba szukać podkładek do montażu bagażnika...
Drugi plan: Zakładamy opony ze starego Chrupka. Biegnę na balkon, odpinam koło i... no tak: przykręcić błotnik, bagaznik, zmienić oponę... A do roboty to kiedy?
Pojechałem zatem samochodem. W drodze powrotnej odebrałem przesyłkę od kuriera (torba na górę bagaznika + błotnik dla Hipci) i kupiłem nowe ogumienie.
- DST 28.01km
- Czas 01:09
- VAVG 24.36km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Wtorek, 19 lipca 2011
Kategoria do czytania, transport, > 50 km
Trochę tego jeżdżenia wyszło...
Podpuszczony czyimś wpisem z długiej trasy zastanowiłem się nad możliwością słuchania audiobooka podczas jazdy. Od muzyki już chciałbym odpocząć, radio mnie denerwuje, bo nie mogę przewinąć, jeśli kawałek mnie nudzi, więc co tam - może i książka? Zwłaszcza, że póki jeździlem Zbiorkomem, póty czytałem non stop i trochę mi tego brakuje. Zatem postanowione - audiobooka nabyłem, załadowałem na uszy i pojechałem. Trochę miałem stracha, że jadąc mogę się zasłuchać i czegoś nie zauważyć, ale na szczęście obawy były próżne, mogę skupić się na jeździe i na treści.
Z pracy wróciłem sam, potem skoczyliśmy na kurs (coraz szybciej jeździmy na te kursy), z kursu przedłużyliśmy sobie trasę przez Bielany. Rano miałem się zameldować w innej miejscówce, na Targówku, przez co suma wyszła powyżej 50km. Dzisiejsza trasa rano miała być w słońcu i dłuższa niż zwykle, dlatego naszykowałem sobie pełniutki bidon, nasyciłem go różnymi proszkami i... zostawiłem na zlewie. Na szczęście nie było źle i udało się spokojnie dojechać z językiem tylko częściowo przyschniętym do gardła.
Poczta Polska znów sie spisała, czekałem na ten bagażnik, wczoraj przyszło awizo z informacją, że biedny pan listonosz w zeszły czwartek nie był w stanie doręczyć mi przesyłki. Szkoda, że awizo ani w czwartek, ani w piątek w skrzynce nie wylądowało.
Z pracy wróciłem sam, potem skoczyliśmy na kurs (coraz szybciej jeździmy na te kursy), z kursu przedłużyliśmy sobie trasę przez Bielany. Rano miałem się zameldować w innej miejscówce, na Targówku, przez co suma wyszła powyżej 50km. Dzisiejsza trasa rano miała być w słońcu i dłuższa niż zwykle, dlatego naszykowałem sobie pełniutki bidon, nasyciłem go różnymi proszkami i... zostawiłem na zlewie. Na szczęście nie było źle i udało się spokojnie dojechać z językiem tylko częściowo przyschniętym do gardła.
Poczta Polska znów sie spisała, czekałem na ten bagażnik, wczoraj przyszło awizo z informacją, że biedny pan listonosz w zeszły czwartek nie był w stanie doręczyć mi przesyłki. Szkoda, że awizo ani w czwartek, ani w piątek w skrzynce nie wylądowało.
- DST 54.73km
- Czas 02:20
- VAVG 23.46km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Poniedziałek, 18 lipca 2011
Kategoria transport, do czytania
Poniedziałek po weekendzie ciężki jest
Bo tak: wstać było ciężko, ubrać się było ciężko, jak już wsiadłem, to się pojechało, bo wolałem nie spadać z roweru, więc pedałowałem...
Wczoraj o 21:00 jeszcze byłem nad jeziorem, dojechaliśmy do Warszawy w 2,5 godziny, zaległem w łóżku i zasnąłem... A dziś siedzę w robocie i zdycham...
Wczoraj o 21:00 jeszcze byłem nad jeziorem, dojechaliśmy do Warszawy w 2,5 godziny, zaległem w łóżku i zasnąłem... A dziś siedzę w robocie i zdycham...
- DST 10.29km
- Czas 00:26
- VAVG 23.75km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Piątek, 15 lipca 2011
Kategoria do czytania, transport
I nadchodzi nierowerowy weekend
...albowiem przesyłka z poprzeczkami do bagażnika samochodowego niestety nie dotarła do mnie. Ciekawe, kto nawalił: sprzedawca czy poczta?
- DST 10.29km
- Czas 00:24
- VAVG 25.72km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Piątek, 15 lipca 2011
Kategoria transport
Z pracy i do pracy
- DST 20.54km
- Czas 00:52
- VAVG 23.70km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Czwartek, 14 lipca 2011
Kategoria do czytania, transport
Jak zostałem kurierem na jedno popołudnie i jedną trasę
Wczoraj przyszła do mnie do pracy przesyłka. Rynienki na rower do bagażnika samochodowego. 160cm wysokości, z 10kg wagi. Oczywiście mogłem to wrzucić kumplowi do bagażnika, a wieczorem podjechać autem i to odebrać, ale - od czego mam rower, prawda?
Plan był prosty - wsiadam z tym pod pachą, położę sobie na kierownicy i jakoś dojadę. Pierwsze 20 metrów podróży uświadomiło mi, że pomysł z położeniem czegoś na kierownicy nie jest dobry. Nie, że było niewygodnie i nie miałem władzy nad kierownicą, nie. Wyjeżdżając z parkingu strąciłem sobie licznik, po którym przejechał co najmniej jeden samochód. Licznikowi pękła szybka, ale gdzieś tam wewnątrz: nadal jest szczelny, liczy poprawnie, więc szkoda niewielka; przynajmniej teraz ma duszę. :)
Drugi plan - bierzem ciężar pod pachę i tarmosim się. No i jakoś się udało, z miejsca mielismy pojechac na kurs, ale skończyło się na samochodzie, bo późno było (tak, samochodem jesteśmy szybciej - dzięki S8).
Rano pojechałem do pracy, tez bez wydziwiania i szybko, i sam, bo musiałem być wcześniej, a rano zmarnowałem trochę czasu wstając, potem na szczęście wynik polepszyła wycieczka do dentysty, która ubiegła pod znakiem grzejącego, żółtego gówna. To już wolałem poranną burzę.
Na poczcie mają czekać belki do bagażnika, jak dobrze pójdzie, to rowery pojadą z nami na weekend na Mazury.
Plan był prosty - wsiadam z tym pod pachą, położę sobie na kierownicy i jakoś dojadę. Pierwsze 20 metrów podróży uświadomiło mi, że pomysł z położeniem czegoś na kierownicy nie jest dobry. Nie, że było niewygodnie i nie miałem władzy nad kierownicą, nie. Wyjeżdżając z parkingu strąciłem sobie licznik, po którym przejechał co najmniej jeden samochód. Licznikowi pękła szybka, ale gdzieś tam wewnątrz: nadal jest szczelny, liczy poprawnie, więc szkoda niewielka; przynajmniej teraz ma duszę. :)
Drugi plan - bierzem ciężar pod pachę i tarmosim się. No i jakoś się udało, z miejsca mielismy pojechac na kurs, ale skończyło się na samochodzie, bo późno było (tak, samochodem jesteśmy szybciej - dzięki S8).
Rano pojechałem do pracy, tez bez wydziwiania i szybko, i sam, bo musiałem być wcześniej, a rano zmarnowałem trochę czasu wstając, potem na szczęście wynik polepszyła wycieczka do dentysty, która ubiegła pod znakiem grzejącego, żółtego gówna. To już wolałem poranną burzę.
Na poczcie mają czekać belki do bagażnika, jak dobrze pójdzie, to rowery pojadą z nami na weekend na Mazury.
- DST 26.05km
- Czas 01:15
- VAVG 20.84km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Środa, 13 lipca 2011
Kategoria do czytania, transport
Tam i z powrotem (praca)
Tam i z powrotem z Hipcią. Na szczęście bez fajerwerków :)
- DST 23.23km
- Czas 01:01
- VAVG 22.85km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Wtorek, 12 lipca 2011
Kategoria do czytania, transport
I kup tu, człowieku, babie rower...
Kupiliśmy, przypominam, w sobotę. Do tej pory rower zrobił jedynie kółko po Warszawie - w sobotę, zatem przyszedł pierwszy dzień dojazdów do pracy. Pierwsza wspólna trasa była na kurs... I tu już niespodzianka: jedziemy w miarę szybko - startuję ze świateł tak, jak zawsze (ruszałem mocniej, żeby Hipci nie zastawiać drogi), rozkręcam się do 35km/h, oglądam się... A Hipcia siedzi mi na kole i suszy zęby. Dla porównania - gdy jeździła na starym sprzęcie, po przejechanych stu metrach od startu miałem 70-80 metrów przewagi - kwestia wyślizganych zębatek, musiała ruszać powoli jak czołg. Trasę na kurs przecięliśmy jak burza - takiej prędkości przelotowej (29-34km/h) nie pamiętam nigdy w historii naszych wspólnych wyjazdów; nie przypominam sobie też, żebyśmy kiedykolwiek jadąc razem rozbujali się na prostej do 42km/h (przy tym ostatnim dojeżdżając do świateł usłyszałem, że blat trzeba koniecznie zwiększyć, bo chciała jechać szybciej, ale brakło przełożenia).
Z kursu też (miła odmiana) pojechaliśmy szerszą trasą - przez Marymoncką, Przy Agorze, Conrada i Powstańców. W ogóle chcieliśmy pojechac obok Cmentarza Północnego, ale z góry polały się strugi deszczu, momentalnie Hipciowy kuperek się zamoczył i stwierdziliśmy, że mimo że jest ciepło, to nie chcemy jednak pakować nowego roweru w cały syf, który jest na budowie w okolicach Marymoncka-Pułkowa. Na skrzyżowaniu Conrada z Powstańców Hipcia poszła agresywnie i wywinęła orła na tych fantastycznych, śliskich pasach przejścia dla pieszych na DDR. Cóż, pierwsza gleba, uczciliśmy to później specjalnie kupioną nalewką.
Rano wyszliśmy wcześniej, więc udało się zakręcić pod Hipciową fabrykę i z powrotem do mnie. Kolejny przyjemny poranek.
Z kursu też (miła odmiana) pojechaliśmy szerszą trasą - przez Marymoncką, Przy Agorze, Conrada i Powstańców. W ogóle chcieliśmy pojechac obok Cmentarza Północnego, ale z góry polały się strugi deszczu, momentalnie Hipciowy kuperek się zamoczył i stwierdziliśmy, że mimo że jest ciepło, to nie chcemy jednak pakować nowego roweru w cały syf, który jest na budowie w okolicach Marymoncka-Pułkowa. Na skrzyżowaniu Conrada z Powstańców Hipcia poszła agresywnie i wywinęła orła na tych fantastycznych, śliskich pasach przejścia dla pieszych na DDR. Cóż, pierwsza gleba, uczciliśmy to później specjalnie kupioną nalewką.
Rano wyszliśmy wcześniej, więc udało się zakręcić pod Hipciową fabrykę i z powrotem do mnie. Kolejny przyjemny poranek.
- DST 47.95km
- Czas 02:04
- VAVG 23.20km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Poniedziałek, 11 lipca 2011
Kategoria do czytania, transport
Do pracy
Stary rower wylądował na balkonie i docelowo będzie przerabiany na awaryjne jeździdło - na wypadek awarii. Natomiast dziś z rana...
Hipcia - szumiąc gumami i ja - ledwo nadążając, ruszyliśmy do roboty. Co pisać - fajnie jest, jak wreszcie nie ma problemów z hamowaniem, ruszaniem i można skupić się tylko na jeździe.
Hipcia - szumiąc gumami i ja - ledwo nadążając, ruszyliśmy do roboty. Co pisać - fajnie jest, jak wreszcie nie ma problemów z hamowaniem, ruszaniem i można skupić się tylko na jeździe.
- DST 10.59km
- Czas 00:29
- VAVG 21.91km/h
- Sprzęt Unibike Viper