Wpisy archiwalne w kategorii
szypko
Dystans całkowity: | 13902.53 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 436:35 |
Średnia prędkość: | 31.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.00 km/h |
Suma podjazdów: | 9462 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (87 %) |
Suma kalorii: | 107699 kcal |
Liczba aktywności: | 197 |
Średnio na aktywność: | 70.57 km i 2h 12m |
Więcej statystyk |
Piątek, 14 czerwca 2019
Kategoria > 100km, szypko, do czytania, trening
Lekka Setka z PS8
Kolejna edycja "Lekkiej setki". Tym razem polecieliśmy trochę inaczej, przez Łomianki (solidnie klucząc, żeby jednak wyszło równe 100 km). Pomijając jeden akcent w pierwszej części (nie zdarzyło mi się jeszcze lecieć prawie 60 km/h w kierunku NDM), to pierwsza połowa była spokojna.
W drugiej za to idea "lekkiej" jazdy poszła trochę w drzazgi, wskutek czego odcinek od Czosnowa do Łomianek został przebyty bardzo dynamicznie i raczej w porwanych grupach.
Pojawiły się narzekania na formę (bo jednak miało być lekko), a organizator na bieżąco wyciąga wnioski i stara się, by faktycznie było to miłe dla większości, więc, jeśli ktoś może, to polecam spróbować, fajnie się przejechać w grupie.
W drugiej za to idea "lekkiej" jazdy poszła trochę w drzazgi, wskutek czego odcinek od Czosnowa do Łomianek został przebyty bardzo dynamicznie i raczej w porwanych grupach.
Pojawiły się narzekania na formę (bo jednak miało być lekko), a organizator na bieżąco wyciąga wnioski i stara się, by faktycznie było to miłe dla większości, więc, jeśli ktoś może, to polecam spróbować, fajnie się przejechać w grupie.
- DST 107.89km
- Czas 03:10
- VAVG 34.07km/h
- VMAX 58.68km/h
- K: 24.0
- HRmax 188 ( 97%)
- HRavg 150 ( 77%)
- Kalorie 2150kcal
- Podjazdy 157m
- Sprzęt Stefan
Wtorek, 11 czerwca 2019
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
KGS, czyli wytop łydy (również dosłownie ☀️)
Na ustawki jeżdżę rzadko. Zwykle jest tak, że albo się minę z odpowiednią godziną po powrocie z pracy, albo mam coś innego i pasuje mi na ten rower wyjść te dwie godziny później... Czasem jest tak, jak w weekendy, gdzie wszyscy umawiają się o jakiejś nieludzkiej godzinie typu dziewiąta rano, kiedy ja dopiero rozważam wcześniejszą pobudkę. Serio, te wczesne godziny w weekendy to jakiś spisek ludzi, którzy mają dzieci: wstanie taki o piątej, załatwi wszystko, ogarnie dom, przygotuje obiad i około dziewiątej to się już nudzić zaczyna i rozgląda za jakimś zajęciem.
Niemniej jednak uznałem, że w końcu trzeba. Zabawa jest zawsze przednia, bo jest szybko, dynamicznie, jest za kim gonić, można się zmęczyć albo i kompletnie wyrąbać (a zwykle, jeśli już jadę w grupie, to jest to spokojna, równa jazda, bo po co szarpać, jak do mety jeszcze te kilkaset kilometrów? ;) ), do tego mówią, że taka jazda daje więcej (zgodnie z zasadą "żeby jeździć szybciej trzeba jeździć szybciej"). Po udanym wyjściu w zeszły piątek na "Luźną setkę" Pętla S8, gdzie było przyjemnie, miło i głównie spokojnie, udałem się na KGS, gdzie można liczyć na to, że będzie niespokojnie.
Przyszło nas sześciu (z tego Damian jechał tylko fragment trasy). Okazało się, że zamiast męczyć się przy równej jeździe, postawimy na dynamikę, akcenty i wszystkie inne przyjemne rzeczy, które powodują, że cały świat na kilka krótkich chwil i kilkanaście albo i kilkadziesiąt bardzo głębokich oddechów zwęża się tylko do wąskiego paska opony kolegi z przodu, która niepokojąco powoli zaczyna się oddalać.
No i tak się kręciło. Standardowa trasa KGS, Witki, słońce, lekki wiatr, wakacje, słońce, niemalże relaks, gdyby nie synchroniczny łomot serc i pracujące w niedoczasie płuca. I nadchodzi ten moment, gdy schodzę ze zmiany te półtora metra za szeroko wychodząc w bok, nie wyrównuję prędkości, wpadam szybko z powrotem we właściwy tor, ale grupa jedzie nieustannie, nieubłaganie, metr, metr dziesięć, metr dwadzieścia przede mną...
I już wiem, że do domu wrócę sam.
Okazało się, że po urwaniu mnie (nie wiem, limit przyzwoitości, czy co?) zaczęli jechać nieco wolniej, więc pogoń, którą podjąłem, przez długi czas (aż do ronda w Zaborowie, gdzie brakowało mi mniej niż 150 m) przynosiła zyski. Potem jednak dostałem wiatrem w twarz, a w takich warunkach solowa pogoń za grupą siłą rzeczy jest skazana na niepowodzenie.
Ujechałem się (mimo solowej jazdy przez jakąś połowę trasy tracąc jedynie niecałe 3 minuty do czoła grupy), wypiłem jednego Lecha Free w Babicach (obrzydlistwo nawet wśród piw bezalkoholowych, ale czasem trzeba) i wróciłem do domu w miłym towarzystwie.
Niemniej jednak uznałem, że w końcu trzeba. Zabawa jest zawsze przednia, bo jest szybko, dynamicznie, jest za kim gonić, można się zmęczyć albo i kompletnie wyrąbać (a zwykle, jeśli już jadę w grupie, to jest to spokojna, równa jazda, bo po co szarpać, jak do mety jeszcze te kilkaset kilometrów? ;) ), do tego mówią, że taka jazda daje więcej (zgodnie z zasadą "żeby jeździć szybciej trzeba jeździć szybciej"). Po udanym wyjściu w zeszły piątek na "Luźną setkę" Pętla S8, gdzie było przyjemnie, miło i głównie spokojnie, udałem się na KGS, gdzie można liczyć na to, że będzie niespokojnie.
Przyszło nas sześciu (z tego Damian jechał tylko fragment trasy). Okazało się, że zamiast męczyć się przy równej jeździe, postawimy na dynamikę, akcenty i wszystkie inne przyjemne rzeczy, które powodują, że cały świat na kilka krótkich chwil i kilkanaście albo i kilkadziesiąt bardzo głębokich oddechów zwęża się tylko do wąskiego paska opony kolegi z przodu, która niepokojąco powoli zaczyna się oddalać.
No i tak się kręciło. Standardowa trasa KGS, Witki, słońce, lekki wiatr, wakacje, słońce, niemalże relaks, gdyby nie synchroniczny łomot serc i pracujące w niedoczasie płuca. I nadchodzi ten moment, gdy schodzę ze zmiany te półtora metra za szeroko wychodząc w bok, nie wyrównuję prędkości, wpadam szybko z powrotem we właściwy tor, ale grupa jedzie nieustannie, nieubłaganie, metr, metr dziesięć, metr dwadzieścia przede mną...
I już wiem, że do domu wrócę sam.
Okazało się, że po urwaniu mnie (nie wiem, limit przyzwoitości, czy co?) zaczęli jechać nieco wolniej, więc pogoń, którą podjąłem, przez długi czas (aż do ronda w Zaborowie, gdzie brakowało mi mniej niż 150 m) przynosiła zyski. Potem jednak dostałem wiatrem w twarz, a w takich warunkach solowa pogoń za grupą siłą rzeczy jest skazana na niepowodzenie.
Ujechałem się (mimo solowej jazdy przez jakąś połowę trasy tracąc jedynie niecałe 3 minuty do czoła grupy), wypiłem jednego Lecha Free w Babicach (obrzydlistwo nawet wśród piw bezalkoholowych, ale czasem trzeba) i wróciłem do domu w miłym towarzystwie.
- DST 65.62km
- Czas 01:57
- VAVG 33.65km/h
- VMAX 48.24km/h
- K: 29.0
- HRmax 189 ( 97%)
- HRavg 159 ( 82%)
- Kalorie 1459kcal
- Podjazdy 160m
- Sprzęt Stefan
Niedziela, 9 czerwca 2019
Kategoria > 100km, do czytania, trening, szypko
Pętla w słońcu
Mogło być gorzej - mogła mnie dorwać burza.
Planowałem pokręcić się po kilku lokalnych dróżkach i nawet się to udało. Miało być 120 km, ale źle oszacowałem i wyszło takie o.
Planowałem pokręcić się po kilku lokalnych dróżkach i nawet się to udało. Miało być 120 km, ale źle oszacowałem i wyszło takie o.
- DST 106.52km
- Czas 03:18
- VAVG 32.28km/h
- VMAX 51.84km/h
- K: 27.0
- HRmax 186 ( 96%)
- HRavg 153 ( 79%)
- Kalorie 2571kcal
- Podjazdy 182m
- Sprzęt Stefan
Piątek, 7 czerwca 2019
Kategoria > 100km, do czytania, trening, szypko
Lekka Setka z PS8
Koledzy z Pętli S8 organizują regularnie takie wyjazdy, ochrzczone jako "Lekka setka". W przeciwieństwie do innych wycieczek, tutaj ideą było czekanie na wszystkich, jazda bez urywania i miłe spędzenie czasu.
Akcent był w zasadzie tylko jeden, na Witkach (i później wszyscy czekali aż grupa się zejdzie), z tego miejsca wszyscy praktycznie bez zrywów (ale za to z dwiema przerwami na zmianę dętki) dotarli do Babic.
Akcent był w zasadzie tylko jeden, na Witkach (i później wszyscy czekali aż grupa się zejdzie), z tego miejsca wszyscy praktycznie bez zrywów (ale za to z dwiema przerwami na zmianę dętki) dotarli do Babic.
- DST 102.23km
- Czas 03:02
- VAVG 33.70km/h
- VMAX 50.04km/h
- K: 22.0
- HRmax 184 ( 95%)
- HRavg 144 ( 74%)
- Kalorie 1847kcal
- Podjazdy 146m
- Sprzęt Stefan
Środa, 5 czerwca 2019
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
Sauna
Cieplutko było, no co?
Dawno nie jeździłem przez Truskawkę (a w końcu sezon, prawda?) i źle oszacowałem: byłem przekonany, że to wychodzi 2,5 h, gdy jedzie się spokojnie. Otóż nie. Dwie i pół wychodzą wtedy, gdy jedzie się dynamicznie.
A przy okazji - wow - synchro BS-a ze Stravą jest super! I do tego wypluwa tyyyle dodatkowych informacji!
Dawno nie jeździłem przez Truskawkę (a w końcu sezon, prawda?) i źle oszacowałem: byłem przekonany, że to wychodzi 2,5 h, gdy jedzie się spokojnie. Otóż nie. Dwie i pół wychodzą wtedy, gdy jedzie się dynamicznie.
A przy okazji - wow - synchro BS-a ze Stravą jest super! I do tego wypluwa tyyyle dodatkowych informacji!
- DST 79.69km
- Czas 02:30
- VAVG 31.88km/h
- VMAX 44.64km/h
- K: 26.0
- HRmax 172 ( 89%)
- HRavg 149 ( 77%)
- Kalorie 1803kcal
- Podjazdy 139m
- Sprzęt Stefan
Od ponad tygodnia nie jeździłem na szosie...
Krótka, dwugodzinna jazda. Od tygodnia nie miałem okazji wsiąść na rower (z braku czasu tylko biegałem) - w końcu się udało.
- DST 66.11km
- Czas 02:01
- VAVG 32.78km/h
- VMAX 40.32km/h
- K: 20.0
- HRmax 182 ( 94%)
- HRavg 155 ( 80%)
- Kalorie 1609kcal
- Podjazdy 91m
- Sprzęt Stefan
Standard, tak przy weekendzie
- DST 65.39km
- Czas 01:59
- VAVG 32.97km/h
- VMAX 48.24km/h
- K: 23.0
- HRmax 188 ( 97%)
- HRavg 166 ( 86%)
- Kalorie 1589kcal
- Podjazdy 146m
- Sprzęt Stefan
Sobota, 27 kwietnia 2019
Kategoria > 50 km, szypko, trening, zaliczając gminy
Gminobranie bez szutrów się nie liczy
- DST 95.85km
- Czas 03:10
- VAVG 30.27km/h
- VMAX 46.08km/h
- K: 11.0
- HRmax 170 ( 88%)
- HRavg 137 ( 70%)
- Kalorie 1963kcal
- Podjazdy 339m
- Sprzęt Stefan
Trening
- DST 39.91km
- Czas 01:14
- VAVG 32.36km/h
- VMAX 47.88km/h
- K: 19.0
- HRmax 181 ( 93%)
- HRavg 160 ( 82%)
- Kalorie 941kcal
- Podjazdy 74m
- Sprzęt Stefan
Sobota, 20 kwietnia 2019
Kategoria < 50km, szypko, zaliczając gminy
Gminki ❤️
- DST 41.36km
- Czas 01:20
- VAVG 31.02km/h
- VMAX 44.28km/h
- K: 10.0
- HRmax 166 ( 86%)
- HRavg 143 ( 74%)
- Kalorie 841kcal
- Podjazdy 85m
- Sprzęt Stefan