Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2011

Dystans całkowity:1059.44 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:51:51
Średnia prędkość:20.43 km/h
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:31.16 km i 1h 31m
Więcej statystyk
Wtorek, 13 września 2011 Kategoria do czytania, transport

Dzwonek lub inny sygnał ostrzegawczy o nieprzeraźliwym dźwięku.

W takie coś powinien być wyposażony każdy rower, zgodnie z par. 53, ust. 1, pkt 4 Rozporządzenia w sprawie warunków technicznych pojazdów oraz ich niezbędnego wyposażenia. Zastanawia mnie, gdzie i jak określony jest "nieprzeraźliwy ton". A po drugie - zastanawia mnie, czy "innym sygnałem ostrzegawczym" mogą być własne struny głosowe? Bo skoro jadę, to rower jest w nie wyposażony. A taki rodzaj ostrzeżenia skuteczniejszy jest niż dzwonek.

Wczoraj własnie jedziemy sobie z Hipcią, DDRem idzie kobita z psem. Idzie w drugą stronę, więc nas nie widzi. Przy prawej stronie, pies biega po prawej - jest dobrze. Nagle babeczka przechodzi na lewą stronę DDR, a pies zostaje przy prawej krawędzi. Pośrodku smycz.

Jak wiadomo, "...rower na wydzielonej ścieżce jest dość niebezpieczny dla przechodniów - nadjeżdża cicho i szybko, nie pozwala swobodnie spacerować." (źródło). Podjechaliśmy zatem niepostrzeżenie za plecy tej pani, już miałem zakrzyknąć coś w rodzaju "Uwaga!", ale zmieniłem koncepcję.

Wydałem z siebie mniej więcej to: "BRUM! BRUM! BRUM! BRUM! BRUM! BRUM! BRUM! BRUM! BRUM!" - nie warkot, tylko właśnie "Brum". Pies przestraszył się i zaczął uciekać, kobitka wykonała niesamowitą figurę akrobatyczną i zeskoczyła ze ścieżki.

Dało mi to więcej radości niż jakakolwiek "Uwaga", "Kurrrrwa" czy "Spierrrdalać".

Od dziś zamierzam stosować mój nowy patent. Mam nawet kilka pomysłów na warianty: "Brum", "Bzium", "I-jo"... Coś jeszcze wymyślę. :)

--

Dziś zorientowałem się, że wczorajsza kolizja wykrzywiła mi nieco lewy pedał. Niewidoczne gołym okiem, ale wyczuwalne stopą. Muszę się dowiedzieć, czy powinienem go wymieniać.
Poniedziałek, 12 września 2011 Kategoria do czytania, transport

Rozdziewiczył mnie samochód

A w sumie Hipcia już dwa razy pod samochodem leżała, więc wypadało w końcu odważyć się na ten krok i przejść swój Pierwszy Raz z samochodem.

A było to tak: jadę sobie ja radośnie Bitwy Warszawskiej, dojeżdżam do skrzyżowania ze Szczęśliwicką. Tam już czeka auto po lewoskręcie - skręciło z Bitwy i puszcza rowerzystów. Puścił jednego, drugiego i nadal czeka. Myślę sobie ja - na mnie też poczeka. Poczekał... żeby dobrze przycelować.

Ruszył, przejechał półtora metra i się przytuliliśmy. Oberwałem w tył, położyłem się na ziemi, wstałem. Zjechał potulnie na bok, od razu obok zatrzymał się inny kierowca - jako świadek. Mi się nic nie stało, rowerowi nic. Facet od razu przeprosił, wina jego - bezsprzeczna, sprawdziłem tylko, czy wszystko gra ze mną i z rowerem, spisaliśmy oświadczenie o zdarzeniu (ten drugi facet mi to podpowiedział) i się rozjechaliśmy.

Zły jestem na siebie, bo chociaż winy mojej nie było - miałem zielone światło, był przejazd dla rowerzystów, to jadąc wiedziałem, jakie jest ryzyko. Niestety - spieszyłem się do pracy, a pół minuty stracone miało dla mnie znaczenie. A całkiem niedawno śmiałem się z idiotów, którzy na takie sytuacje się narażają - zresztą dobrze wiedząc, że w jakimś zakresie piszę o sobie. Zresztą - śmiałem się, śmieję i będę się śmiał. Dziś miałem co prawda na liczniku 25km/h (jechałem 28 i zwolniłem trochę, gdy zastanawiałem się, czy facet puszcza również mnie), ale trzeba było zupełnie zwolnić i puścić.

Jazda defensywna, ustąp idiocie, zwłaszcza, gdy on ma metalową puszkę, a Ty masz tylko czerwoną, obcisłą koszulkę. I zwykle tak jeżdżę, a akurat dziś musiałem się spieszyć. Bardzo spieszyć.

I się, kruca, spóźniłem.
Niedziela, 11 września 2011 Kategoria do czytania, waypointgame, > 50 km

Jezioro Czerniakowskie i Wilanów

Zaczęliśmy od wyprawy na Okęcie, do Archiwum i kapliczki. Stamtąd pojechaliśmy nad Jeziorko Czerniakowskie, gdzie po długim czasie w większości przyjemnego wypoczywania w słońcu (jeden minus: słońce!... - chociaż Hipcia była zadowolona) i krótkiej kąpieli w jeziorku (z widokiem na PKiN), ustawiamy punkt tuż przy pomoście wędkarskim, przy którym się kąpaliśmy.

Stamtąd ruszamy w kierunku Wilanowa, po drodze gubimy skrzyżowanie, ale znajdujemy komin.

A dalej to już poszło: Jeziorko Powsinkowskie, Jezioro pod Morgami. Nie pojechaliśmy dalej do Bielawy, bo chcieliśmy wrócić na mecz... i wrócilismy - żeby przeczytać wynik końcowy.

A, przetestowałem lemondkę. Użyteczny stwór, ale nie na miasto. Chociaż przydawał się przy doganianiu Hipci. Chyba czas założyć silnik do roweru :)
Sobota, 10 września 2011 Kategoria waypointgame, do czytania, < 50km

Park leśny Bemowo

Pierwotny plan zakładał jazdę na zachód, przez Stare Babice, Laski i dalej Kampinosem. W Babicach jednak zawróciliśmy i skoczyliśmy do Parku leśnego Bemowo. Tam posiedzieliśmy chwilę, ustawiliśmy dwa waypointy: Katastrofa motoszybowca oraz Opuszczony teren wojskowy.

Wracając do domu na końcowkę meczu, zostawiliśmy jeszcze vlepkę przy kościele na Boernerowie.
Czwartek, 8 września 2011 Kategoria transport, do czytania

No i się Hipek zepsuł

A było tak pięknie. Wczoraj, gdy wracałem, tak kapitalnie padał deszcz. Na ścieżkach, wracając do domu, minąłem jakoś trzech rowerzystów. A w nocy... W nocy poczułem TO w plecach. Rano okazało się, że postrzyknęło obie łopatki. Pierwszą myśl, o jeździe rano odrzuciłem. Słusznie. Z roweru pewnie bym spadł na pierwszym dołku.

Musiałem zatem do pracy dostać się zbiorkomem. Wsiadłem w tramwaj i pojechałem. Pierwsze pół godziny grałem na telefonie i rozmawiałem na GTalku. Potem zaczął mnie trafiać coraz większy szlag. W końcu, po ponad godzinnej podróży wysiadłem.

Rowerem jadę od startu do mety - 40 minut. Tramwajem zajęło mi to minut 80.
Czwartek, 8 września 2011 Kategoria do czytania, transport, waypointgame

Waypointowy plan zrealizowany... trochę

Na kurs - w deszczu. Dobrze, że nie wpadłem na pomysł smarowania łańcuchów i montowania lemondki. Na kursie mieliśmy nietypowe zajęcia i przez pierwszą godzinę musiałem samemu się poruszać, zamiast chodzić i pokrzykiwać. Po kursie już nam nie chciało się ruszać kuprów na Boernerowo.

Ale, ale... rano, jadąc do pracy, skręciliśmy sobie z Górczewskiej w prawo, do pewnego parku, dobyliśmy kleju ("Płynny gwóźdź") i...pierwszy waypoint podklejony i opublikowany.

Na zdjęciu zgodnie z tradycją WPG umieściłem rower... i Hipcia nie może mi wybaczyć, że na zdjęciu jest tylko mój rower, a jej roweru - nie ma.
Środa, 7 września 2011 Kategoria do czytania, transport, waypointgame

Rowerzyści pozdrawiają stojących w korkach

...nie ma to jak poranne ominięcie korka w drodze do pracy. Od razu człowiekowi lepiej na sercu się robi, że inni mają gorzej. :D

Na serwisie odkręcono ten pechowy pedał. W domu podmieniłem platformy na SPD oraz zmieniłem ogumienie: Smart Samy poszły w kąt, ich miejsce zajęły cienkie (1.5) Schwalbe Marathon Racery. Rower Hipci wygląda mniej MTBowo, ale skoro większość jeździmy po asfalcie i utwardzonym, to nie ma co bujać sie na balonach 2.10...

Do tego w paczce z prezentami przyszła lemondka. Tak o, na próbę. Nie wiem, czy na miasto się cokolwiek przyda, chociaż są fragmenty przy Wołoskiej, Banacha i Bitwy, które można "przelemondkować".

Wieczorem mieliśmy jechać zavlepiać Bemowo, jako że jest to waypointowa czarna dziura. Tego... przygotowałem już vlepki poprzez ich oklejenie taśmą klejącą. Może dziś po kursie się uda; trzeba się spieszyć, bo taki jeden zaraz może wykombinować akcję "Oklej Bemowo" :D

Z rana test - Hipcia na cienkich oponach i w SPD. Bezproblemowo. Zadowolona.
Wtorek, 6 września 2011 Kategoria do czytania, transport

Nieznajomemu serwisantowi

Wczoraj popełniłem wiersz. Chciałem go poświęcić serwisantowi, który skręcał rower Hipci.

Nieznanemu serwisantowi

Drogi pajacu
Obyś do konca życia
Naprawiał rowery z supermarketów


W oryginale wiersz był nieco dłuższy i składał się w większości z wyrazów powszechnie uznawanych za nieprzyzwoite.

A było to tak: dzwoni do mnie Hipcia, że zajechała do domu i pękł jej pedał. Świetna sprawa, w końcu będzie okazja, żeby wkręcić SPD, teraz już nie ma wyjścia. Zachodzę do domu, biorę klucz i wykręcam uszkodzony pedał. Nie idzie. Biorę młotek. Poszło. Biorę na warsztat drugi pedał. Nie idzie. Biorę młotek. Nie idzie.

Zniszczyłem dwa klucze. Ani drgnęło.

Uprzedzam pytania: kręciłem w dobrą stronę.

Nie wiem, co to za pomysł, żeby tak na chama skręcić, nawet mnie uczono, że jeśli coś ma być wymienialne w warunkach domowych, to nie dokręca się tego na maksa, żeby potem taki Hipek mógł sobie samodzielnie wykręcić.

Bez niszczenia narzędzi.

I poszła się gonić wczorajsza wyprawa na kurs, wczorajszy wieczorny wyjazd na naklejanie vlepek waypointowych. Dobrze, że ten jeden pedał wymieniłem, to Hipcia sobie chociaż pojechała do pracy.
Poniedziałek, 5 września 2011 Kategoria do czytania, transport, waypointgame

Do pracy

Pojechaliśmy trochę wcześniej, żeby dokończyć to, czego nie skończyliśmy w sobotę. Udało się, na szczęście trwała msza i pod kościołem żadnych moherów nie było.
Niedziela, 4 września 2011 Kategoria do czytania, waypointgame, < 50km

Niedziela

Piwko na Forcie Bielany > Centrum > Waypointy > dom.

W domu padłem na pysk i nie było komu wpisać kodów, wprowadziłem dopiero dziś rano. I całe szczęście, że wprowadziłem.

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl