Wpisy archiwalne w kategorii
trening
Dystans całkowity: | 19231.36 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 653:08 |
Średnia prędkość: | 29.42 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.28 km/h |
Suma podjazdów: | 10044 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (87 %) |
Suma kalorii: | 115449 kcal |
Liczba aktywności: | 319 |
Średnio na aktywność: | 60.48 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
Sobota, 3 marca 2018
Kategoria > 50 km, do czytania, kampinos, trening
Weekendowe lasy
Temperatura wzrosła do pięciu na minusie, ale łapy zmarzły mi bardziej niż tydzień wcześniej, przy minus dwunastu.
Odwiedziłem kilka dróg, którymi dotąd nie jechałem, przy okazji mijając po raz pierwszy Kamień Orlika.
Odwiedziłem kilka dróg, którymi dotąd nie jechałem, przy okazji mijając po raz pierwszy Kamień Orlika.
- DST 55.73km
- Czas 03:01
- VAVG 18.47km/h
- Sprzęt Jaszczur
Niedziela, 25 lutego 2018
Kategoria > 50 km, do czytania, kampinos, trening
Hejże, w mroźny las!
Zachęcony wczorajszym sukcesem postanowiłem sprawdzić, jak sprawa ma się w lesie. Tym razem wziąłem cieplejsze rękawiczki i, na wszelki wypadek, ogrzewacze. Te ostatnie przydały się już po godzinie jazdy, a solidna wilgotność sprawiła, że co kilkanaście minut jednak zatrzymywałem się i grzałem sobie na nich palce. Temperatura musiała być podobna, czyli jakieś minus jedenaście, ale wilgotność dała mi do wiwatu.
Chciałem, jak tydzień temu, dojechać do Roztoki, ale koniec końców zmieniłem zdanie, zakręciłem pętelkę na zachód od szosy Truskaw-Palmiry i zawróciłem.
Chciałem, jak tydzień temu, dojechać do Roztoki, ale koniec końców zmieniłem zdanie, zakręciłem pętelkę na zachód od szosy Truskaw-Palmiry i zawróciłem.
- DST 53.63km
- Czas 03:05
- VAVG 17.39km/h
- Sprzęt Jaszczur
Sobota, 24 lutego 2018
Kategoria > 50 km, do czytania, trening
Nie ma złej pogody na rower
Bo w końcu są tylko źle ubrani rowerzyści, prawda?
Zrobiłem sobie standardową pętelkę przez m. Kampinos. Startowałem przy ośmiu na minusie, kończyłem przy prawie minus dwunastu. Północny wiatr okazał się być lekko północno-wschodnim, więc w prezencie dostałem cięższy powrót, pod ten wiatr, z uparcie wymrażaną prawą dłonią (czort wie, dlaczego prawą, skoro była schowana; lewej wystawionej w pełni na działanie wiatru nie było nic).
Kierunek wiatru zachęcił mnie, żeby skręcić w stronę Borzęcina i jechać nie przez Umiastów, czyli odsłoniętym terenem, a zamiast tego skorzystać z osłony, którą - przynajmniej odrobinę - oferowały gęściej zabudowane tereny.
Jazda, pomijajac upierdliwość w chowaniu twarzy w kołnierzach i kilka przystanków dla zabijania rąk (nie odważyłem się robić tego podczas jazdy), poszła przyjemnie, ale na pewno trzeba zakupić pogiesy i, zdecydowanie, powinienem był wziąć cieplejsze skarpetki. No i bardzo dobrze, że nie złapałem gumy: wymiana dętki przy takiej temperaturze byłaby na pewno przyjemnym przeżyciem.
Zrobiłem sobie standardową pętelkę przez m. Kampinos. Startowałem przy ośmiu na minusie, kończyłem przy prawie minus dwunastu. Północny wiatr okazał się być lekko północno-wschodnim, więc w prezencie dostałem cięższy powrót, pod ten wiatr, z uparcie wymrażaną prawą dłonią (czort wie, dlaczego prawą, skoro była schowana; lewej wystawionej w pełni na działanie wiatru nie było nic).
Kierunek wiatru zachęcił mnie, żeby skręcić w stronę Borzęcina i jechać nie przez Umiastów, czyli odsłoniętym terenem, a zamiast tego skorzystać z osłony, którą - przynajmniej odrobinę - oferowały gęściej zabudowane tereny.
Jazda, pomijajac upierdliwość w chowaniu twarzy w kołnierzach i kilka przystanków dla zabijania rąk (nie odważyłem się robić tego podczas jazdy), poszła przyjemnie, ale na pewno trzeba zakupić pogiesy i, zdecydowanie, powinienem był wziąć cieplejsze skarpetki. No i bardzo dobrze, że nie złapałem gumy: wymiana dętki przy takiej temperaturze byłaby na pewno przyjemnym przeżyciem.
- DST 83.81km
- Czas 03:12
- VAVG 26.19km/h
- Sprzęt Stefan
Niedziela, 18 lutego 2018
Kategoria > 50 km, do czytania, kampinos, trening
Gryz zachodniego Kampinosu
Tym razem przygotowałem się lepiej, niż tydzień temu. Ułożyłem sobie w głowie plan jazdy, żeby nie zgubić się w szlakowej mapie i ruszyłem.
Czarnym szlakiem dotarłem z Lasek do Sierakowa, dalej zielonym, tak, jak ostatnio, wskoczyłem na drogę na Palmiry, ale tym razem nie odbijałem od razu na południe.
Czerwonym szlakiem, przez Wiersze, czyli okolice cmentarza i pomnika Rzeczpospolitej Kampinoskiej, dotarłem do Roztoki. Przekroczyłem - symbolicznie, ale zawsze - szosę Kazuń-Leszno, zawinąłem mały zawijasek i, niebieskim szlakiem, dotarłem do Zaborowa.
Końcówka już asfaltem.
Czarnym szlakiem dotarłem z Lasek do Sierakowa, dalej zielonym, tak, jak ostatnio, wskoczyłem na drogę na Palmiry, ale tym razem nie odbijałem od razu na południe.
Czerwonym szlakiem, przez Wiersze, czyli okolice cmentarza i pomnika Rzeczpospolitej Kampinoskiej, dotarłem do Roztoki. Przekroczyłem - symbolicznie, ale zawsze - szosę Kazuń-Leszno, zawinąłem mały zawijasek i, niebieskim szlakiem, dotarłem do Zaborowa.
Końcówka już asfaltem.
- DST 69.79km
- Czas 03:17
- VAVG 21.26km/h
- Sprzęt Jaszczur
Sobota, 17 lutego 2018
Kategoria > 50 km, do czytania, trening
Leszno
Na zachód pod wiatr, na wschód - bez wiatru. Taka tradycja...
- DST 56.87km
- Czas 02:03
- VAVG 27.74km/h
- Sprzęt Stefan
Wtorek, 13 lutego 2018
Kategoria < 50km, do czytania, trening
Ciemne, chłodnawe wioski
- DST 42.49km
- Czas 01:33
- VAVG 27.41km/h
- Sprzęt Stefan
Niedziela, 11 lutego 2018
Kategoria > 50 km, do czytania, kampinos, trening
Hej bracia, w las!
Tak, jak ostatnio dojechałem do drogi na Palmiry, ale tym razem nie zabłądziłem po zachodniej jej stronie. Miałem w planie dojechać do Roztoki, ale w końcu nie byłem pewien, jak długo mi to zajmie, więc trochę zygzakując wróciłem do domu.
Odwiedziłem sporo nowych, nieznanych ścieżek, a ślad wyszedł mi... no, dość pokręcony.
Odwiedziłem sporo nowych, nieznanych ścieżek, a ślad wyszedł mi... no, dość pokręcony.
- DST 59.49km
- Czas 03:00
- VAVG 19.83km/h
- Sprzęt Jaszczur
Sobota, 10 lutego 2018
Kategoria > 50 km, do czytania, trening
Kawałeczek za Leszno
No już, już, odrobinę wyjrzałem za ciąg drogi wojewódzkiej łączącej Kazuń z Radziejowicami. Tak tylko symbolicznie.
Na początku ciężka przeprawa przez wylotówkę (w końcu na DDR miejscami lód), ale potem, na wioskach, jechało się już przyjemnie. Temperatura stabilnie wisiała w okolicy siedmiu na minusie, ale nie było bynajmniej zimno.
Od chwili jeżdżę już z lampką taktyczną w charakterze "wspomagania" dla ciemniejszych fragmentów trasy i ten pomysł sprawdza się znakomicie. W miejscach, gdzie tradycyjnie jest paskudnie, widzę wszystko i nie muszę się zastanawiać nad tym, w co tym razem wpadnę.
Na początku ciężka przeprawa przez wylotówkę (w końcu na DDR miejscami lód), ale potem, na wioskach, jechało się już przyjemnie. Temperatura stabilnie wisiała w okolicy siedmiu na minusie, ale nie było bynajmniej zimno.
Od chwili jeżdżę już z lampką taktyczną w charakterze "wspomagania" dla ciemniejszych fragmentów trasy i ten pomysł sprawdza się znakomicie. W miejscach, gdzie tradycyjnie jest paskudnie, widzę wszystko i nie muszę się zastanawiać nad tym, w co tym razem wpadnę.
- DST 71.04km
- Czas 02:29
- VAVG 28.61km/h
- Sprzęt Stefan
Zimne wioski
- DST 45.56km
- Czas 01:40
- VAVG 27.34km/h
- Sprzęt Stefan
Niedziela, 4 lutego 2018
Kategoria < 50km, do czytania, kampinos, trening
Kampinos
W las wjechałem niemalże standardowo, dojeżdżając do Kamienia Ułanów Jazłowieckich, a potem żółtym i zielonym szlakiem wyjeżdżając na drogę Truskaw-Palmiry.
Potem skręciłem w jakąś drogę, która po chwili okazała się kompletnym bezdrożem i jakoś się dogiełgałem do drogi którą wróciłem... znowu do truskawskiego duktu.
Dojechałem do Truskawia, tam najpierw podjąłem próbę jazdy szlakiem żółtym, który zapamiętałem jako "kiedyś zalany", ale jako że nadal był baaaardzo zalany, odpuściłem (po pokonaniu na piechotę jednego jeziorka) i znowu na pałę dotarłem do szlaku czarnego.
Ruszyłem przed siebie, na zachód. Po kilkunastu minutach zacząłem się zastanawiać, gdzie wyjadę, ale z pomocą przyszedł mi drogowskaz, który uświadomił mi, że jadę na Wiersze... Tam bym nie chciał wyjechać, więc przy jakiejś okazji skręciłem na Zaborów, jakimś innym szlakiem, a potem... a potem wyjechałem w miejscowości Budy, gdzie... minąłem dom z napisem "Mariew". No to jedno albo drugie!
W końcu wyjechałem w znane mi okolice, na drogę Mariew-Truskaw, którą przeciąłem i znanym mi singlem dojechałem do Lipkowa. Szczęśliwie udało mi się nie przedłużyć wycieczki o jakąś godzinę - a tego, jadąc bez znajomości terenu prosto na zachód - odrobinę się obawiałem.
Potem skręciłem w jakąś drogę, która po chwili okazała się kompletnym bezdrożem i jakoś się dogiełgałem do drogi którą wróciłem... znowu do truskawskiego duktu.
Dojechałem do Truskawia, tam najpierw podjąłem próbę jazdy szlakiem żółtym, który zapamiętałem jako "kiedyś zalany", ale jako że nadal był baaaardzo zalany, odpuściłem (po pokonaniu na piechotę jednego jeziorka) i znowu na pałę dotarłem do szlaku czarnego.
Ruszyłem przed siebie, na zachód. Po kilkunastu minutach zacząłem się zastanawiać, gdzie wyjadę, ale z pomocą przyszedł mi drogowskaz, który uświadomił mi, że jadę na Wiersze... Tam bym nie chciał wyjechać, więc przy jakiejś okazji skręciłem na Zaborów, jakimś innym szlakiem, a potem... a potem wyjechałem w miejscowości Budy, gdzie... minąłem dom z napisem "Mariew". No to jedno albo drugie!
W końcu wyjechałem w znane mi okolice, na drogę Mariew-Truskaw, którą przeciąłem i znanym mi singlem dojechałem do Lipkowa. Szczęśliwie udało mi się nie przedłużyć wycieczki o jakąś godzinę - a tego, jadąc bez znajomości terenu prosto na zachód - odrobinę się obawiałem.
- DST 49.28km
- Czas 02:38
- VAVG 18.71km/h
- Sprzęt Jaszczur