Wpisy archiwalne w kategorii
< 50km
Dystans całkowity: | 11464.23 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 482:43 |
Średnia prędkość: | 23.75 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.12 km/h |
Suma podjazdów: | 5953 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 164 (84 %) |
Suma kalorii: | 44964 kcal |
Liczba aktywności: | 304 |
Średnio na aktywność: | 37.71 km i 1h 35m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 14 lutego 2016
Kategoria < 50km, do czytania
Standard niedzielny
Tym razem wyszedłem w południe. Temperatura w okolicach ośmiu stopni, słońce, więc pr0szosa i pr0MTB wyleźli jeździć, bo wiosna przyszła. Nie pamiętam, kiedy ostatnio na tej trasie mijałem tylu rowerzystów.
Trasę, po zastanowieniu, postanowiłem wrzucić taką, jak dzień wcześniej. Bo czemu nie? A zupełnie przypadkiem wykręciłem jeszcze lepszą średnią niż wtedy.
Trasę, po zastanowieniu, postanowiłem wrzucić taką, jak dzień wcześniej. Bo czemu nie? A zupełnie przypadkiem wykręciłem jeszcze lepszą średnią niż wtedy.
- DST 36.12km
- Czas 01:16
- VAVG 28.52km/h
- Sprzęt Jaszczur
Wtorek, 2 lutego 2016
Kategoria < 50km, do czytania
Zasada #9 Jeśli jeździsz w złych warunkach atmosferycznych, to znaczy, że jesteś dobry skurwiel. Kropka.
Po rodzinnym spotkaniu dostałem nową dawkę nieznanych mi zarazków i natychmiast wlazły i zaczęły buszować - mam tak po każdym spotkaniu z nimi, trują mnie, czy co?
W związku z tym pracowałem z domu. Miałem wieczorem iść na siłownię, ale do mojej jaskini przyszedł jeszcze pan odczytywacz liczników i szlag trafił plany, trzeba było iść na rower.
Przywitał mnie deszcz, który przeszedł w ulewę. I wtedy przypomniałem sobie o zasadach Velominati, a konkretnie o tej jednej związanej ze złą pogodą. Zacząłem się zastanawiać, czy już jestem dobrym skurwielem, czy nie i wyszło mi, że chyba trochę zbyt przyjemnie jest na takie stwierdzenia.
Warunki nie zdążyły się pogorszyć, bo wróciłem do domu. Prawie wszystko, co nadawało się do przemoczenia, było przemoczone.
W związku z tym pracowałem z domu. Miałem wieczorem iść na siłownię, ale do mojej jaskini przyszedł jeszcze pan odczytywacz liczników i szlag trafił plany, trzeba było iść na rower.
Przywitał mnie deszcz, który przeszedł w ulewę. I wtedy przypomniałem sobie o zasadach Velominati, a konkretnie o tej jednej związanej ze złą pogodą. Zacząłem się zastanawiać, czy już jestem dobrym skurwielem, czy nie i wyszło mi, że chyba trochę zbyt przyjemnie jest na takie stwierdzenia.
Warunki nie zdążyły się pogorszyć, bo wróciłem do domu. Prawie wszystko, co nadawało się do przemoczenia, było przemoczone.
- DST 26.33km
- Czas 01:05
- VAVG 24.30km/h
- Sprzęt Jaszczur
Sobota, 30 stycznia 2016
Kategoria < 50km, do czytania
Standard
Te moje weekendowe standardy zmieniają co chwilę swoją trasę. Tym razem pojechałem przez Hornówek i Sieraków, wjechałem nawet w las, ale, niestety, to już nie to samo. Po śniegu było przyjemnie, teraz jest paskudnie i nierówno. Witaj więc, kochany asfalcie!
- DST 32.00km
- Czas 01:12
- VAVG 26.67km/h
- Sprzęt Jaszczur
Niedziela, 24 stycznia 2016
Kategoria < 50km, do czytania, kampinos, waypointgame
Jak (efektywnie) zgubić się w lesie?
Gdy rano w południe ruszałem na trasę, wcale nie chciało mi się wjeżdżać w las. Ale gdy już depnąłem, to stwierdziłem, że to nawet dobry pomysł. W końcu mam czas, Hipcia pedałuje na chomiku, więc czemu nie? Śnieg zaraz stopnieje i już po lasach raczej nie pojeżdżę; gdy przyjdzie wiosna będę jeździł Zenkiem, a tenże, wyposażony w baranka, średnio nadaje się do sprawnego hasania na leśnych dróżkach.
Więc poszło prawie tak jak wczoraj, tylko że szybciej: skręt na "DDR" od razu za Kutrzeby. Planowałem zakręcić po północnej, przejechać na południową stronę i wyjechać gdzieś w Latchorzewie. Ale...
Zaraz po zjechaniu zbiłem w pierwszą niewielką dróżkę. Potem kręciłem się trochę dookoła, chcąc dotrzeć w okolice jakiegoś nasypu, który zauważyłem. Nawet chciałem go objechać górą, ale wyjechałem między drut kolczasty a jakiś dół i musiałem zawrócić.
Kolejne kręcenie się zablokowała siatka lotniska, więc wróciłem w okolice punktu wyjścia i objechałem lotnisko od południa. Tutaj to już kiedyś byliśmy - minąłem odłownię dzików i wyjechałem na asfalt (ul. Kampinoska). Ale na asfalty nie było czasu, więc natychmiast zbiłem w pierwszą boczną leśną dróżkę; kręcąc się kilka razy tymi samymi terenami dojechałem do - jak wtedy mi się wydawało - Chomiczówki (teraz widzę, że było to Radiowo), trafiłem bardzo blisko Arkuszowej.
W końcu udało mi się zgubić! Oczywiście wiedziałem, gdzie są strony świata, ale nie byłem w stanie precyzyjnie ustalić, gdzie jestem względem znanych mi punktów. Fakt, że wiedziałem, gdzie jest Arkuszowa, niewiele mi mówił. Jadąc wzdłuż osiedla domków jechałem wąskim singlem, który przeszedł w bezdroże, bo biegacze w tym miejscu zawracali. Wyjechałem znowu na coś większego, wydeptanego lub wyjeżdżonego.
Gubimy się dalej! Stąd wjechałem w jakąś zarośniętą drogę, gdzie ktoś ostatnio biegł. Później ten ktoś przestał biec, ale truchtał jeszcze ktoś inny. Ruszyłem po tym śladzie, chociaż nie było gwarancji, że gdziekolwiek dojadę: ten drugi ktoś w przeciwieństwie do pierwszego poruszał się na czterech łapach. Turlając się tą drogą dotarłem do jakiegoś ogrodzenia. Skręciłem wzdłuż niego w lewo i po chwili zauważyłem Górkę Śmieciową.
Teraz już na powrót się odnalazłem. No i trzeba już powoli wracać. Skręcając znowu w las i znowu w pierwszą w lewo, w rytmie dźwięków nadawanych przez Antyradio pokonałem kilka podjazdów na ścieżce zdrowia i wyjechałem na duże wydeptane, gdzie skręciłem w kierunku domu. Minąłem jeszcze takie coś, po czym przeciąłem Radiową i klucząc tak jak wczoraj dotarłem do torów. Wzdłuż tychże chciałem dotrzeć do Kocjana, ale skręciłem jeszcze raz w kierunku domu, mijając jakieś ścieżki zdrowia WAT-u, z naprawdę wysokimi platformami i drabinkami.
W końcu wyjechałem na DDR przy Kocjana, stamtąd do domu już rzut beretem.
MTB-owcem nigdy nie będę, nie ma jednak nic ładniejszego od równego asfaltu i cienkiego kółka szosy tnącego powietrze na pół, ale czasem i taka zabawa jest przyjemna. Pewnie jeszcze zdecyduję się pobawić, o ile przy kolejnej okazji śnieg będzie śniegiem, a nie breją. A prognozy sugerują, że śnieżna zima właśnie się kończy...
Więc poszło prawie tak jak wczoraj, tylko że szybciej: skręt na "DDR" od razu za Kutrzeby. Planowałem zakręcić po północnej, przejechać na południową stronę i wyjechać gdzieś w Latchorzewie. Ale...
Zaraz po zjechaniu zbiłem w pierwszą niewielką dróżkę. Potem kręciłem się trochę dookoła, chcąc dotrzeć w okolice jakiegoś nasypu, który zauważyłem. Nawet chciałem go objechać górą, ale wyjechałem między drut kolczasty a jakiś dół i musiałem zawrócić.
Kolejne kręcenie się zablokowała siatka lotniska, więc wróciłem w okolice punktu wyjścia i objechałem lotnisko od południa. Tutaj to już kiedyś byliśmy - minąłem odłownię dzików i wyjechałem na asfalt (ul. Kampinoska). Ale na asfalty nie było czasu, więc natychmiast zbiłem w pierwszą boczną leśną dróżkę; kręcąc się kilka razy tymi samymi terenami dojechałem do - jak wtedy mi się wydawało - Chomiczówki (teraz widzę, że było to Radiowo), trafiłem bardzo blisko Arkuszowej.
W końcu udało mi się zgubić! Oczywiście wiedziałem, gdzie są strony świata, ale nie byłem w stanie precyzyjnie ustalić, gdzie jestem względem znanych mi punktów. Fakt, że wiedziałem, gdzie jest Arkuszowa, niewiele mi mówił. Jadąc wzdłuż osiedla domków jechałem wąskim singlem, który przeszedł w bezdroże, bo biegacze w tym miejscu zawracali. Wyjechałem znowu na coś większego, wydeptanego lub wyjeżdżonego.
Gubimy się dalej! Stąd wjechałem w jakąś zarośniętą drogę, gdzie ktoś ostatnio biegł. Później ten ktoś przestał biec, ale truchtał jeszcze ktoś inny. Ruszyłem po tym śladzie, chociaż nie było gwarancji, że gdziekolwiek dojadę: ten drugi ktoś w przeciwieństwie do pierwszego poruszał się na czterech łapach. Turlając się tą drogą dotarłem do jakiegoś ogrodzenia. Skręciłem wzdłuż niego w lewo i po chwili zauważyłem Górkę Śmieciową.
Teraz już na powrót się odnalazłem. No i trzeba już powoli wracać. Skręcając znowu w las i znowu w pierwszą w lewo, w rytmie dźwięków nadawanych przez Antyradio pokonałem kilka podjazdów na ścieżce zdrowia i wyjechałem na duże wydeptane, gdzie skręciłem w kierunku domu. Minąłem jeszcze takie coś, po czym przeciąłem Radiową i klucząc tak jak wczoraj dotarłem do torów. Wzdłuż tychże chciałem dotrzeć do Kocjana, ale skręciłem jeszcze raz w kierunku domu, mijając jakieś ścieżki zdrowia WAT-u, z naprawdę wysokimi platformami i drabinkami.
W końcu wyjechałem na DDR przy Kocjana, stamtąd do domu już rzut beretem.
MTB-owcem nigdy nie będę, nie ma jednak nic ładniejszego od równego asfaltu i cienkiego kółka szosy tnącego powietrze na pół, ale czasem i taka zabawa jest przyjemna. Pewnie jeszcze zdecyduję się pobawić, o ile przy kolejnej okazji śnieg będzie śniegiem, a nie breją. A prognozy sugerują, że śnieżna zima właśnie się kończy...
- DST 25.46km
- Czas 01:25
- VAVG 17.97km/h
- Sprzęt Jaszczur
Niedziela, 17 stycznia 2016
Kategoria < 50km
Standard
- DST 28.68km
- Czas 01:08
- VAVG 25.31km/h
- Sprzęt Jaszczur
Sobota, 16 stycznia 2016
Kategoria < 50km, do czytania
Standard
Wieczornie, po śniegu, po wioskach. Najniżej było -6 stopni.
- DST 30.76km
- Czas 01:14
- VAVG 24.94km/h
- Sprzęt Jaszczur
Niedziela, 3 stycznia 2016
Kategoria < 50km, do czytania
Drugi noworoczny standard
Tym razem jeszcze chłodniej - pisali, że jakieś 12 na minusie. Co ciekawe, tym razem było mi dużo cieplej niż wczoraj.
- DST 34.37km
- Czas 01:23
- VAVG 24.85km/h
- Sprzęt Zenon
Sobota, 2 stycznia 2016
Kategoria do czytania, < 50km
Noworoczny standard
Po okolicznych wioskach, jak zawsze. Temperatura ciekawa. Jak raz licznik pokazał -10 (czyli miminalną wartość jaką może), tak trzymał do końca.
Dla porównania: wczoraj o tej samej porze mieliśmy niecałe -4 stopnie.
Dla porównania: wczoraj o tej samej porze mieliśmy niecałe -4 stopnie.
- DST 34.59km
- Czas 01:25
- VAVG 24.42km/h
- Sprzęt Zenon
Sobota, 19 grudnia 2015
Kategoria < 50km
Kolejny standard
- DST 31.68km
- Czas 01:22
- VAVG 23.18km/h
- Sprzęt Zenon
Sobota, 12 grudnia 2015
Kategoria < 50km, do czytania
Sobotnie kółko
Powoli robi się z tego standard...
- DST 32.29km
- Czas 01:24
- VAVG 23.06km/h
- Sprzęt Zenon