Wpisy archiwalne w kategorii
do czytania
Dystans całkowity: | 96832.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 4314:10 |
Średnia prędkość: | 22.38 km/h |
Maksymalna prędkość: | 4401.00 km/h |
Suma podjazdów: | 164904 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (87 %) |
Suma kalorii: | 202907 kcal |
Liczba aktywności: | 1948 |
Średnio na aktywność: | 49.73 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
Piątek, 18 stycznia 2013
Kategoria do czytania, transport
Znowu transport
Na weekend czeka ciężka praca nad rowerem, trzeba w końcu porządnie wyczyścić łańcuchy.
Z pracy standard, do pracy (już) standard; na Towarowej pomogłem sobie jadąc za pchającym się przez tłum (na gwizdkach) dźwigiem Tramwajów Warszawskich.
Od wczoraj mam paskudny katar. Mamy w pracy "służbowe" pudełka chusteczek, wszystkie co do sztuki z cyklu "Hello Kitty". Zatem co jakieś 10 minut smarkam kotu w dupę.
Z pracy standard, do pracy (już) standard; na Towarowej pomogłem sobie jadąc za pchającym się przez tłum (na gwizdkach) dźwigiem Tramwajów Warszawskich.
Od wczoraj mam paskudny katar. Mamy w pracy "służbowe" pudełka chusteczek, wszystkie co do sztuki z cyklu "Hello Kitty". Zatem co jakieś 10 minut smarkam kotu w dupę.
- DST 22.62km
- Czas 01:03
- VAVG 21.54km/h
- VMAX 35.11km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Czwartek, 17 stycznia 2013
Kategoria do czytania, transport
Transport
Dom, praca, dentysta. Maks wyciągnięty za ciężarówką w tunelu na Prymasa. Potem jeszcze czekał na mnie uprzejmy autobus. Zima jednak zmniejsza osiągi - miałem problem z utrzymaniem 45 km/h za autobusem.
- DST 39.50km
- Czas 01:56
- VAVG 20.43km/h
- VMAX 55.48km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Środa, 16 stycznia 2013
Kategoria do czytania, transport
Nowy plan na dojazdy!
Dziś powtórzyłem wczorajszy plan na dojazd do roboty: zamiast sunąć Prymasa (która podobno już odśnieżona), żegnam się z Hipcią przy Towarowej i jadę przez Jerozolimskie.
- DST 22.58km
- Czas 01:03
- VAVG 21.50km/h
- VMAX 36.72km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Wtorek, 15 stycznia 2013
Kategoria transport, do czytania
Zażyczyłem sobie zimy...
...a w zasadzie, to narzekałem, że zaraz z powrotem będzie zero stopni. No i dostałem prezent w nagrodę.
Powrót do domu w przyjemnym, mocno padającym śniegu. Samochody, oczywiście, jadą grzecznie, spokojnie; to ja czekam, aż ich wyprzedzę, a nie oni narzekają, że im rowerzysta drogę tarasuje. Na kurs było jeszcze fajniej: pługi nie zdążyły poszaleć, więc jechaliśmy po ostro rozjeżdżonym śniegu (ale jeszcze można było spokojnie trzymać rozsądną prędkość). Powrót do domu... to już zależy. Hipcia na swoich balonowych oponach (2.1) jakoś się gorzej bawiła, ja dużo lepiej, bo dorzynałem się do asfaltu. W każdym razie jechało się super. Na Powstańców nawet ktoś z samochodu robił nam zdjęcie.
Rano wstaliśmy trochę wcześniej, żeby wziąć poprawkę na warunki na drodze. Na zewnątrz już dupówa, bo śnieg zgarnięty, rozjeżdżony i posolony: chlapa. Wybieramy Połczyńską, potem jadę przez Towarową (nie spieszy mi się aż tak, żeby się gnieść przez Prymasa - ulicą); mijam radosny odwieczny korek przy Rondzie Zawiszy i po chwili jestem już u siebie.
Powrót do domu w przyjemnym, mocno padającym śniegu. Samochody, oczywiście, jadą grzecznie, spokojnie; to ja czekam, aż ich wyprzedzę, a nie oni narzekają, że im rowerzysta drogę tarasuje. Na kurs było jeszcze fajniej: pługi nie zdążyły poszaleć, więc jechaliśmy po ostro rozjeżdżonym śniegu (ale jeszcze można było spokojnie trzymać rozsądną prędkość). Powrót do domu... to już zależy. Hipcia na swoich balonowych oponach (2.1) jakoś się gorzej bawiła, ja dużo lepiej, bo dorzynałem się do asfaltu. W każdym razie jechało się super. Na Powstańców nawet ktoś z samochodu robił nam zdjęcie.
Rano wstaliśmy trochę wcześniej, żeby wziąć poprawkę na warunki na drodze. Na zewnątrz już dupówa, bo śnieg zgarnięty, rozjeżdżony i posolony: chlapa. Wybieramy Połczyńską, potem jadę przez Towarową (nie spieszy mi się aż tak, żeby się gnieść przez Prymasa - ulicą); mijam radosny odwieczny korek przy Rondzie Zawiszy i po chwili jestem już u siebie.
- DST 41.49km
- Czas 02:12
- VAVG 18.86km/h
- VMAX 32.81km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Poniedziałek, 14 stycznia 2013
Kategoria transport, do czytania
Jednodniowa zima
Zrobiło się chłodniej (-8.3), ale tylko na jeden dzień - jutro już ma być z powrotem zero. Rano, gdy zobaczyliśmy korki na Powstańców, wybraliśmy jazdę Górczewską... błąd! Dostaliśmy całą zaśnieżoną ścieżkę i konkretny wmordewind.
A wspinaczka to straszna pinda jest. "Weź, no chodź, wstaw się jeszcze w jedną drogę, to tylko dziesięć metrów, przecież droga prosta, po klamach...". I teraz mogę sobie tylko narzekać na bolące przedramiona, a jutro trening... i znowu dostanę w dupę. Bo, jak mówi instruktorka, dla przyjemności, to się wspinamy w weekendy.
A wspinaczka to straszna pinda jest. "Weź, no chodź, wstaw się jeszcze w jedną drogę, to tylko dziesięć metrów, przecież droga prosta, po klamach...". I teraz mogę sobie tylko narzekać na bolące przedramiona, a jutro trening... i znowu dostanę w dupę. Bo, jak mówi instruktorka, dla przyjemności, to się wspinamy w weekendy.
- DST 10.02km
- Czas 00:37
- VAVG 16.25km/h
- VMAX 27.60km/h
- K: -8.3
- Sprzęt Unibike Viper
Niedziela, 13 stycznia 2013
Kategoria < 25km, do czytania
Ścianka
Zamiast na światełko do nieba - wspinaczka w stronę nieba. Powrót trochę szerszy, żeby chociaż dziesięć kilometrów przekroczyć.
- DST 11.53km
- Czas 00:35
- VAVG 19.77km/h
- VMAX 29.93km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Piątek, 11 stycznia 2013
Kategoria do czytania, transport
Rozszerzone kursy transportowe
Wczoraj w pracy mielimy IWENT. Iwent, jak to iwent, składa się z części oficjalnej i nieoficjalnej. I szef mój wspaniałomyślnie stwierdził (mimo mojego zdecydowanego oporu), że przymuszenie mnie do pójścia tam (część oficjalna była w godzinach pracy) to świetny pomysł. Nie wiem, co nim powodowało, może liczył na to, że jak już będę na miejscu, to zostanę na obie części... w każdym razie przeliczył się. Przy pierwszej dogodnej okazji wymknąłem się do łazienki, ubrałem w normalne (czyli rowerowe) ubranie i przepychając się przez tłum przebierających nóżkami w oczekiwaniu na darmową najebkę lemingów, dotarłem do roweru. Oskubałem siodełko z lodu (!), zerknąłem na zegarek, zakląłem i ruszyłem przed siebie. Miałem bowiem zdążyć do sklepu, przed 19:00, oczywiście wszystko się przeciągnęło i byłem w mocnym niedoczasie. Bo komuś uparło się zmarnować dwie i pół godziny mojego życia.
Do sklepu dotarłem na ostatnią chwilę, załatwiłem tylko jedną ze spraw, które miałem załatwić, i przez kałuże pobrnąłem w kierunku domu. Zabawna sprawa z tymi kałużami: im człowiek bliżej domu, tym bardziej mu wszystko jedno, ile wody wlewa mu się do butów.
Rano z kolei Hipcia musiała dotrzeć załatwić jedną sprawę o ósmej. I powiedziała, że sama nie jedzie, w związku z czym wstałem razem z nią o 6:30... o siódmej (!) byliśmy na rowerach, o siódmej trzy ruszyliśmy, o siódmej trzy i trzydzieści sekund wygrzmociłem się na lodzie. Po tym pouczającym doświadczeniu stwierdziliśmy, że jedziemy jezdnią. Odwiozłem Hipcię w okolice Jana Pawła i wróciłem do roboty. Na szczeście Prymasa była tylko odrobinę zalodzona, ale fragment miedzy pracą a Rondem Zesłańców... piękne lodowisko z ładnymi koleinami. Cud, że nie było gleby.
Do sklepu dotarłem na ostatnią chwilę, załatwiłem tylko jedną ze spraw, które miałem załatwić, i przez kałuże pobrnąłem w kierunku domu. Zabawna sprawa z tymi kałużami: im człowiek bliżej domu, tym bardziej mu wszystko jedno, ile wody wlewa mu się do butów.
Rano z kolei Hipcia musiała dotrzeć załatwić jedną sprawę o ósmej. I powiedziała, że sama nie jedzie, w związku z czym wstałem razem z nią o 6:30... o siódmej (!) byliśmy na rowerach, o siódmej trzy ruszyliśmy, o siódmej trzy i trzydzieści sekund wygrzmociłem się na lodzie. Po tym pouczającym doświadczeniu stwierdziliśmy, że jedziemy jezdnią. Odwiozłem Hipcię w okolice Jana Pawła i wróciłem do roboty. Na szczeście Prymasa była tylko odrobinę zalodzona, ale fragment miedzy pracą a Rondem Zesłańców... piękne lodowisko z ładnymi koleinami. Cud, że nie było gleby.
- DST 32.83km
- Czas 01:42
- VAVG 19.31km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Czwartek, 10 stycznia 2013
Kategoria do czytania, transport
Faza na dziury w dętkach?
Wczoraj, gdy wystartowaliśmy po kursie, Hipci zrobiło się coś miękko pod pupą. Tylne koło sflaczało, ale na szczęście udało się dojechać. I zamiast pomagać, tudzież robić coś do jedzenia, siedziałem przy łataniu dętki, rozważając o tym, że jedynym słusznym rozwiązaniem jest wziąć takich, co to szkło tłuką na chodnikach i przeciągnąć kilkanaście razy dupą po wspomnianym szkle, a potem, dla równego rachunku, przeciągnąć po tymże kilkanaście razy przodem.
Rano przywitała nas odwilż, zwiastująca, ze już niedługo (bo jutro) drogi rowerowe zmienią się w zgraje lodowych kolein. Nie powiem, że będzie mi smutno, gdy wrócę do jazdy jak człowiek, jezdnią.
Przy Rondzie Zesłańców spotkałem smutnego i trochę pękniętego Goro, który także wyglądał na zachwyconego tradycją tłuczenia szkła. Dzięki temu mógł przecież sobie pospacerować, a jak wszyscy wiedzą, spacery to samo zdrowie.
Rano przywitała nas odwilż, zwiastująca, ze już niedługo (bo jutro) drogi rowerowe zmienią się w zgraje lodowych kolein. Nie powiem, że będzie mi smutno, gdy wrócę do jazdy jak człowiek, jezdnią.
Przy Rondzie Zesłańców spotkałem smutnego i trochę pękniętego Goro, który także wyglądał na zachwyconego tradycją tłuczenia szkła. Dzięki temu mógł przecież sobie pospacerować, a jak wszyscy wiedzą, spacery to samo zdrowie.
- DST 41.22km
- Czas 02:15
- VAVG 18.32km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Środa, 9 stycznia 2013
Kategoria transport, do czytania
Praca
Z pracy szybko, hyc na sekcję.
Rano - życzenia noworoczne od Goro, który nadjechał znienacka.
Rano - życzenia noworoczne od Goro, który nadjechał znienacka.
- DST 22.76km
- Czas 01:05
- VAVG 21.01km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Wtorek, 8 stycznia 2013
Kategoria transport, do czytania
Z gołą dupą w pracy
Powrót z pracy standardowy, w końcu, po długiej przerwie (choroby, pakowanie, święta) udało się pojechać razem rowerem na kurs. Brakowało mi tego, mam dosyć samochodu.
Rano zrobiliśmy akcję pt. "weeeeeeeź chodź jeszcze chwilę się przytul...". I tak oto zbudziliśmy się 22 minuty po czasie. Błyskawiczne zebranie się do kupy, śniadanie mistrzów (wróciłem od wczoraj) zjedzone na stojąco, ruszamy, zajeżdżam do roboty i... i się okazuje, że cuś wcięło mi spodnie, które zawsze powinny czekać w robocie. Pewnie zabrałem je wczoraj, odruchowo, a w domu nie zauważyłem, gdy szybko pakowaliśmy się na kurs. Zatem chwilowo jestem w wersji "dupa goła, ale w obciskach" (alternatywnie: "ajm seksi end aj nołit!"). No to co? Myknę szybko do domu, zabiorę spodnie...
Kurwa.
Nie myknę. Rano, gdy się pakowaliśmy, nie znaleźliśmy jednego kompletu kluczy. Ponieważ wracam jako drugi, mam przy sobie tylko kluczyk do blokady, a więc droga na Bemowo prowadzi przez Centrum; jak nic będę w robocie najwcześniej na 10:00. Nic to. Musiałem poczekać, aż BlueShitty się otworzy... dobrze, że jest czas na promocje; kupienie spodni zajęło mi niecałe dziesięć minut.
Rano zrobiliśmy akcję pt. "weeeeeeeź chodź jeszcze chwilę się przytul...". I tak oto zbudziliśmy się 22 minuty po czasie. Błyskawiczne zebranie się do kupy, śniadanie mistrzów (wróciłem od wczoraj) zjedzone na stojąco, ruszamy, zajeżdżam do roboty i... i się okazuje, że cuś wcięło mi spodnie, które zawsze powinny czekać w robocie. Pewnie zabrałem je wczoraj, odruchowo, a w domu nie zauważyłem, gdy szybko pakowaliśmy się na kurs. Zatem chwilowo jestem w wersji "dupa goła, ale w obciskach" (alternatywnie: "ajm seksi end aj nołit!"). No to co? Myknę szybko do domu, zabiorę spodnie...
Kurwa.
Nie myknę. Rano, gdy się pakowaliśmy, nie znaleźliśmy jednego kompletu kluczy. Ponieważ wracam jako drugi, mam przy sobie tylko kluczyk do blokady, a więc droga na Bemowo prowadzi przez Centrum; jak nic będę w robocie najwcześniej na 10:00. Nic to. Musiałem poczekać, aż BlueShitty się otworzy... dobrze, że jest czas na promocje; kupienie spodni zajęło mi niecałe dziesięć minut.
- DST 40.32km
- Czas 01:59
- VAVG 20.33km/h
- Sprzęt Unibike Viper