Wpisy archiwalne w kategorii
< 25km
Dystans całkowity: | 2968.95 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 146:53 |
Średnia prędkość: | 20.11 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.86 km/h |
Suma podjazdów: | 1059 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 159 (82 %) |
Suma kalorii: | 6939 kcal |
Liczba aktywności: | 233 |
Średnio na aktywność: | 12.74 km i 0h 39m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 22 maja 2016
Kategoria < 25km, do czytania
Po mieście
Nie przypuszczałem, że z dróżek rowerowych w parku Moczydło jest stworzony aż taki labirynt...
- DST 10.22km
- Czas 00:32
- VAVG 19.16km/h
- Sprzęt Zenon
Czwartek, 28 kwietnia 2016
Kategoria < 25km, do czytania
Testowanie roweru Hipci
Krótki fragment po osiedlu. Wszystko chyba działa.
- DST 5.23km
- Czas 00:17
- VAVG 18.46km/h
- Sprzęt Cuś innego
Niedziela, 7 lutego 2016
Kategoria < 25km
Standard
- DST 24.33km
- Czas 01:08
- VAVG 21.47km/h
- Sprzęt Jaszczur
Sobota, 23 stycznia 2016
Kategoria < 25km, do czytania, kampinos
Jak się zgubić w lesie?
Miał być standard, ale stwierdziłem, że czasem można zrobić coś szalonego. Pojechałem więc na Boernerowo, przejechałem dwa razy po cichych, zaśnieżonych uliczkach, po czym wrócilem na "normalną" trasę. Nie na długo - po chwili zjechałem na "DDR". Normalnie jest to wydeptana, ubita ścieżka leśna, przy której jakiś ambitny postawił znaki; zwykle to olewam, ale teraz była biała i ładnie pokryta śniegiem.
Skręciłem więc... a po chwili stwierdziłem, że skręcę w las. Pokręciłem się chwilę po jednej stronie Radiowej, przejechałem na drugą, przeciąłem tory i trafiłem na... poligon WAT. A przynajmniej wydaje mi się, że to tam jest: jakieś bunkry i inne cudactwa. Nawet podjazd zaliczyłem - tylko po to, by zorientować się, że jestem w złym miejscu i trzeba zawrócić.
Potem postanowiłem się zgubić, więc skręcałem we wszystkie wydeptane dróżki, im mniejsza, tym lepsza. Na niewiele się to zdało, bo cały czas wiedziałem, w którym kierunku jadę. Ale nie wiedziałem wszystkiego...
Zaskoczył mnie asfalt. Tak sobie wziął i wyrósł. Skręciłem w kierunku, w którym zamierzałem się udać i zacząłem się zastanawiać, skąd się on wziął. Po chwili zerknąłem na tabliczkę z nazwą miejscowości (Janów) i już wiedziałem, gdzie mnie wyniosło. Nie przypuszczałem, że aż tak "daleko" dojadę.
Uznałem, że jeszcze za wcześnie na kończenie zabawy i skręciłem w pierwszy asfalt w lewo (ul. Decowskiego, Kwirynów). Tam zakręciłem dookoła osiedla domków jednorodzinnych i skręciłem znowu w las, w pojedynczą wydeptaną ścieżkę. Ścieżka przeszła w pojedynczy wydeptany ślad między krzakami. Ruszyłem za nim, po chwili dopiero zaczynając się zastanawiać, czy jadę bliziutko ogrodzenia z siatką czy jednak drutem kolczastym? Na szczęście siatka. Klucząc między krzakami, odbierając losowe uderzenia gałęziami w twarz i uchylając się przed tymi większymi wyjechałem znowu na asfalt.
Stąd postanowiłem już darować sobie lasy, słońce zaszło, w zgadywanki już nie ma sensu się bawić, w końcu wyszedłem realizować plan, a nie bawić się w kluczenie i szukanie dróg. Niestety, mimo usilnych starań, nie udało mi się zgubić tak, jak planowałem.
W Starych Babicach, czyli jakieś kilkaset metrów dalej poczułem miękkość. Czyżby guma? W końcu oryginalne jaszczurowe opony są jakości porównywalnej z tekturą i tejże wytrzymałości, zatem prawdopodobieństwo, że coś pękło na choćby ostrym patyku było całkiem duże.
Tak, guma. Ale nie żeby tak od razu do zera; po prostu miękko. To co, zawracam? Gdzie tam, jeszcze za wcześnie. Kolejne 40 minut krążyłem po znanych mi terenach, opona utrzymała ciśnienie.
W domu pozostało tylko załatanie, po uprzednim upieprzeniu całej podłogi piaskiem z opony. Musiałem również "odkurzyć" z piasku (miotełką) jaszczura Hipci, łącznie zebrały się dwie pełne garści piasku.
Skręciłem więc... a po chwili stwierdziłem, że skręcę w las. Pokręciłem się chwilę po jednej stronie Radiowej, przejechałem na drugą, przeciąłem tory i trafiłem na... poligon WAT. A przynajmniej wydaje mi się, że to tam jest: jakieś bunkry i inne cudactwa. Nawet podjazd zaliczyłem - tylko po to, by zorientować się, że jestem w złym miejscu i trzeba zawrócić.
Potem postanowiłem się zgubić, więc skręcałem we wszystkie wydeptane dróżki, im mniejsza, tym lepsza. Na niewiele się to zdało, bo cały czas wiedziałem, w którym kierunku jadę. Ale nie wiedziałem wszystkiego...
Zaskoczył mnie asfalt. Tak sobie wziął i wyrósł. Skręciłem w kierunku, w którym zamierzałem się udać i zacząłem się zastanawiać, skąd się on wziął. Po chwili zerknąłem na tabliczkę z nazwą miejscowości (Janów) i już wiedziałem, gdzie mnie wyniosło. Nie przypuszczałem, że aż tak "daleko" dojadę.
Uznałem, że jeszcze za wcześnie na kończenie zabawy i skręciłem w pierwszy asfalt w lewo (ul. Decowskiego, Kwirynów). Tam zakręciłem dookoła osiedla domków jednorodzinnych i skręciłem znowu w las, w pojedynczą wydeptaną ścieżkę. Ścieżka przeszła w pojedynczy wydeptany ślad między krzakami. Ruszyłem za nim, po chwili dopiero zaczynając się zastanawiać, czy jadę bliziutko ogrodzenia z siatką czy jednak drutem kolczastym? Na szczęście siatka. Klucząc między krzakami, odbierając losowe uderzenia gałęziami w twarz i uchylając się przed tymi większymi wyjechałem znowu na asfalt.
Stąd postanowiłem już darować sobie lasy, słońce zaszło, w zgadywanki już nie ma sensu się bawić, w końcu wyszedłem realizować plan, a nie bawić się w kluczenie i szukanie dróg. Niestety, mimo usilnych starań, nie udało mi się zgubić tak, jak planowałem.
W Starych Babicach, czyli jakieś kilkaset metrów dalej poczułem miękkość. Czyżby guma? W końcu oryginalne jaszczurowe opony są jakości porównywalnej z tekturą i tejże wytrzymałości, zatem prawdopodobieństwo, że coś pękło na choćby ostrym patyku było całkiem duże.
Tak, guma. Ale nie żeby tak od razu do zera; po prostu miękko. To co, zawracam? Gdzie tam, jeszcze za wcześnie. Kolejne 40 minut krążyłem po znanych mi terenach, opona utrzymała ciśnienie.
W domu pozostało tylko załatanie, po uprzednim upieprzeniu całej podłogi piaskiem z opony. Musiałem również "odkurzyć" z piasku (miotełką) jaszczura Hipci, łącznie zebrały się dwie pełne garści piasku.
- DST 25.52km
- Czas 01:11
- VAVG 21.57km/h
- Sprzęt Jaszczur
Niedziela, 29 listopada 2015
Kategoria < 25km
Ścianka
- DST 7.96km
- Czas 00:26
- VAVG 18.37km/h
- Sprzęt Zenon
Poniedziałek, 12 października 2015
Kategoria < 25km, do czytania
Kolano, czyli ma się czasem farta
Przygotowywałem sobie w weekend w głowie wstęp do wyprawy. I miało być tam stwierdzenie o tym, że mieliśmy świadomość tego, że w każdej chwili, obciążone i jeszcze nie w pełni zregenerowane cielsko mogło odmówić posłuszeństwa. Zastanawiałem się, czy w ogóle jest sens coś takiego pisać, w końcu kiedy to zdarza się, że coś tak z sekundy na sekundę...
No i dziś rano dostałem dowód: depnąłem lewą nogą, wcale nie jakoś morderczo, a kolano się wzięło i zabolało. Tak z niczego, bez żadnych objawów wcześniej. Resztę trasy już dociągnąłem pedałując prawą. Po trzech godzinach odpoczynku musiałem wyskoczyć załatwić jedną ważną sprawę - mocniejsze depnięcia nadal pobolewają.
No i mamy dowód: gdyby mi się coś takiego na wyjeździe zdarzyło, to część dnia musiałbym przejść pchając rower, bo podjazdu 10% długo bym sobie nie popodjeżdżał z tym kolanem. Ot, ma się czasem szczęście.
No i dziś rano dostałem dowód: depnąłem lewą nogą, wcale nie jakoś morderczo, a kolano się wzięło i zabolało. Tak z niczego, bez żadnych objawów wcześniej. Resztę trasy już dociągnąłem pedałując prawą. Po trzech godzinach odpoczynku musiałem wyskoczyć załatwić jedną ważną sprawę - mocniejsze depnięcia nadal pobolewają.
No i mamy dowód: gdyby mi się coś takiego na wyjeździe zdarzyło, to część dnia musiałbym przejść pchając rower, bo podjazdu 10% długo bym sobie nie popodjeżdżał z tym kolanem. Ot, ma się czasem szczęście.
- DST 10.24km
- Czas 00:30
- VAVG 20.48km/h
- Sprzęt Zenon
Sobota, 5 września 2015
Kategoria do czytania, < 25km
Testy roweru
Wpisuję sobotę, ale w tym jest kilometr po garażu wczoraj, czyli w poniedziałek.
- DST 4.45km
- Czas 00:16
- VAVG 16.69km/h
- Sprzęt Zenon
Środa, 26 sierpnia 2015
Kategoria < 25km, do czytania
Z dworca do domu
Bez pampersa siodełko było zaskakująco twarde.
- DST 7.10km
- Czas 00:21
- VAVG 20.29km/h
- Sprzęt Stefan
Sobota, 15 sierpnia 2015
Kategoria < 25km
Test szosy
- DST 18.91km
- Czas 00:50
- VAVG 22.69km/h
- Sprzęt Stefan
Sobota, 25 lipca 2015
Kategoria < 25km
Rynek
- DST 3.17km
- Czas 00:11
- VAVG 17.29km/h
- Sprzęt Zenon