Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Wpisy archiwalne w kategorii

do czytania

Dystans całkowity:96832.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:4314:10
Średnia prędkość:22.38 km/h
Maksymalna prędkość:4401.00 km/h
Suma podjazdów:164904 m
Maks. tętno maksymalne:194 (100 %)
Maks. tętno średnie:169 (87 %)
Suma kalorii:202907 kcal
Liczba aktywności:1948
Średnio na aktywność:49.73 km i 2h 13m
Więcej statystyk
Wtorek, 6 lutego 2018 Kategoria do czytania, transport

Odsnieżyli!

Co prawda po południu, ale doceniam.
  • DST 14.71km
  • Czas 00:56
  • VAVG 15.76km/h
  • Sprzęt Jaszczur
Poniedziałek, 5 lutego 2018 Kategoria do czytania, transport

Mroźno (-5°C) i śnieżnie (prószyło)

  • DST 14.23km
  • Czas 00:49
  • VAVG 17.42km/h
  • Sprzęt Jaszczur
Niedziela, 4 lutego 2018 Kategoria < 50km, do czytania, kampinos, trening

Kampinos

W las wjechałem niemalże standardowo, dojeżdżając do Kamienia Ułanów Jazłowieckich, a potem żółtym i zielonym szlakiem wyjeżdżając na drogę Truskaw-Palmiry.

Potem skręciłem w jakąś drogę, która po chwili okazała się kompletnym bezdrożem i jakoś się dogiełgałem do drogi którą wróciłem... znowu do truskawskiego duktu. 

Dojechałem do Truskawia, tam najpierw podjąłem próbę jazdy szlakiem żółtym, który zapamiętałem jako "kiedyś zalany", ale jako że nadal był baaaardzo zalany, odpuściłem (po pokonaniu na piechotę jednego jeziorka) i znowu na pałę dotarłem do szlaku czarnego.

Ruszyłem przed siebie, na zachód. Po kilkunastu minutach zacząłem się zastanawiać, gdzie wyjadę, ale z pomocą przyszedł mi drogowskaz, który uświadomił mi, że jadę na Wiersze... Tam bym nie chciał wyjechać, więc przy jakiejś okazji skręciłem na Zaborów, jakimś innym szlakiem, a potem... a potem wyjechałem w miejscowości Budy, gdzie... minąłem dom z napisem "Mariew". No to jedno albo drugie!

W końcu wyjechałem w znane mi okolice, na drogę Mariew-Truskaw, którą przeciąłem i znanym mi singlem dojechałem do Lipkowa. Szczęśliwie udało mi się nie przedłużyć wycieczki o jakąś godzinę - a tego, jadąc bez znajomości terenu prosto na zachód - odrobinę się obawiałem.


  • DST 49.28km
  • Czas 02:38
  • VAVG 18.71km/h
  • Sprzęt Jaszczur
Sobota, 3 lutego 2018 Kategoria > 50 km, do czytania, trening

Pierwsze Leszno w tym roku

Na zachód bardzo przyjemny, ale lekki wietrzyk w plecy. Ale na powrocie, gdy już wyjechałem pod ten niezbyt mocny - ale czołowy i niezasłonięty - wiatr, ciężko było wyjść powyżej 24-25 km/h.

No ale Leszno to Leszno, zaliczonego nie da się odzaliczyć.
  • DST 56.44km
  • Czas 02:02
  • VAVG 27.76km/h
  • Sprzęt Stefan
Piątek, 2 lutego 2018 Kategoria do czytania, transport

Psssssss

Ledwo wyjechałem z bloku, a już złapałem gumę. Krótki, powrotny spacer, zmiana roweru i wio. Zdążyłem na szczęście poprzerzucać ciężary na siłowni i być w pracy kwadrans przed czasem.

Późniejsze oględziny wykazały, że to przetarta przy obręczy opona, a nie zwykła guma. Kenda idzie do śmieci.
  • DST 14.70km
  • Czas 00:52
  • VAVG 16.96km/h
  • Sprzęt Zenon
Środa, 31 stycznia 2018 Kategoria do czytania, transport

Deszczowo styczeń zamknięty

  • DST 14.40km
  • Czas 00:53
  • VAVG 16.30km/h
  • Sprzęt Jaszczur
Wtorek, 30 stycznia 2018 Kategoria < 50km, do czytania, trening

Wiejo wichry, wiejo...

Na moje szosowe, wtorkowe potrzeby, czołowy wiatr był jak znalazł. I zdecydowanie udało mu się zrobić to, za co mu płacą.

  • DST 45.02km
  • Czas 01:38
  • VAVG 27.56km/h
  • Sprzęt Stefan
Poniedziałek, 29 stycznia 2018 Kategoria do czytania, transport

Jesień idzie - nie ma na to rady

Założyłem jesienne rękawiczki. I było bardzo komfortowo. Nawet momentami za ciepło. Ale czego się spodziewać, jak mamy późną jesień? Osiem stopni na plusie i odrobina deszczu.
  • DST 14.50km
  • Czas 00:55
  • VAVG 15.82km/h
  • Sprzęt Jaszczur
Niedziela, 28 stycznia 2018 Kategoria < 50km, do czytania, kampinos, trening, ze zdjęciem

W poszukiwaniu upadłych bałwanów

Przed wyjściem przeczytałem Tomka na fejsie. A napisał tak (wzbogaciwszy tekst zdjęciem zalodzonej, leśnej drogi): "Na Kabatach tłumy. Wśród nich jeden idiota wyprowadza rower na spacer. Ale już wracam".

No ale nie byłbym sobą, gdybym nie pojechał sprawdzić, prawda? W przeciwieństwie do poprzedniego dnia, pojechałem od razu asfaltem do Kampinosu. Zaczęło się lodowo (od razu jeden z nielicznych biegaczy ostrzegł mnie przed lodem), ale nie było tragedii. Kilka razy, owszem, musiałem bardzo czujnie przekradać się po lodzie, kilka razy bawiłem się w hulajnogę, ale ogólnie dało się jechać.



Tytułowych upadłych bałwanów było mnóstwo. Jeden na fotce poniżej jeszcze się trzymał, ale w swej desperacji był osamotniony. Większość kolegów już zdążyła, przynajmniej częściowo, wtopić się w podłoże.




Dojechałem żółtym szlakiem do Kamienia Ułanów Jazłowieckich, a chwilę później skręciłem w czarny i dojechałem nim do Sierakowa. Trochę klucząc wyjechałem przy górce śmieciowej i tyle było jeżdżenia na dzisiaj.

Ale tysiak w styczniu się wykręcił.
  • DST 33.48km
  • Czas 02:06
  • VAVG 15.94km/h
  • Sprzęt Jaszczur
Sobota, 27 stycznia 2018 Kategoria < 50km, do czytania, kampinos, trening

Singiel singla singlem...

Pojechałem do Kampinosu. Byłem prawie pewien, że będzie skuty lodem, ale na szczęście pomyliłem się. Oczywiście nie brakło zalodzonych szlaków, ale cienka warstewka rozpuszczonej krupy na górze ułatwiała trzymanie równowagi. A na singlach - których bardzo usilnie szukałem - było jeszcze lepiej, więc cały wyjazd wyszedł mi wybitnie singlowym.

Większość wyjazdu - ze względu na dyszące w mieście smoki - w masce. Dopiero głęboko w lesie ją zdjąłem. Do wiedzy o tym, że w powietrzu wisi syf, nie były potrzebne żadne czujniki. Wystarczyło się solidnie sztachnąć gdziekolwiek w mieście.

Niestety, maseczka nadaje się do spokojnych jazd albo intensywnych, ale krótkich. Po ponad godzinie we mgle zrobiła się tak wilgotna, że oddychanie przypominało raczej wyrywanie haustów powietrza, niż normalne oddychanie, takie, jak zwykle, gdy w niej jeżdżę do pracy.
  • DST 38.36km
  • Czas 02:05
  • VAVG 18.41km/h
  • Sprzęt Jaszczur

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl