Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2012
Dystans całkowity: | 813.42 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 43:14 |
Średnia prędkość: | 18.81 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.04 km/h |
Liczba aktywności: | 33 |
Średnio na aktywność: | 24.65 km i 1h 18m |
Więcej statystyk |
Środa, 4 stycznia 2012
Kategoria transport, do czytania
Na dwa liczniki
Z pracy to jeszcze na starym liczniku wróciłem do domu (standardową trasą, która coraz bardziej miła się robi, bo im częściej tam jeżdżę, tym więcej remontów i poprawek panowie drogowcy nanoszą; teraz to już na Połczyńskiej sama radocha jechać). W domu wcieliłem się w rolę Dobrego Mechanika, który z butlą w łapie wziął się za czyszczenie rowerów. Znaczy: czyszczenie roweru Hipci. Bo, co ciekawe: ja, przekradając się wioskami, jakąś tam Wolą i Ochotą, mam rower czyściutki, a Ona mknąc przez Centrum Stolycy, ma tak ślicznie upiaszczony i ubłocony rower, że tylko numerek startowy przyczepiać i szpanować, że wczoraj była jakaś Mazovia Dla Wybranych. Takoż: rowerek pięknie oczyściłem (i pewnie już jest cały w błocie), łańcuch nasmarowałem, poprawiłem złącze licznika, a u siebie w miejsce pokemona, zainstalowałem piękną, nową lampkę, com ją na urodziny dostał od Hipci. I moj nowy piękny, wypaśny Licznik; też od Hipci.
I z tymże już licznikiem pojechałem sobie rano do pracy. Który to licznik (a w zasadzie jego wskazania), już mnie wkurzył: na starym liczniku nie miałem liczenia średniej, więc co jakiś czas łapałem sobie okiem dystans i czas, i w glowie przeliczałem średnią; taka akcja: "ożyw swój intelekt". I było spoko. Teraz... Głupie światła wystarczą i średnia od razu leci w dół. A potem coraz trudniej nadrobić, znowu światła... i znowu w dół. Chyba lepiej tam nie patrzeć.
Ale, ale: licznik ma też funkcję "max", zatem mogę sobie wpisywać na BS maksymalną prędkość! Prędkość z tego wpisu wyciągnąłem jeszcze wczoraj, na Połczyńskiej, za ukraińskim autobusem, a dziś wymyśliłem sobie zabawę: wysiekaj maksa na ostatniej prostej do pracy. Dziś za późno się zorientowałem, że się w to bawię, więc wyszło tylko 44km/h.
I z tymże już licznikiem pojechałem sobie rano do pracy. Który to licznik (a w zasadzie jego wskazania), już mnie wkurzył: na starym liczniku nie miałem liczenia średniej, więc co jakiś czas łapałem sobie okiem dystans i czas, i w glowie przeliczałem średnią; taka akcja: "ożyw swój intelekt". I było spoko. Teraz... Głupie światła wystarczą i średnia od razu leci w dół. A potem coraz trudniej nadrobić, znowu światła... i znowu w dół. Chyba lepiej tam nie patrzeć.
Ale, ale: licznik ma też funkcję "max", zatem mogę sobie wpisywać na BS maksymalną prędkość! Prędkość z tego wpisu wyciągnąłem jeszcze wczoraj, na Połczyńskiej, za ukraińskim autobusem, a dziś wymyśliłem sobie zabawę: wysiekaj maksa na ostatniej prostej do pracy. Dziś za późno się zorientowałem, że się w to bawię, więc wyszło tylko 44km/h.
- DST 21.48km
- Czas 00:55
- VAVG 23.43km/h
- VMAX 50.10km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Wtorek, 3 stycznia 2012
Kategoria transport, do czytania
Zimowa wiosna.
Na szczęście w poblizu mam Decathlon, więc udało się kupić zapasową dętkę, do domu wróciłem już na kołach.
W tym roku musiał być dobry Sylwester: gdy wracaliśmy z kursu, jeden dziadek próbował nas rozjechać (nadal zastanawiam się, dlaczego go nie pogoniłem), a na Kasprzaka jakaś niunia próbowała przytulić mnie między swoim, a innym samochodem. Nie wiem, skąd moda na wyjeżdżanie na czerwonym i zastawianie przejścia/przejazdu. Tak ogólnie, liczba tępaków na drogach jest zatrważająca.
Czas chyba się wybrać po jakieś waypointy, zakończyliśmy wszelkie okazje, można posmęcić po okolicach. Dziś chyba nie; wieczorem jest Czas Małego Serwismena: rowery potrzebują czyszczenia, smarowania i wymiany baterii. I muszę założyć mój nowy licznik! :)
W tym roku musiał być dobry Sylwester: gdy wracaliśmy z kursu, jeden dziadek próbował nas rozjechać (nadal zastanawiam się, dlaczego go nie pogoniłem), a na Kasprzaka jakaś niunia próbowała przytulić mnie między swoim, a innym samochodem. Nie wiem, skąd moda na wyjeżdżanie na czerwonym i zastawianie przejścia/przejazdu. Tak ogólnie, liczba tępaków na drogach jest zatrważająca.
Czas chyba się wybrać po jakieś waypointy, zakończyliśmy wszelkie okazje, można posmęcić po okolicach. Dziś chyba nie; wieczorem jest Czas Małego Serwismena: rowery potrzebują czyszczenia, smarowania i wymiany baterii. I muszę założyć mój nowy licznik! :)
- DST 39.11km
- Czas 01:57
- VAVG 20.06km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Poniedziałek, 2 stycznia 2012
Kategoria do czytania, transport
Sezon nigdy się nie kończy
Gdybym był jakąś przesądną fujarą, to pewnie powiedziałbym jakieś mądrości typu "jaka pierwsza droga do pracy, taki cały rok". Przesądny jednak nie jestem, zatem napiszę: przynajmniej mogłem się przespacerować po deszczowej Warszawie. Po dwóch i pół kilometra tylne koło zrobiło "fiu!" i pozostałe cztery już sobie przespacerowałem: cała trasa zajęła mi około godziny, czyli nadal szybciej, niż gdybym jechał samochodem. W sumie, nawet idąc bezposrednio z domu, byłbym szybciej niż samochodem. Coraz bardziej lubię marsze, szkoda, że musiałem tupać sam.
Małe podsumowanie końcówki 2011: spodziewałem się w ostatnim wpisie z tamtego roku, że może to być ostatnia wycieczka i tak faktycznie było. Mieliśmy co prawda plan, żeby w Sylwestra gdzieś sobie śmignąć, tudzież pojechać w okolicach północy gdzieś w KPN, ale coś wiedziałem, że na trzeźwo to nie wyjdzie, więc temat został nieruszony. Rok zamknąłem z dystansem 8404km, co jest nowym rekordem rocznego przebiegu; nie uznaję postawien noworocznych, ale mam silne podstawy, żeby przypuszczać, że w 2012, o ile nie przeszkodzą kontuzje, dystans będzie miał pięć cyfr. Więcej podsumowań nie będzie: było fajnie, w 2012 mam nadzieję, że będzie nie gorzej, zwłaszcza, że w przygotowaniu jest co najmniej jeden wyjazd sakwiarski.
Końcowka roku, chronologicznie:
- jako, że już rok temu usunąłem datę moich urodzin z Facebooka, życzenia, podobnie jak rok temu, złożyły mi (prócz mojej rodziny i Hipci i jej rodziny) dwie osoby. Wynik dobry, spodziewany i pożądany. Prezenty też dostałem, od Hipci m.in. nowy licznik, taki, że na wypasie, liczy średnią i max speeda. Mój stary, zamoczony, przejechany przez samochód już coraz gorzej się spisuje.
- święta - minęły, na szczęście szybko. Się okazało, że teściowa tnie kilometraże na rowerku treningowym i w tym roku będzie kupowała sobie rower na dojazdy do pracy.
- czas międzyświąteczny: spędzony aktywnie, przyjemnie i tylko we dwoje. Głównie z okazji na fakt, że w tych dniach przypada nam rocznica. Ot, jedenaście lat razem. Trochę tego już jest.
No, to by było na tyle. Miłego!
Małe podsumowanie końcówki 2011: spodziewałem się w ostatnim wpisie z tamtego roku, że może to być ostatnia wycieczka i tak faktycznie było. Mieliśmy co prawda plan, żeby w Sylwestra gdzieś sobie śmignąć, tudzież pojechać w okolicach północy gdzieś w KPN, ale coś wiedziałem, że na trzeźwo to nie wyjdzie, więc temat został nieruszony. Rok zamknąłem z dystansem 8404km, co jest nowym rekordem rocznego przebiegu; nie uznaję postawien noworocznych, ale mam silne podstawy, żeby przypuszczać, że w 2012, o ile nie przeszkodzą kontuzje, dystans będzie miał pięć cyfr. Więcej podsumowań nie będzie: było fajnie, w 2012 mam nadzieję, że będzie nie gorzej, zwłaszcza, że w przygotowaniu jest co najmniej jeden wyjazd sakwiarski.
Końcowka roku, chronologicznie:
- jako, że już rok temu usunąłem datę moich urodzin z Facebooka, życzenia, podobnie jak rok temu, złożyły mi (prócz mojej rodziny i Hipci i jej rodziny) dwie osoby. Wynik dobry, spodziewany i pożądany. Prezenty też dostałem, od Hipci m.in. nowy licznik, taki, że na wypasie, liczy średnią i max speeda. Mój stary, zamoczony, przejechany przez samochód już coraz gorzej się spisuje.
- święta - minęły, na szczęście szybko. Się okazało, że teściowa tnie kilometraże na rowerku treningowym i w tym roku będzie kupowała sobie rower na dojazdy do pracy.
- czas międzyświąteczny: spędzony aktywnie, przyjemnie i tylko we dwoje. Głównie z okazji na fakt, że w tych dniach przypada nam rocznica. Ot, jedenaście lat razem. Trochę tego już jest.
No, to by było na tyle. Miłego!
- DST 2.55km
- Czas 00:08
- VAVG 19.12km/h
- Sprzęt Unibike Viper