Wpisy archiwalne w kategorii
> 50 km
Dystans całkowity: | 20451.88 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 790:19 |
Średnia prędkość: | 25.81 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.60 km/h |
Suma podjazdów: | 13114 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (87 %) |
Suma kalorii: | 94828 kcal |
Liczba aktywności: | 300 |
Średnio na aktywność: | 68.17 km i 2h 38m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 30 września 2021
Kategoria > 50 km, do czytania
Na Giau, a potem Falzarego. A potem o.
Jeśli ktoś lubi czytać moje opowiastki, to w internetach jest już pierwszy odcinek opisujacy nasz urlop.
j
j
- DST 97.25km
- Czas 05:38
- VAVG 17.26km/h
- VMAX 75.60km/h
- K: 14.0
- HRmax 166 ( 86%)
- HRavg 136 ( 70%)
- Kalorie 3424kcal
- Podjazdy 2704m
- Sprzęt Czorny
Środa, 8 września 2021
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
Końfortowa środa
Ustawka przesunęła się o pół godziny, a dystans skrócił o jedną pętlę (złośliwi mówią, że kopacze mieli tam grać z Anglią i niektórzy spieszyli się na mecz).
Skoro pętle nie cztery, a trzy, to wiadomo było, że będzie ogień. I był. Konie rozgrzane, poszły mocno, kilka mocnych szarpnięć przy Kosmowskiej minęło spokojnie na kole. Przy kościele, na głównej, rozdzielił nas na pół bus. Nie mam skłonności alleycatowych, więc z częścią osób zostałem z tyłu. Potem trzeba było dociągnąć się do pierwszej grupy (oczywiście załapałem się na pracę), trochę odpoczynku na kole, przedostatnia prosta z kilkoma srogimi szarpnięciami... i tam sprężyna mnie już zrzuciła z peletonu.
Dociągnąłem sam pierwsze kółko do końca. Doszło mnie dwóch urwanych wcześniej, zrobiliśmy jedno kółko razem, mocno, po czym oni pojechali na trzecie, a ja uznałem, że nie chce mi się ani jechać z nimi, ani czekać na grupę, więc ubrałem się tylko i zrobiłem sobie mocną solówkę w kierunku domu.
Skoro pętle nie cztery, a trzy, to wiadomo było, że będzie ogień. I był. Konie rozgrzane, poszły mocno, kilka mocnych szarpnięć przy Kosmowskiej minęło spokojnie na kole. Przy kościele, na głównej, rozdzielił nas na pół bus. Nie mam skłonności alleycatowych, więc z częścią osób zostałem z tyłu. Potem trzeba było dociągnąć się do pierwszej grupy (oczywiście załapałem się na pracę), trochę odpoczynku na kole, przedostatnia prosta z kilkoma srogimi szarpnięciami... i tam sprężyna mnie już zrzuciła z peletonu.
Dociągnąłem sam pierwsze kółko do końca. Doszło mnie dwóch urwanych wcześniej, zrobiliśmy jedno kółko razem, mocno, po czym oni pojechali na trzecie, a ja uznałem, że nie chce mi się ani jechać z nimi, ani czekać na grupę, więc ubrałem się tylko i zrobiłem sobie mocną solówkę w kierunku domu.
- DST 63.21km
- Czas 01:52
- VAVG 33.86km/h
- VMAX 54.72km/h
- K: 20.0
- HRmax 191 ( 98%)
- HRavg 155 ( 80%)
- Kalorie 1446kcal
- Podjazdy 84m
- Sprzęt Czorny
Niedziela, 5 września 2021
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
Wcale niedaleko
No bo miało być w sumie tak dłużej, pod stówę, ale rano dostałem wiadomość, że jedziemy na Służewiec. No to pojechaliśmy.
- DST 26.31km
- Czas 00:48
- VAVG 32.89km/h
- VMAX 40.68km/h
- K: 18.0
- HRmax 180 ( 93%)
- HRavg 166 ( 86%)
- Kalorie 722kcal
- Podjazdy 55m
- Sprzęt Czorny
Sobota, 4 września 2021
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
Za Leszno
Półstandard sobotnio-tlenowy: nietypowo dołem, przez Łaźniew i Witki, aż do Towarzystwa Czarnów, a powrót już bardziej standardowo - do Borzęcina, na dół i do domu.
- DST 64.38km
- Czas 02:06
- VAVG 30.66km/h
- VMAX 39.24km/h
- K: 16.0
- HRmax 168 ( 87%)
- HRavg 154 ( 79%)
- Kalorie 1607kcal
- Podjazdy 82m
- Sprzęt Czorny
Środa, 1 września 2021
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
Środowo-końfortowo
Jak środa - to jedziemy na ustawkę. Dojazd na miejsce pod mocny wiatr, spokojnym tempem. Przerwa na siku, ruszamy, pierwszy skręt, z przodu robi się zamieszanie i nagle widzę, że sprzede mnie po kolei znikają ludzie, a z przodu idzie tak jakby ucieczka o liczności połowy peletonu. Przez chwilę próbuję jeszcze dospawać z kolegą: czyli próbuję utrzymać jego koło, podczas gdy on pędzi za pierwszą grupą. Po chwili poddaję się i puszczam koło, ale on chyba dochodzi do zdania, że sam nie da rady i też odpuszcza.
Wychodzimy na prostą na rondo w Pogroszewie. I tam orientujemy się, że jesteśmy tak jakby grupą "jeden i pół": głównej grupy nie złapiemy, grupetto jest za nami około 500 m; ani gonić, a czekać nie bardzo, więc robimy to, co pozostaje: jedziemy swoje.
Pozostałe 2,5 kółka robimy w dwóch lub trzech. Po trzech pętlach odpuszczam, dwaj koledzy jadą na ostatnie kółko, ja tymczasem w towarzystwie kilku osób, które zakończyły wcześniej ubieram się, moment później przyjeżdża grupetto, czekamy na finisz pierwszej grupy, a potem czekamy na wszystkich i regeneracyjnym tempem wracamy do miasta.
Ujechałem się jak nie wiem co.
Wychodzimy na prostą na rondo w Pogroszewie. I tam orientujemy się, że jesteśmy tak jakby grupą "jeden i pół": głównej grupy nie złapiemy, grupetto jest za nami około 500 m; ani gonić, a czekać nie bardzo, więc robimy to, co pozostaje: jedziemy swoje.
Pozostałe 2,5 kółka robimy w dwóch lub trzech. Po trzech pętlach odpuszczam, dwaj koledzy jadą na ostatnie kółko, ja tymczasem w towarzystwie kilku osób, które zakończyły wcześniej ubieram się, moment później przyjeżdża grupetto, czekamy na finisz pierwszej grupy, a potem czekamy na wszystkich i regeneracyjnym tempem wracamy do miasta.
Ujechałem się jak nie wiem co.
- DST 75.47km
- Czas 02:20
- VAVG 32.34km/h
- VMAX 51.84km/h
- K: 16.0
- Podjazdy 108m
- Sprzęt Czorny
Niedziela, 29 sierpnia 2021
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
Do Leszna!
Dawno mnie tam nie było, więc przez łaźniewski asfalt, boczkiem przez Witki, do Leszna i powrót bardzo standardowo. Wiatr słaby lub umiarkowany, miejscami porywisty, nieustannie w dziób lub w bok, tylko chyba z Leszna powiał przez moment w plecki.
- DST 63.02km
- Czas 02:03
- VAVG 30.74km/h
- VMAX 39.96km/h
- K: 19.0
- HRmax 179 ( 92%)
- HRavg 159 ( 82%)
- Kalorie 1593kcal
- Podjazdy 88m
- Sprzęt Czorny
Środa, 25 sierpnia 2021
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
Strefa koń-fortu
Tym razem pojechałem celowo - utrzymać się w grupie jak najdłużej. Czasy, kiedy jechałbym przejechać całość w grupie, niestety minęły, trzeba popracować, żeby wróciły...
Dojazd na miejsce tempem relaksowym, start lotny, trzy czwarte kółka i na którymś tam pociągnięciu brakuje paliwka... i pociąg odjeżdża. Pierwotnie planowałem wrócić przez Mariew, ale zobaczyłem przed sobą kogoś również zerwanego i pojechałem dogonić. Po pół kółka była nas czwórka i w takim składzie dojechaliśmy już równym, ale mocnym tempem, do mety.
Powrót w grupie już na pełnym luzie, prędkość spadała nawet poniżej 30 km/h...
No cóż, cudów się nie spodziewałem, widzę, gdzie ta ponad roczna przerwa zrobiła spustoszenia, a co zostało na przyzwoitym poziomie. Odrabiamy i spróbujemy za tydzień... jeśli pogoda pozwoli.
Dojazd na miejsce tempem relaksowym, start lotny, trzy czwarte kółka i na którymś tam pociągnięciu brakuje paliwka... i pociąg odjeżdża. Pierwotnie planowałem wrócić przez Mariew, ale zobaczyłem przed sobą kogoś również zerwanego i pojechałem dogonić. Po pół kółka była nas czwórka i w takim składzie dojechaliśmy już równym, ale mocnym tempem, do mety.
Powrót w grupie już na pełnym luzie, prędkość spadała nawet poniżej 30 km/h...
No cóż, cudów się nie spodziewałem, widzę, gdzie ta ponad roczna przerwa zrobiła spustoszenia, a co zostało na przyzwoitym poziomie. Odrabiamy i spróbujemy za tydzień... jeśli pogoda pozwoli.
- DST 75.52km
- Czas 02:19
- VAVG 32.60km/h
- VMAX 51.48km/h
- K: 15.0
- HRmax 189 ( 97%)
- HRavg 148 ( 76%)
- Kalorie 1617kcal
- Podjazdy 106m
- Sprzęt Czorny
Środa, 11 sierpnia 2021
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
2¼ kółka w końforcie
A tak postanowiłem się poszwędać z myślą, że może uda mi się sprawdzić, jak wygląda środowa Strefa Końfortu od środka. Żeby pominąć krępujący moment sterczenia jak frędzel na miejscu zbiórki razem z innymi, sterczącymi jak frędzle kolarzami, uznałem, że pojadę sobie sam na miejsce startu, najwyżej grupa mnie złapie.
Jechałem wolniutko, wiatr wiał w buzię, zatrzymałem się ze trzy razy sprawdzić, czy już gdzieś tam nie jadą (a raz nawet posterczałem oparty o mostek), bo bardzo, ale to bardzo nie chciało mi się samemu jechać pod wiatr.
I tak sobie sam dojechałem na placyk w Pogroszewie - miejsce zbiórki przed startem.
Jako że byłem pierwszy raz, to zająłem miejsce pod koniec grupy, chociaż wiedziałem, z czym to się wiąże... a potem był start lotny, potem zakręt i spawanie, potem pies i spawanie, potem zakręt i lekkie spawanie, i zakręt i mocne spawanie, i ktoś strzelił i mocne spawaaaaaa... i grupetto. Przez chwilę próbowaliśmy jeszcze z jednym kolegą dojść we dwóch do grupy, ale udało nam się co najwyżej utrzymać jej tempo, ale nie się zbliżyć. Wobec tego odpuściliśmy, uformowała się sześcioosobowa grupka jadąca mocno i równo. Po okrążeniu zostało nas trzech, po kolejnej połowie - dwóch, a potem dojechaliśmy do Borzęcina i tam mój plan na "2 kółka + Borzęcin = nic sobie nie urwiemy" został zakończony, zostawiłem ostatniego Jägermeistera samemu sobie i wróciłem do domu.
W sumie było fajnie, gdybym trzymał się z przodu, to pewnie przygoda z mocną jazdą nie skończyłaby się tak szybko, ale z drugiej strony - dobrze, że przygoda z mocną jazdą skończyła się tak szybko. Czyli mamy już drugie warte uwagi wydarzenie organizowane przez PS8, na które warto iść.
Jechałem wolniutko, wiatr wiał w buzię, zatrzymałem się ze trzy razy sprawdzić, czy już gdzieś tam nie jadą (a raz nawet posterczałem oparty o mostek), bo bardzo, ale to bardzo nie chciało mi się samemu jechać pod wiatr.
I tak sobie sam dojechałem na placyk w Pogroszewie - miejsce zbiórki przed startem.
Jako że byłem pierwszy raz, to zająłem miejsce pod koniec grupy, chociaż wiedziałem, z czym to się wiąże... a potem był start lotny, potem zakręt i spawanie, potem pies i spawanie, potem zakręt i lekkie spawanie, i zakręt i mocne spawanie, i ktoś strzelił i mocne spawaaaaaa... i grupetto. Przez chwilę próbowaliśmy jeszcze z jednym kolegą dojść we dwóch do grupy, ale udało nam się co najwyżej utrzymać jej tempo, ale nie się zbliżyć. Wobec tego odpuściliśmy, uformowała się sześcioosobowa grupka jadąca mocno i równo. Po okrążeniu zostało nas trzech, po kolejnej połowie - dwóch, a potem dojechaliśmy do Borzęcina i tam mój plan na "2 kółka + Borzęcin = nic sobie nie urwiemy" został zakończony, zostawiłem ostatniego Jägermeistera samemu sobie i wróciłem do domu.
W sumie było fajnie, gdybym trzymał się z przodu, to pewnie przygoda z mocną jazdą nie skończyłaby się tak szybko, ale z drugiej strony - dobrze, że przygoda z mocną jazdą skończyła się tak szybko. Czyli mamy już drugie warte uwagi wydarzenie organizowane przez PS8, na które warto iść.
- DST 65.58km
- Czas 02:07
- VAVG 30.98km/h
- VMAX 52.56km/h
- K: 19.0
- HRmax 194 (100%)
- HRavg 158 ( 81%)
- Kalorie 1415kcal
- Podjazdy 109m
- Sprzęt Czorny
Niedziela, 8 sierpnia 2021
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania
Witki przez Łaźniew
Wczoraj było z akcentami, więc dzisiaj było bez akcentów; tlenik na zakończenie niedzieli <3
Postanowiłem pojechać drogą do Łaźniewa, którą poznałem niedawno. I uznałem, że mam w nosie wiatr. Który wiał... w nos. Prosto w nos.
Przeleciałem przez Łaźniew i Witki, zamykając pętelkę na rondzie w Pilaszkowie, a potem zrobiłem drugą - skręcając w lewo na rondzie w Pogroszewie i jadąc przez Borzęcin-Lipków. Czyli klasyka wieczorowej pory.
Postanowiłem pojechać drogą do Łaźniewa, którą poznałem niedawno. I uznałem, że mam w nosie wiatr. Który wiał... w nos. Prosto w nos.
Przeleciałem przez Łaźniew i Witki, zamykając pętelkę na rondzie w Pilaszkowie, a potem zrobiłem drugą - skręcając w lewo na rondzie w Pogroszewie i jadąc przez Borzęcin-Lipków. Czyli klasyka wieczorowej pory.
- DST 54.52km
- Czas 01:48
- VAVG 30.29km/h
- VMAX 38.16km/h
- K: 19.0
- Podjazdy 64m
- Sprzęt Czorny
Wtorek, 29 czerwca 2021
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, ze zdjęciem
Na patelni
Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby od razu po pracy wyjechać prosto w ten rozgrzany świat... ale to uczyniłem. Na wstępie przytulne 30, które na wioskach wzrosło do 31,6 stopnia. Serce mi nie podziękowało, im dalej w czas, tym mocniej musiało pracować, ratując mnie przed przegrzaniem...
Odwiedziłem sobie nowy asfalt do Łaźniewa, przeciąłem Witki i prosto do Leszna. Powrót przez zadrzewione okolice Mariewa nie był jakoś zauważalnie chłodniejszy. Tak, zdecydowanie było za ciepło, dwa duże bidony starczyły na styk.
Przez Zaborowem zostaję postrzelony... przez trzmiela. W oko. Że należy nosić okulary? No... czasem by się przydały.
Ostatki starych znaków w Łaźniewie.
Odwiedziłem sobie nowy asfalt do Łaźniewa, przeciąłem Witki i prosto do Leszna. Powrót przez zadrzewione okolice Mariewa nie był jakoś zauważalnie chłodniejszy. Tak, zdecydowanie było za ciepło, dwa duże bidony starczyły na styk.
Przez Zaborowem zostaję postrzelony... przez trzmiela. W oko. Że należy nosić okulary? No... czasem by się przydały.
Ostatki starych znaków w Łaźniewie.
- DST 62.19km
- Czas 02:03
- VAVG 30.34km/h
- VMAX 41.40km/h
- K: 29.0
- HRmax 180 ( 93%)
- HRavg 160 ( 82%)
- Kalorie 1341kcal
- Podjazdy 92m
- Sprzęt Zenon