Wpisy archiwalne w kategorii
> 50 km
Dystans całkowity: | 20451.88 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 790:19 |
Średnia prędkość: | 25.81 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.60 km/h |
Suma podjazdów: | 13114 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (87 %) |
Suma kalorii: | 94828 kcal |
Liczba aktywności: | 300 |
Średnio na aktywność: | 68.17 km i 2h 38m |
Więcej statystyk |
Piątek, 11 sierpnia 2017
Kategoria trening, > 50 km, szypko, do czytania
Przypadkowy wyjazd grupowy
Wybrałem się na wieczorne szlajanie się. Tym razem nie zabrałem kasku, więc, jadąc tylko w czapeczce, dla przejeżdżających byłem tylko zwykłym trzepakiem. Tym bardziej zdziwiłem się, gdy jakiś człowiek nie tyle nawet machnął, co zaczął się mi usilnie przyglądać i szczerzyć zębiska.
No i zupełnie przypadkowo okazało się, że zrobił się z tego wyjazd grupowy Sanatorium. Tomek, korzystając z dnia wolnego, przybył na przeszpiegi na zachodnią stronę Warszawy, zobaczyć, jakie mamy tu tereny. Podobno ruch większy niż na Gassach. Ale tu prawie nie ma ruchu!
Usiadł na kole, trochę podratował sobie średnią, trochę pojechał obok i pogadalim. A potem okazało się, że do Leszna to już za daleko, on to do domu... i zamiast mi potem pomóc, gdym katował się pod wiatr, to wziął i zwinął manele już w Zaborowie.
No i zupełnie przypadkowo okazało się, że zrobił się z tego wyjazd grupowy Sanatorium. Tomek, korzystając z dnia wolnego, przybył na przeszpiegi na zachodnią stronę Warszawy, zobaczyć, jakie mamy tu tereny. Podobno ruch większy niż na Gassach. Ale tu prawie nie ma ruchu!
Usiadł na kole, trochę podratował sobie średnią, trochę pojechał obok i pogadalim. A potem okazało się, że do Leszna to już za daleko, on to do domu... i zamiast mi potem pomóc, gdym katował się pod wiatr, to wziął i zwinął manele już w Zaborowie.
- DST 64.86km
- Czas 02:05
- VAVG 31.13km/h
- Sprzęt Stefan
Wtorek, 8 sierpnia 2017
Kategoria trening, > 50 km, szypko, do czytania
Na wschodnim wietrze
Pod wiatr, czyli z powrotem, było ciężko. Zwłaszcza, że wracałem odsłoniętymi terenami przez okolice Kaput i wiatr miał którędy przeszkadzać.
Ale za pierwsza część, czyli ta z wiatrem, poszła lepiej. Na moim ulubionym segmencie wykręciłem dziewiąty czas, co, biorąc pod uwagę, że tędy prowadzi jeden z korytarzy wiodących na trening na zachód Warszawy, zaliczam sobie jako niezłe, jak na mnie, osiągnięcie.
Ale za pierwsza część, czyli ta z wiatrem, poszła lepiej. Na moim ulubionym segmencie wykręciłem dziewiąty czas, co, biorąc pod uwagę, że tędy prowadzi jeden z korytarzy wiodących na trening na zachód Warszawy, zaliczam sobie jako niezłe, jak na mnie, osiągnięcie.
- DST 59.25km
- Czas 01:58
- VAVG 30.13km/h
- Sprzęt Stefan
Niedziela, 6 sierpnia 2017
Kategoria Hipek poleca, > 50 km, do czytania, zaliczając gminy, ze zdjęciem
Kuracjusze na wycieczce
Planowane były trzy godziny snu. Nie było sensu wstawać po godzinie i gnać na pociąg. Wyszły jakieś dwie i pół. Komary może i bały się odstraszacza, ale nie bały się bzyczeć i irytować. W końcu trzeba było wstać. Tomek jako jedyny nie zauważył, że coś go mogło w nocy kąsać, ja i Hipcia spędziliśmy jednak trochę czasu na walce z wiatrakami.
Spakowaliśmy zabawki i powolutku, bez żadnego pośpiechu, ruszyliśmy w stronę Mławy. Poranek był tak ładny, że nawet nie było po co się spieszyć. Usiedliśmy na kole kombajnu, ale było trochę za wolno. Zostaliśmy też kilkakrotnie obtrąbieni za jazdę całym pasem (oczywiście drugi był zupełnie pusty, a ruch, jako że była to wczesna godzina, był niemalże ujemny).
Na stacji kupiliśmy bilety, do odjazdu mieliśmy tak dużo czasu, że można było nawet poświęcić sobie pół godziny na odpoczynek. Kolejna kawa na stacji. Tak można żyć!
Pociąg, Warszawa, dom. Przejechaliśmy trasę i jeszcze pół dnia nam zostało!
Spakowaliśmy zabawki i powolutku, bez żadnego pośpiechu, ruszyliśmy w stronę Mławy. Poranek był tak ładny, że nawet nie było po co się spieszyć. Usiedliśmy na kole kombajnu, ale było trochę za wolno. Zostaliśmy też kilkakrotnie obtrąbieni za jazdę całym pasem (oczywiście drugi był zupełnie pusty, a ruch, jako że była to wczesna godzina, był niemalże ujemny).
Na stacji kupiliśmy bilety, do odjazdu mieliśmy tak dużo czasu, że można było nawet poświęcić sobie pół godziny na odpoczynek. Kolejna kawa na stacji. Tak można żyć!
Pociąg, Warszawa, dom. Przejechaliśmy trasę i jeszcze pół dnia nam zostało!
- DST 52.58km
- Czas 02:01
- VAVG 26.07km/h
- Sprzęt Czorny
Czwartek, 3 sierpnia 2017
Kategoria trening, > 50 km, szypko, do czytania
Leszno
Na styk przed wieczorem.
- DST 60.73km
- Czas 01:57
- VAVG 31.14km/h
- Sprzęt Stefan
Wtorek, 1 sierpnia 2017
Kategoria trening, > 50 km, szypko, do czytania
Późnym wieczorem
Wybrałem się na rower dopiero, gdy słońce zaczęło zachodzić. Temperatura zbliżyła się do normalnej i przyzwoitej i wreszcie dało się funkcjonować.
Niestety, zapomniałem sprawdzić stan baterii w przedniej lampce, zorientowałem się dopiero, gdy byłem już w ponad połowie trasy i musiałem trochę oszczędzać, jadąc przez Kampinos. Dobrze, że przyświecał mi księżyc, a ruchu nie było wcale, więc, korzystając z oświetlenia ulicznego, mogłem, na wymarłym, kampinoskim asfalcie, trochę ulżyć bateriom. Potem, na szczęście, dociągnęły do samego domu.
Niestety, zapomniałem sprawdzić stan baterii w przedniej lampce, zorientowałem się dopiero, gdy byłem już w ponad połowie trasy i musiałem trochę oszczędzać, jadąc przez Kampinos. Dobrze, że przyświecał mi księżyc, a ruchu nie było wcale, więc, korzystając z oświetlenia ulicznego, mogłem, na wymarłym, kampinoskim asfalcie, trochę ulżyć bateriom. Potem, na szczęście, dociągnęły do samego domu.
- DST 80.71km
- Czas 02:28
- VAVG 32.72km/h
- Sprzęt Stefan
Przy zachodzie słońca
- DST 57.50km
- Czas 01:58
- VAVG 29.24km/h
- Sprzęt Stefan
Szaleńczy wiatr
- DST 77.29km
- Czas 02:30
- VAVG 30.92km/h
- Sprzęt Stefan
Sobota, 22 lipca 2017
Kategoria trening, > 50 km, do czytania, szypko
Pogotujmy się trochę
Dawno nie byłem w saunie, prawda? No, najwyższy czas to nadrobić.
Przed wyjściem widziałem, że ktoś w necie skarżył się na temperaturę, ale dopiero w Lesznie, gdy stanąłem na skrzyżowaniu, zorientowałem się, jak jest gorąco. Na całe szczęście odrobinkę wiało, więc jakoś dało się żyć.
Zdążyłem idealnie na ostatnie dwie i pół godziny czasówki na TdF. Może nie jest to tak do końca emocjonujące (w końcu były tylko dwa punkty kontrolne), ale miło było widzieć, jak Polacy zajmują dwa pierwsze miejsca, różniąc się czasem tylko o sekundę!
(poniżej film, udaje trasę GPS)
Przed wyjściem widziałem, że ktoś w necie skarżył się na temperaturę, ale dopiero w Lesznie, gdy stanąłem na skrzyżowaniu, zorientowałem się, jak jest gorąco. Na całe szczęście odrobinkę wiało, więc jakoś dało się żyć.
Zdążyłem idealnie na ostatnie dwie i pół godziny czasówki na TdF. Może nie jest to tak do końca emocjonujące (w końcu były tylko dwa punkty kontrolne), ale miło było widzieć, jak Polacy zajmują dwa pierwsze miejsca, różniąc się czasem tylko o sekundę!
(poniżej film, udaje trasę GPS)
- DST 63.38km
- Czas 02:00
- VAVG 31.69km/h
- Sprzęt Stefan
Mały Kampinos
Całkiem ładnie było wieczorem.
- DST 80.40km
- Czas 02:31
- VAVG 31.95km/h
- Sprzęt Stefan
Czwartek, 13 lipca 2017
Kategoria trening, > 50 km, szypko, do czytania
Leszno
Wiatr-morderca!
- DST 60.05km
- Czas 01:59
- VAVG 30.28km/h
- Sprzęt Stefan