Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2012
Dystans całkowity: | 322.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 13:50 |
Średnia prędkość: | 23.34 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.88 km/h |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 18.99 km i 0h 48m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 16 kwietnia 2012
Kategoria transport, do czytania
Namiot dla rowerzysty
Rowerzyści, konkretnie dwójka, konkretnie my, za półtora miesiąca jadą do Norwegii. Na zeszloroczną wyprawę nad Bałtyk mieliśmy namiot, ale trzeba go bylo zwrócić z powodu wady. I namiotu nie mamy, trzeba kupić. Kiedyś było łatwo - jedynym źródłem informacji i wyrocznią był sprzedawca w sportowym, teraz są internety i inne cuda. A wśród tych innych cudów należy wymienić dziesięciodniowy termin zwrotu, dzięki któremu jeszcze w piątek mielismy w domu cztery namioty do testów. Teraz już mamy trzy, dziś wieczorem będą dwa, ale za kilka dni przyjdzie kolejny. Sprawdzać trzeba sporo, bo raz, że to musi grać, jeśli chodzi o najbliższą wycieczkę, jako minimum wyliczam sobie dwa przedsionki, szybki czas rozkładania, w tym mozliwość sprawnego rozłożenia w deszczu, dwa, że musi to też spełnić wymagania innych wycieczek, w tym górskich, kiedy to człowiek zmuszony do noclegu na wysokości nie powinien namiotem świecić jak żarówka i przyciągać straży TPNu.
Plusem jest też to, że mimo że nie posiadamy jeszcze biletów na samolot, to już mamy ustalone, którędy będziemy po tej całej Norwegii jechać.
A tymczasem, wyjazd do pracy przypomniał, że w czasie deszczu dzieci się nudzą, bo rezygnują z rowerów, by spędzić trochę czasu zamknięci w kilkuosobowej puszce stojąc w korku, albo spędzić trochę czasu zamknięci w wieloosobowej puszce stojąc w korku, lub smigając po torach. W każdym razie, nudzą się i jest im gorąco. Czego ja zupełnie nie rozumiem, bo gdy deszcz pada, to raz, że nikogo nie ma na DDR, dwa, że nikogo nie ma na DDR, a trzy, że jest fajnie, bo nie jest gorąco.
Założyliśmy zatem na grzbiety przeciwdeszczowe kurtki i poszliśmy w miasto szpanować, jacy to my jesteśmy hardkorzy że w DESZCZ jedziemy NA ROWERZE. Po drodze minąłem jednego kolegę, który pracuje w tym budynku, co ja, poruszającego się w tempie 10km/h, bo założyl na kuper piękne dżinsy, a błotników załozyć zapomniał. Zresztą - błotniki do ostrzaka? WYstyd.
Uderzyć próbowano mnie dwa razy - raz przy Kasprzaka, drugi raz przy Rondzie Zesłańców - to drugie, standardowo, przez pajaca, który nie potrafi przed sygnalizatorem poczekać, aż będzie miejsce do jazdy dalej. Zastawil DDR i próbował ruszyć w mój bok, bo AKURAT MU SIĘ ZWOLNIŁO. Dziś w Gazecie napisali, że Warszawa zbija kapital na nowoczesnym fotoradarze, który wyłapuje, oprócz prędkościowców, także takich mądrali, którzy wjeżdżają na czerwonym. Bo jaśnie pan się spieszy i musi pojechać. I potem, przez takiego pajaca są korki, bo zastawia skrzyżowanie. Ale Warszawa robi źle, bo nie wolno, przecież, tak kierowców traktować, tak przynajmniej piszą ludziki w komentarzach. I słusznie. Ja bym zapolował na tych, co im się nie chce tyłka zdjąć z roweru na przejściu dla pieszych! Bandyci!
A propos "jaśnie pan się spieszy" - przy DDR znowu przeorane barierki. I znowu świeżo po deszczu. Najwyraźniej zrozumienie prostej zależności "pada deszcz -> jest mokro -> jest ślisko" przekracza możliwości pojmowania niektórych jednostek.
Plusem jest też to, że mimo że nie posiadamy jeszcze biletów na samolot, to już mamy ustalone, którędy będziemy po tej całej Norwegii jechać.
A tymczasem, wyjazd do pracy przypomniał, że w czasie deszczu dzieci się nudzą, bo rezygnują z rowerów, by spędzić trochę czasu zamknięci w kilkuosobowej puszce stojąc w korku, albo spędzić trochę czasu zamknięci w wieloosobowej puszce stojąc w korku, lub smigając po torach. W każdym razie, nudzą się i jest im gorąco. Czego ja zupełnie nie rozumiem, bo gdy deszcz pada, to raz, że nikogo nie ma na DDR, dwa, że nikogo nie ma na DDR, a trzy, że jest fajnie, bo nie jest gorąco.
Założyliśmy zatem na grzbiety przeciwdeszczowe kurtki i poszliśmy w miasto szpanować, jacy to my jesteśmy hardkorzy że w DESZCZ jedziemy NA ROWERZE. Po drodze minąłem jednego kolegę, który pracuje w tym budynku, co ja, poruszającego się w tempie 10km/h, bo założyl na kuper piękne dżinsy, a błotników załozyć zapomniał. Zresztą - błotniki do ostrzaka? WYstyd.
Uderzyć próbowano mnie dwa razy - raz przy Kasprzaka, drugi raz przy Rondzie Zesłańców - to drugie, standardowo, przez pajaca, który nie potrafi przed sygnalizatorem poczekać, aż będzie miejsce do jazdy dalej. Zastawil DDR i próbował ruszyć w mój bok, bo AKURAT MU SIĘ ZWOLNIŁO. Dziś w Gazecie napisali, że Warszawa zbija kapital na nowoczesnym fotoradarze, który wyłapuje, oprócz prędkościowców, także takich mądrali, którzy wjeżdżają na czerwonym. Bo jaśnie pan się spieszy i musi pojechać. I potem, przez takiego pajaca są korki, bo zastawia skrzyżowanie. Ale Warszawa robi źle, bo nie wolno, przecież, tak kierowców traktować, tak przynajmniej piszą ludziki w komentarzach. I słusznie. Ja bym zapolował na tych, co im się nie chce tyłka zdjąć z roweru na przejściu dla pieszych! Bandyci!
A propos "jaśnie pan się spieszy" - przy DDR znowu przeorane barierki. I znowu świeżo po deszczu. Najwyraźniej zrozumienie prostej zależności "pada deszcz -> jest mokro -> jest ślisko" przekracza możliwości pojmowania niektórych jednostek.
- DST 8.48km
- Czas 00:26
- VAVG 19.57km/h
- VMAX 36.72km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Sobota, 14 kwietnia 2012
Kategoria transport, do czytania
Dlaczego nie lubię jeździć w dzień?
Takie pytanie zadają mi czasami ludzie. A mają ku temu podstawy, bo i rowerem, i samochodem wolę jeździć, gdy jest co najmniej ciemno. W przypadku samochodu w ogóle nie uznaję innej opcji niż jazda w trasę w środku nocy, startując w okolicy pierwszej-drugiej. O ile z tym samochodem przy każdej trasie upewniam się, że robię słusznie, o tyle z rowerem zacząłem tracić pewność. Na szczęście Matka Natura postanowiła mi o tym przypomnieć.
W sobotę, jak wiadomo, było mokro, ale zaczęło powoli wyłazić słońce. A jak słońce i wczesna wiosna, i weekend, to na ulice wyłażą spragnieni słońca obywatele. I naprawdę, ja jestem bardzo tolerancyjnym człowiekiem. Generalnie nic, zupełnie nic mi nie przeszkadza, dopóki ktoś nie próbuje:
a) zrobić mi krzywdy
b) zrobić sobie krzywdy o mnie i narobić mi problemów
c) wkurwić mnie.
W sobotę mieliśmy kumulację. Piesi to piesi, oni zawsze robią swoje, tyle, że wylazło ich więcej. Do nich nic nie mam, oni nie umieją inaczej. Ale rowerowa brać wzięła się za popisy. Zjeżdżanie do (swojej) lewej strony przejazdu rowerowego, do lewej strony DDR, skręcanie bez patrzenia, uczenie dzieci jeździć na DDR i wiele innych pomysłów... czyli to, co mamy standardowo w lecie, ale w wersji razy dziesięć i co kilkadziesiąt metrów. Panu posłu Mroczku, który tak dzielnie walczy o prawa rowerzystów, który napisał, że rowery są czasami, niestety, zmuszone jechać po jezdni, pewnie zrzedłaby mina, gdyby poczuł tę samą ulgę, którą oboje poczuliśmy, gdy skończył się DDR przy Powstańców i mogliśmy wreszcie, jak ludzie, zjechać na jezdnię i między wszystkimi samochodami poczuć się bezpiecznie, jak nigdy podczas tej wycieczki.
W sobotę, jak wiadomo, było mokro, ale zaczęło powoli wyłazić słońce. A jak słońce i wczesna wiosna, i weekend, to na ulice wyłażą spragnieni słońca obywatele. I naprawdę, ja jestem bardzo tolerancyjnym człowiekiem. Generalnie nic, zupełnie nic mi nie przeszkadza, dopóki ktoś nie próbuje:
a) zrobić mi krzywdy
b) zrobić sobie krzywdy o mnie i narobić mi problemów
c) wkurwić mnie.
W sobotę mieliśmy kumulację. Piesi to piesi, oni zawsze robią swoje, tyle, że wylazło ich więcej. Do nich nic nie mam, oni nie umieją inaczej. Ale rowerowa brać wzięła się za popisy. Zjeżdżanie do (swojej) lewej strony przejazdu rowerowego, do lewej strony DDR, skręcanie bez patrzenia, uczenie dzieci jeździć na DDR i wiele innych pomysłów... czyli to, co mamy standardowo w lecie, ale w wersji razy dziesięć i co kilkadziesiąt metrów. Panu posłu Mroczku, który tak dzielnie walczy o prawa rowerzystów, który napisał, że rowery są czasami, niestety, zmuszone jechać po jezdni, pewnie zrzedłaby mina, gdyby poczuł tę samą ulgę, którą oboje poczuliśmy, gdy skończył się DDR przy Powstańców i mogliśmy wreszcie, jak ludzie, zjechać na jezdnię i między wszystkimi samochodami poczuć się bezpiecznie, jak nigdy podczas tej wycieczki.
- DST 17.78km
- Czas 00:49
- VAVG 21.77km/h
- VMAX 36.06km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Piątek, 13 kwietnia 2012
Kategoria transport
Praca
- DST 15.65km
- Czas 00:36
- VAVG 26.08km/h
- VMAX 37.06km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Piątek, 13 kwietnia 2012
Praca
- DST 19.81km
- Czas 00:53
- VAVG 22.43km/h
- VMAX 37.76km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Czwartek, 12 kwietnia 2012
A jeździć to mi się coraz bardziej nie chce
Coraz mniej chce mi się jeździć na rowerze. Pierwszym i głównym powodem jest zapewne to, że od tygodnia robię sporo po godzinach i wychodząc z pracy o 22:00 zwyczajnie nie mam ochoty na nic więcej, niż tylko dojechać do domu i zasnąć; święta też, jak każde święta, zawierały w sobie wszystko z wyjątkiem wypoczynku.
Z drugiej strony są kierowcy. To, że co najmniej raz dziennie trzeba hamować/przyspieszać/przestraszyć się, to norma. Niemniej jednak świadomość tego, jak wielu jest kretynów na świecie, znacząco zabiera radość z jazdy. To trochę jak z tymi pijanymi: przy każdej kolejnej akcji Policja łapie porównywalną ilość pijanych kierowców, tak jest od kilku lat, mimo że ta liczba powinna się w sumie zmniejszać. A nie zmniejsza się. Wczoraj dziadek wyjeżdżający z podporządkowanej mało we mnie nie wjechał, patrzył, ale mnie nie widział. Jeszcze, skurwysyn, łapami machal. Chciałem dogonić. Potem, drugi kretyn w czerwonym passacie kombi wyluzowanym głosem powiedział mi, że według niego te dwadzieścia centymetrów, co mi zostawił, to był metr. Ciekawe, co mówi żonie? "Nie, nie dwanaście centymetrów, mi się wydaje, że to jest tak z pół metra". Na sam koniec kobicie, która mi zajechała drogę przy zmianie pasa, pogratulowałem wyczynu.
Dlatego coraz bardziej wolę góry. Tam nie ma tylu kretynów. A nawet jeśli są, to nie zagrażają człowiekowi w tym stopniu.
Rano za to, Połczyńską zasuwając, usłyszałem za sobą klakson. Zgodnie z procedurą, zwolniłem z 30 do 20km/h i zająłem środek pasa (jechalem przy prawej krawędzi). Nie odstraszyło to bohatera z tyłu, który zrównał się ze mną i przez otwarte okno troskliwie zauważył, że "trzypasmówką to chyba niebezpiecznie". Tak, bezpieczniej jest na przykład na takiej Lazurowej, a najbezpieczniej, to w ogóle DDRem. Albo łąką.
Z drugiej strony są kierowcy. To, że co najmniej raz dziennie trzeba hamować/przyspieszać/przestraszyć się, to norma. Niemniej jednak świadomość tego, jak wielu jest kretynów na świecie, znacząco zabiera radość z jazdy. To trochę jak z tymi pijanymi: przy każdej kolejnej akcji Policja łapie porównywalną ilość pijanych kierowców, tak jest od kilku lat, mimo że ta liczba powinna się w sumie zmniejszać. A nie zmniejsza się. Wczoraj dziadek wyjeżdżający z podporządkowanej mało we mnie nie wjechał, patrzył, ale mnie nie widział. Jeszcze, skurwysyn, łapami machal. Chciałem dogonić. Potem, drugi kretyn w czerwonym passacie kombi wyluzowanym głosem powiedział mi, że według niego te dwadzieścia centymetrów, co mi zostawił, to był metr. Ciekawe, co mówi żonie? "Nie, nie dwanaście centymetrów, mi się wydaje, że to jest tak z pół metra". Na sam koniec kobicie, która mi zajechała drogę przy zmianie pasa, pogratulowałem wyczynu.
Dlatego coraz bardziej wolę góry. Tam nie ma tylu kretynów. A nawet jeśli są, to nie zagrażają człowiekowi w tym stopniu.
Rano za to, Połczyńską zasuwając, usłyszałem za sobą klakson. Zgodnie z procedurą, zwolniłem z 30 do 20km/h i zająłem środek pasa (jechalem przy prawej krawędzi). Nie odstraszyło to bohatera z tyłu, który zrównał się ze mną i przez otwarte okno troskliwie zauważył, że "trzypasmówką to chyba niebezpiecznie". Tak, bezpieczniej jest na przykład na takiej Lazurowej, a najbezpieczniej, to w ogóle DDRem. Albo łąką.
- DST 22.60km
- Czas 00:53
- VAVG 25.58km/h
- VMAX 42.13km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Środa, 11 kwietnia 2012
Kategoria transport
Praca
- DST 14.13km
- Czas 00:40
- VAVG 21.20km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Wtorek, 10 kwietnia 2012
Kategoria transport
Praca
- DST 8.20km
- Czas 00:23
- VAVG 21.39km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Piątek, 6 kwietnia 2012
Kategoria transport
Przedświąteczny piątek
- DST 34.14km
- Czas 01:20
- VAVG 25.61km/h
- VMAX 30.49km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Czwartek, 5 kwietnia 2012
Kategoria transport
Praca
- DST 20.62km
- Czas 00:48
- VAVG 25.77km/h
- VMAX 39.24km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Środa, 4 kwietnia 2012
Kategoria transport
Praca
- DST 22.57km
- Czas 00:53
- VAVG 25.55km/h
- VMAX 44.48km/h
- Sprzęt Unibike Viper