Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2018

Dystans całkowity:1498.24 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:66:38
Średnia prędkość:22.48 km/h
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:48.33 km i 2h 08m
Więcej statystyk
Czwartek, 1 listopada 2018 Kategoria > 200 km, do czytania, zaliczając gminy

Listopadowo na północy (1)

Korzystając z dobrej, listopadowej pogody, postanowiliśmy wyskoczyć na dawno zaplanowaną trasę i zaliczyć kilka gmin na północy.

Podróż zaczyna się z dworca Gdynia Główna, skąd ruszamy na cały dzień walki z wiatrem. Jeśli Gdynia, to, wiadomo, że na start idą moje "ulubione" Kaszuby.

Sprawnie przecinamy Wejherowo, którego, mimo wielu wizyt w tej okolicy (kilka wyprawek i trzy Maratony Północ-Południe) nie udało się jakoś zaliczyć. Teraz nadrabiamy tę zaległość. Przecinamy Trójmiejski Park Krajobrazowy i starannie, dookoła, objeżdżamy ten drugi, kaszubski. Pierwszy przystanek wypada w Sierakowicach. Co prawda planowany był kawałek dalej, ale skoro już Orlen rzucił się sam w oczy...

Wstępnie posileni i napojeni kawą ruszamy dalej, pod wiatr. Bo ten przez cały dzień wieje jakoś tak z południa i stara się przeszkadzać jak tylko może. Nie wiadomo kiedy minęła dopiero setka kilometrów, ale jesienny dzień już powoli chylił się ku końcowi. Jeszcze przed zmrokiem robimy przerwę na obiad. Kilka zapiekanek na stacji, kawa, ubranie się cieplej i czas ruszać dalej.

Po chwili jest już ciemno. Tradycyjnie udaje się nam wbić w jakieś paskudne szutry i piachy, kręcimy się po niewielkich wioseczkach i w końcu, przekroczywszy dopiero co 200 km, lądujemy w Zblewie. Tam planowany jest Ostatni Przyjazny Orlen; do kolejnego już kawał drogi, więc najpierw będzie trzeba gdzieś zanocować.

Po solidnej kolacji ruszamy przed siebie krajówką. Jest około 21:00, ciepło, około 10 stopni. Wtem... zrównuje się z nami bus, z którego wychyla się kierowca i... proponuje nam podwózkę! Odmawiamy przysługi, bo kawałek później, w Czarnej Wodzie skręcamy i trafiamy na jedną z piękniejszych nazw miejscowości: Złe Mięso.

Pozostała nam przyjemna część, czyli luźne rozważania na temat noclegu. Mieliśmy wstępnie zanotowane, że można coś znaleźć w Tleniu, ale skoro zapowiadała się tak ciepła noc, to odjechaliśmy jeszcze spory kawałek, weszliśmy w las, rozstawiliśmy tarpa i, około północy, położyliśmy się spać.


  • DST 284.49km
  • Czas 11:38
  • VAVG 24.45km/h
  • Sprzęt Stefan

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl