Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Wpisy archiwalne w kategorii

< 50km

Dystans całkowity:11464.23 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:482:43
Średnia prędkość:23.75 km/h
Maksymalna prędkość:68.12 km/h
Suma podjazdów:5953 m
Maks. tętno maksymalne:191 (98 %)
Maks. tętno średnie:164 (84 %)
Suma kalorii:44964 kcal
Liczba aktywności:304
Średnio na aktywność:37.71 km i 1h 35m
Więcej statystyk
Piątek, 6 lipca 2018 Kategoria < 50km, do czytania, trening, ze zdjęciem

Luźne pagórki

Na dziś w planie była jazda luźną nogą, bez niepotrzebnego spinania łydki. Zacząłem od zaatakowania kładki, którą jakimś cudem znalazłem na mapie. Oczywiście, tradycji musiało stać się zadość: Hipci nie ma, ale i tak musi być fragment po szutrze...



W okolicy płynął Wisłok, ale jakiś taki dziwnie mały i wąski...



Kiedyś robiliśmy nawet spływ pontonami: z Babicy aż do Rzeszowa...

Tym razem jednak celem było minięcie Lubenii, wspinaczka na srogi pagórek i równie ambitny zjazd w stronę Tyczyna.





Końcówka to przetoczenie się w stronę Boguchwały...



...i powrót do domu przez Lisią Górę, mijając miejsce, gdzie Hipcia, lat temu prawie dwadzieścia, skręciła kolano. Wtedy, w myśl zasady "ból jest iluzją", zamiast przyjechać do mnie, by moja mama ją odwiozła - a było po drodze - dojechała jeszcze 10 km do siebie do domu.


  • DST 43.70km
  • Czas 01:54
  • VAVG 23.00km/h
  • Sprzęt Stefan
Wtorek, 5 czerwca 2018 Kategoria < 50km, do czytania, trening, zaliczając gminy, ze zdjęciem

Pomnik Aragorna

W ramach ostatniego sprawdzaniu i rozgrzewki przed startem, wybraliśmy się do Świebodzina na lody i oglądanie pomnika. Zdaniem miejscowych jest tam uwieczniony ktoś inny, ale ja tam swoje wiem, Aragorn to Aragorn.

Chociaż osobiście wolałbym, żeby uwieczniono Durina. 

  • DST 28.50km
  • Czas 01:12
  • VAVG 23.75km/h
  • Sprzęt Zenon
Czwartek, 31 maja 2018 Kategoria < 50km, do czytania, trening, ze zdjęciem

W pełnym słońcu

Zbliżało się południe, a na zewnątrz były rozkoszne 32 stopnie, więc uznałem, że będzie to idealna pora na rower.

Zakręciłem do Borzęcina, potem poleciałem prosto na Domaniewek. Obczaiłem skrót przez Koprki i wyleciałem na drugą stronę torów. Chwilę później skończyła mi się droga, więc wróciłem na pierwszą stronę torów. Tych samych, na których zawsze stoję.

Na drodze stanęła mi jakaś gruntowa dróżka, więc siłą rzeczy wróciłem do głównej, do Ożarowa, gdzie chwilę później zatrzymała mnie policja. W zasadzie nie tylko mnie: zatrzymała wszystkich. 

Pierwotnie myślałem, że to jakiś wypadek, ale zaraz zauważyłem smutnych ludzi, maszerujących wolno, wgapionych w grunt pod nogami. Po chwili okazało się, że to nie pogrzeb, a tylko radosna procesja.

Zostawiłem smutnych ludzi sobie, zawróciłem, objechałem zablokowany teren i dojechałem do "standardowego" przejazdu, który... tradycyjnie musiał być zamknięty. Tamte nie były - ten tak. Tym razem postanowiłem nie tkwić na środku, strzeliłem sobie dwa zdjęcia i usiadłem na trawie, czekając aż pociąg przejedzie.

Potem trzeba było tylko dojechać do domu i wycieczka się zakończyła.

  • DST 41.24km
  • Czas 01:35
  • VAVG 26.05km/h
  • Sprzęt Czorny
Sobota, 26 maja 2018 Kategoria < 50km, do czytania, trening

Deszczowo

Sobota miała być cała deszczowa, więc, rezygnując z planu zawierzenia prognozom (i pojechania po 14:00, kiedy nie miało już padać) pojechałem wcześniej. Potem okazało się, że decyzja była słuszna, bo właśnie po 14:00 zaczęło naprawdę lać. 

Na początku było nawet sucho, ale potem zaczęło kropić. Na Trakcie Królewskim olbrzymie kałuże, do tego zaczęło solidnie padać i już wiedziałem, że nie będzie miło. Wróciłem do techniki pokonywania zakrętów WSNW (Weź Się Nie Wywal), zawinąłem tuż za Mariew i wróciłem. Gdy wyjeżdżałem (znowu, ostrożniutko) na główną, w Borzęcinie, i właśnie roztrząsałem kwestię tego, czy ja jestem dupowaty i jadę asekuracyjnie, czy na takich zakrętach wszyscy jeżdżą jednak sporo wolniej, gdy z naprzeciwka wyjechały dwie sylwetki i bardzo powolutku wzięły - szeroki - zakręt, zahaczając nawet o przystanek. Aha, czyli jest nas więcej. Już mi lepiej.

Końcówka to już znana i zgrana trasa w kierunku ekspresówki. Padać przestało. Do 14:00.


  • DST 43.24km
  • Czas 01:28
  • VAVG 29.48km/h
  • Sprzęt Stefan
Czwartek, 17 maja 2018 Kategoria < 50km, do czytania, trening

Nie złapałem deszczu, a i tak zmokłem

Wiedziałem, że ma być jeszcze jedna zlewa, ale czasu mało, a na rower trzeba iść; do wyboru miałem trenażer (ble) albo perspektywę zmoknięcia (mniej ble). Czarne chmury szalały sobie gdzieś tam daleko na południu, więc uznałem, że jest szansa, że się z nimi nie spotkam. Po czym pojechałem... na pocztę. Jak człowiek XX wieku wrzuciłem list do skrzynki na listy i ruszyłem przed siebie.

Już nad S8 zauważyłem, że jest mokro. Chwilę później wjechałem na tereny, nad którymi przed chwilą przeleciała burza. I przestało się robić sucho (bo błotnika, oczywiście, nie zabrałem).

Nie miałem jakiegoś konkretnego pomysłu, za to miałem ciśnienie, by - z okazji tego, że planowałem jedynie półtorej godziny - przejechać się po terenach, po których jeżdżę rzadko. I nie tylko ja jeżdżę tam rzadko, bo na jednym z segmentów zdobyłem szósty czas ze średnią zaledwie 31 km/h! W okolicy jest jednak sporo ukrytych "segmentowych pętli", o których nikt nie wie i dowiaduje się dopiero wtedy, gdy po nich, jakimś dziwnym trafem, przejedzie. Czasem zresztą grzebię po przeglądarce segmentów, znalazłem już jedną pętlę Leszno-Wąsy i drugą, w Izabelinie. Pierwszą nie zdarzyło mi się jechać nigdy, drugą - ze dwa razy, w tym pierwszym razem czystym przypadkiem.

Powrót przez ulicę Piwną, przedłużony obok Flyspota przy Poznańskiej. W tym miejscu już byłem, piłem kawę na Lotosie i szukałem rezerwacji sali w pobliskim hotelu, ale na rowerze jechałem tamtędy może czwarty raz.

Na technicznej wzdłuż eski zrobiło się sucho i dzięki temu dojechałem do domu suchym (choć upiaszczonym) rowerem.

Peregrynacje drogowo-dróżkowe (widać zresztą na mapie, jak się kręciłem) uznaję za sukces. Było ciekawie, przyjemnie, a byłoby jeszcze milej, gdyby nie było mokro (każdy skręt o 90 stopni łączył się z drastycznym, irytującym zwolnieniem, bo asfalt jest twardy i boli, lepiej nie ryzykować).

  • DST 41.62km
  • Czas 01:30
  • VAVG 27.75km/h
  • Sprzęt Stefan
Wtorek, 1 maja 2018 Kategoria < 50km, do czytania, trening, ze zdjęciem, zaliczając gminy

Relaks na pagórkach

Korzystając z chwili przerwy i odprężenia po Pięknym Wschodzie, wybraliśmy się na krótką wycieczkę po pagórkach między Zatorem i Wadowicami.

Kręcenie luźną nogą, wystawianie się na słońce, relaks na zjazdach i... szutrowy odcinek specjalny, bo nie mogło być inaczej.

Szuter przeszedł w ziemię, ziemia w ścieżkę leśną, ta w płyty, płyty w kamienie, a zanim kamienie przeszły w asfalt, okazało się, że złapałem gumę. Moja "szczęśliwa" opona, z przebiegiem pewnie ze dwudziestu tysięcy (na której zrobiłem pierwszy MP, Radlin i BBT - czyli pracowała od 2014), z dziurą na wylot, która to dziura powstała jakoś pół roku temu, w końcu doczekała się gumy. I, zgodnie z postanowieniem, które sobie zrobiłem, to był moment, w którym przyszła pora na jej emeryturę.



  • DST 48.12km
  • Czas 01:58
  • VAVG 24.47km/h
  • Sprzęt Stefan
Wtorek, 17 kwietnia 2018 Kategoria < 50km, do czytania, trening, ze zdjęciem

Dwie pętelki

W sumie to nie planowałem daleko odjeżdżać, ale po tym, jak okazało się, że pętelka przez Izabelin jest krótsza niż się spodziewałem, ruszyłem na południe i odwiedziwszy Konotopę i miło kojarzącą się ul. Piwną, wróciłem do Warszawy.

A poniższa fotka zrobiona została w znanej niektórym czytelnikom alei. Nie będę zadawał zagadek, bo to zbyt łatwe: dukcik rowerowy przy ul. Gierdziejewskiego.



  • DST 42.56km
  • Czas 01:31
  • VAVG 28.06km/h
  • Sprzęt Stefan
Sobota, 7 kwietnia 2018 Kategoria trening, do czytania, autorower, < 50km

Krótko w okolicach Leszna

Samochodem do Leszna (wiem, wstyd, ale dojazd rowerem przekraczał założenia). Stamtąd rozgrzewka w kierunku Kazunia i krótki, sprinterski test w kierunku Leszna. Wiatr taki, że jadąc na maksa udawało mi się (momentami!) przekraczać 32 km/h.

Na zakończenie wspólny relaks na stacji Moya w Lesznie. Miała być wycieczka do Kampinosu (na Orlen), ale nogi były już miękkie i po prostu się nam nie chciało.

Pod stacją było trochę głośno, ale za to słońce świeciło prosto w twarz, kawa była smaczna... Można wypoczywać!

Po wszystkim, w domu, trochę prac serwisowych, bo zrobiły mi się jakieś niespodziewane luzy na sterach (ileż piachu było na tych łożyskach!), a przy okazji w końcu wziąłem i poprawiłem centrowanie w przednim kole.
  • DST 34.34km
  • Czas 01:10
  • VAVG 29.43km/h
  • Sprzęt Stefan
Czwartek, 29 marca 2018 Kategoria trening, do czytania, < 50km

Temperatura wyraźnie się podnosi

Gdy startowałem, były całe dwa. Gdy wracałem - zero. Ale przynajmniej sucho. Czyli idzie wiosna. Tylko powoli jej to idzie.
  • DST 46.02km
  • Czas 01:34
  • VAVG 29.37km/h
  • Sprzęt Stefan
Wtorek, 6 marca 2018 Kategoria < 50km, do czytania, trening

Powrót mokrej łydy

Przejściowa pogoda, więc, witajcie, mokre łydki. 

Krótkie kółko na szosie przez Izabelin. Taki piękny wiał wiatr w plecy, że swój drugi czas, ze średnią 35 km/h zrobiłem na segmencie... rozgrzewkowym.
  • DST 28.54km
  • Czas 01:03
  • VAVG 27.18km/h
  • Sprzęt Stefan

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl