Wpisy archiwalne w kategorii
kampinos
Dystans całkowity: | 1764.01 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 92:33 |
Średnia prędkość: | 19.06 km/h |
Maksymalna prędkość: | 38.49 km/h |
Liczba aktywności: | 30 |
Średnio na aktywność: | 58.80 km i 3h 05m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 14 maja 2020
Kategoria < 50km, do czytania, kampinos, ze zdjęciem
Ponownie w KPN-ie
Mając chwilę postanowiłem ponownie wymknąć się do lasu. Po wczorajszej wycieczce zauważyłem, że tuż obok są ruiny po atomowej kwaterze dowodzenia, więc uznałem, że przejadę się tam (mimo że byłem prawie pewien, że wszystko tam zostało zdemontowane). Na miejscu okazało się, że tak jest w istocie: z kwatery zrobiono posianą wydmową roślinnością piaszczystą przestrzeń, pod spodem, na miejscu podziemnych kondygnacji, zrobiono zimowisko dla nietoperzy, a przez całość prowadzi kładka zakończona schodami, po których niestety musiałem znieść rower.
Dalej przemknąłem się mniej lub bardziej znanymi szlakami do Lasek, stamtąd dojechałem bardzo nieznaną trasą do Janowa (niektóre fragmenty są fajne i miłe nawet na szosę, muszę częściej się tam kręcić!) i wróciłem do domu przez tereny poligonu.
Latające myszy mogą sobie spać.
Miejsce leśnej egzekucji i (były) grób niedaleko atomowej kwatery dowodzenia.
Poligon WAT-u.
Dalej przemknąłem się mniej lub bardziej znanymi szlakami do Lasek, stamtąd dojechałem bardzo nieznaną trasą do Janowa (niektóre fragmenty są fajne i miłe nawet na szosę, muszę częściej się tam kręcić!) i wróciłem do domu przez tereny poligonu.
Latające myszy mogą sobie spać.
Miejsce leśnej egzekucji i (były) grób niedaleko atomowej kwatery dowodzenia.
Poligon WAT-u.
- DST 28.78km
- Czas 01:18
- VAVG 22.14km/h
- Sprzęt Stefan
Niedziela, 18 listopada 2018
Kategoria < 50km, do czytania, kampinos, trening
Las
Miałem iść na siłownię, ale przypomniało mi się, że siłowni nie znoszę prawie najbardziej na świecie (gorsze jest tylko pływanie), więc uznałem, że pojadę do lasu.
Wjechałem standardowo, w Wólce Węglowej, potem powłóczyłem się po niektórych mniej znanych szlakach, by skończyć na tych bardzo dobrze znanych: zielonym przez Sieraków i niebieskim do Lipkowa.
Po powrocie byłem jakiś taki ogłupiały, głowa bolała i w ogóle. Dopiero po dwóch godzinach wpadłem na pomysł, żeby sprawdzić: no tak, zapomniałem zerknąć przed startem i bardzo skutecznie filtrowałem okoliczne wioski (bo, oczywiście, jechałem bez maski). Jak widać, nawet taka krótka inhalacja, ma wpływ na samopoczucie...
Wjechałem standardowo, w Wólce Węglowej, potem powłóczyłem się po niektórych mniej znanych szlakach, by skończyć na tych bardzo dobrze znanych: zielonym przez Sieraków i niebieskim do Lipkowa.
Po powrocie byłem jakiś taki ogłupiały, głowa bolała i w ogóle. Dopiero po dwóch godzinach wpadłem na pomysł, żeby sprawdzić: no tak, zapomniałem zerknąć przed startem i bardzo skutecznie filtrowałem okoliczne wioski (bo, oczywiście, jechałem bez maski). Jak widać, nawet taka krótka inhalacja, ma wpływ na samopoczucie...
- DST 38.41km
- Czas 01:45
- VAVG 21.95km/h
- Sprzęt Zenon
Sobota, 3 marca 2018
Kategoria > 50 km, do czytania, kampinos, trening
Weekendowe lasy
Temperatura wzrosła do pięciu na minusie, ale łapy zmarzły mi bardziej niż tydzień wcześniej, przy minus dwunastu.
Odwiedziłem kilka dróg, którymi dotąd nie jechałem, przy okazji mijając po raz pierwszy Kamień Orlika.
Odwiedziłem kilka dróg, którymi dotąd nie jechałem, przy okazji mijając po raz pierwszy Kamień Orlika.
- DST 55.73km
- Czas 03:01
- VAVG 18.47km/h
- Sprzęt Jaszczur
Niedziela, 25 lutego 2018
Kategoria > 50 km, do czytania, kampinos, trening
Hejże, w mroźny las!
Zachęcony wczorajszym sukcesem postanowiłem sprawdzić, jak sprawa ma się w lesie. Tym razem wziąłem cieplejsze rękawiczki i, na wszelki wypadek, ogrzewacze. Te ostatnie przydały się już po godzinie jazdy, a solidna wilgotność sprawiła, że co kilkanaście minut jednak zatrzymywałem się i grzałem sobie na nich palce. Temperatura musiała być podobna, czyli jakieś minus jedenaście, ale wilgotność dała mi do wiwatu.
Chciałem, jak tydzień temu, dojechać do Roztoki, ale koniec końców zmieniłem zdanie, zakręciłem pętelkę na zachód od szosy Truskaw-Palmiry i zawróciłem.
Chciałem, jak tydzień temu, dojechać do Roztoki, ale koniec końców zmieniłem zdanie, zakręciłem pętelkę na zachód od szosy Truskaw-Palmiry i zawróciłem.
- DST 53.63km
- Czas 03:05
- VAVG 17.39km/h
- Sprzęt Jaszczur
Niedziela, 18 lutego 2018
Kategoria > 50 km, do czytania, kampinos, trening
Gryz zachodniego Kampinosu
Tym razem przygotowałem się lepiej, niż tydzień temu. Ułożyłem sobie w głowie plan jazdy, żeby nie zgubić się w szlakowej mapie i ruszyłem.
Czarnym szlakiem dotarłem z Lasek do Sierakowa, dalej zielonym, tak, jak ostatnio, wskoczyłem na drogę na Palmiry, ale tym razem nie odbijałem od razu na południe.
Czerwonym szlakiem, przez Wiersze, czyli okolice cmentarza i pomnika Rzeczpospolitej Kampinoskiej, dotarłem do Roztoki. Przekroczyłem - symbolicznie, ale zawsze - szosę Kazuń-Leszno, zawinąłem mały zawijasek i, niebieskim szlakiem, dotarłem do Zaborowa.
Końcówka już asfaltem.
Czarnym szlakiem dotarłem z Lasek do Sierakowa, dalej zielonym, tak, jak ostatnio, wskoczyłem na drogę na Palmiry, ale tym razem nie odbijałem od razu na południe.
Czerwonym szlakiem, przez Wiersze, czyli okolice cmentarza i pomnika Rzeczpospolitej Kampinoskiej, dotarłem do Roztoki. Przekroczyłem - symbolicznie, ale zawsze - szosę Kazuń-Leszno, zawinąłem mały zawijasek i, niebieskim szlakiem, dotarłem do Zaborowa.
Końcówka już asfaltem.
- DST 69.79km
- Czas 03:17
- VAVG 21.26km/h
- Sprzęt Jaszczur
Niedziela, 11 lutego 2018
Kategoria > 50 km, do czytania, kampinos, trening
Hej bracia, w las!
Tak, jak ostatnio dojechałem do drogi na Palmiry, ale tym razem nie zabłądziłem po zachodniej jej stronie. Miałem w planie dojechać do Roztoki, ale w końcu nie byłem pewien, jak długo mi to zajmie, więc trochę zygzakując wróciłem do domu.
Odwiedziłem sporo nowych, nieznanych ścieżek, a ślad wyszedł mi... no, dość pokręcony.
Odwiedziłem sporo nowych, nieznanych ścieżek, a ślad wyszedł mi... no, dość pokręcony.
- DST 59.49km
- Czas 03:00
- VAVG 19.83km/h
- Sprzęt Jaszczur
Niedziela, 4 lutego 2018
Kategoria < 50km, do czytania, kampinos, trening
Kampinos
W las wjechałem niemalże standardowo, dojeżdżając do Kamienia Ułanów Jazłowieckich, a potem żółtym i zielonym szlakiem wyjeżdżając na drogę Truskaw-Palmiry.
Potem skręciłem w jakąś drogę, która po chwili okazała się kompletnym bezdrożem i jakoś się dogiełgałem do drogi którą wróciłem... znowu do truskawskiego duktu.
Dojechałem do Truskawia, tam najpierw podjąłem próbę jazdy szlakiem żółtym, który zapamiętałem jako "kiedyś zalany", ale jako że nadal był baaaardzo zalany, odpuściłem (po pokonaniu na piechotę jednego jeziorka) i znowu na pałę dotarłem do szlaku czarnego.
Ruszyłem przed siebie, na zachód. Po kilkunastu minutach zacząłem się zastanawiać, gdzie wyjadę, ale z pomocą przyszedł mi drogowskaz, który uświadomił mi, że jadę na Wiersze... Tam bym nie chciał wyjechać, więc przy jakiejś okazji skręciłem na Zaborów, jakimś innym szlakiem, a potem... a potem wyjechałem w miejscowości Budy, gdzie... minąłem dom z napisem "Mariew". No to jedno albo drugie!
W końcu wyjechałem w znane mi okolice, na drogę Mariew-Truskaw, którą przeciąłem i znanym mi singlem dojechałem do Lipkowa. Szczęśliwie udało mi się nie przedłużyć wycieczki o jakąś godzinę - a tego, jadąc bez znajomości terenu prosto na zachód - odrobinę się obawiałem.
Potem skręciłem w jakąś drogę, która po chwili okazała się kompletnym bezdrożem i jakoś się dogiełgałem do drogi którą wróciłem... znowu do truskawskiego duktu.
Dojechałem do Truskawia, tam najpierw podjąłem próbę jazdy szlakiem żółtym, który zapamiętałem jako "kiedyś zalany", ale jako że nadal był baaaardzo zalany, odpuściłem (po pokonaniu na piechotę jednego jeziorka) i znowu na pałę dotarłem do szlaku czarnego.
Ruszyłem przed siebie, na zachód. Po kilkunastu minutach zacząłem się zastanawiać, gdzie wyjadę, ale z pomocą przyszedł mi drogowskaz, który uświadomił mi, że jadę na Wiersze... Tam bym nie chciał wyjechać, więc przy jakiejś okazji skręciłem na Zaborów, jakimś innym szlakiem, a potem... a potem wyjechałem w miejscowości Budy, gdzie... minąłem dom z napisem "Mariew". No to jedno albo drugie!
W końcu wyjechałem w znane mi okolice, na drogę Mariew-Truskaw, którą przeciąłem i znanym mi singlem dojechałem do Lipkowa. Szczęśliwie udało mi się nie przedłużyć wycieczki o jakąś godzinę - a tego, jadąc bez znajomości terenu prosto na zachód - odrobinę się obawiałem.
- DST 49.28km
- Czas 02:38
- VAVG 18.71km/h
- Sprzęt Jaszczur
Niedziela, 28 stycznia 2018
Kategoria < 50km, do czytania, kampinos, trening, ze zdjęciem
W poszukiwaniu upadłych bałwanów
Przed wyjściem przeczytałem Tomka na fejsie. A napisał tak (wzbogaciwszy tekst zdjęciem zalodzonej, leśnej drogi): "Na Kabatach tłumy. Wśród nich jeden idiota wyprowadza rower na spacer. Ale już wracam".
No ale nie byłbym sobą, gdybym nie pojechał sprawdzić, prawda? W przeciwieństwie do poprzedniego dnia, pojechałem od razu asfaltem do Kampinosu. Zaczęło się lodowo (od razu jeden z nielicznych biegaczy ostrzegł mnie przed lodem), ale nie było tragedii. Kilka razy, owszem, musiałem bardzo czujnie przekradać się po lodzie, kilka razy bawiłem się w hulajnogę, ale ogólnie dało się jechać.
Tytułowych upadłych bałwanów było mnóstwo. Jeden na fotce poniżej jeszcze się trzymał, ale w swej desperacji był osamotniony. Większość kolegów już zdążyła, przynajmniej częściowo, wtopić się w podłoże.
Dojechałem żółtym szlakiem do Kamienia Ułanów Jazłowieckich, a chwilę później skręciłem w czarny i dojechałem nim do Sierakowa. Trochę klucząc wyjechałem przy górce śmieciowej i tyle było jeżdżenia na dzisiaj.
Ale tysiak w styczniu się wykręcił.
No ale nie byłbym sobą, gdybym nie pojechał sprawdzić, prawda? W przeciwieństwie do poprzedniego dnia, pojechałem od razu asfaltem do Kampinosu. Zaczęło się lodowo (od razu jeden z nielicznych biegaczy ostrzegł mnie przed lodem), ale nie było tragedii. Kilka razy, owszem, musiałem bardzo czujnie przekradać się po lodzie, kilka razy bawiłem się w hulajnogę, ale ogólnie dało się jechać.
Tytułowych upadłych bałwanów było mnóstwo. Jeden na fotce poniżej jeszcze się trzymał, ale w swej desperacji był osamotniony. Większość kolegów już zdążyła, przynajmniej częściowo, wtopić się w podłoże.
Dojechałem żółtym szlakiem do Kamienia Ułanów Jazłowieckich, a chwilę później skręciłem w czarny i dojechałem nim do Sierakowa. Trochę klucząc wyjechałem przy górce śmieciowej i tyle było jeżdżenia na dzisiaj.
Ale tysiak w styczniu się wykręcił.
- DST 33.48km
- Czas 02:06
- VAVG 15.94km/h
- Sprzęt Jaszczur
Sobota, 27 stycznia 2018
Kategoria < 50km, do czytania, kampinos, trening
Singiel singla singlem...
Pojechałem do Kampinosu. Byłem prawie pewien, że będzie skuty lodem, ale na szczęście pomyliłem się. Oczywiście nie brakło zalodzonych szlaków, ale cienka warstewka rozpuszczonej krupy na górze ułatwiała trzymanie równowagi. A na singlach - których bardzo usilnie szukałem - było jeszcze lepiej, więc cały wyjazd wyszedł mi wybitnie singlowym.
Większość wyjazdu - ze względu na dyszące w mieście smoki - w masce. Dopiero głęboko w lesie ją zdjąłem. Do wiedzy o tym, że w powietrzu wisi syf, nie były potrzebne żadne czujniki. Wystarczyło się solidnie sztachnąć gdziekolwiek w mieście.
Niestety, maseczka nadaje się do spokojnych jazd albo intensywnych, ale krótkich. Po ponad godzinie we mgle zrobiła się tak wilgotna, że oddychanie przypominało raczej wyrywanie haustów powietrza, niż normalne oddychanie, takie, jak zwykle, gdy w niej jeżdżę do pracy.
Większość wyjazdu - ze względu na dyszące w mieście smoki - w masce. Dopiero głęboko w lesie ją zdjąłem. Do wiedzy o tym, że w powietrzu wisi syf, nie były potrzebne żadne czujniki. Wystarczyło się solidnie sztachnąć gdziekolwiek w mieście.
Niestety, maseczka nadaje się do spokojnych jazd albo intensywnych, ale krótkich. Po ponad godzinie we mgle zrobiła się tak wilgotna, że oddychanie przypominało raczej wyrywanie haustów powietrza, niż normalne oddychanie, takie, jak zwykle, gdy w niej jeżdżę do pracy.
- DST 38.36km
- Czas 02:05
- VAVG 18.41km/h
- Sprzęt Jaszczur
Sobota, 10 grudnia 2016
Kategoria > 50 km, do czytania, kampinos
Kampinos
Trochę w las, by pobabrać się w błocie w Puszczy. Upaćkałem siebie i rower niewąsko, wyślizgałem się na korzeniach...
Na takie wycieczki po lasach chyba trzeba brać kask.
Na takie wycieczki po lasach chyba trzeba brać kask.
- DST 50.94km
- Czas 02:26
- VAVG 20.93km/h
- Sprzęt Jaszczur