Wpisy archiwalne w kategorii
trening
Dystans całkowity: | 19231.36 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 653:08 |
Średnia prędkość: | 29.42 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.28 km/h |
Suma podjazdów: | 10044 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (87 %) |
Suma kalorii: | 115449 kcal |
Liczba aktywności: | 319 |
Średnio na aktywność: | 60.48 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
Sobota, 3 lutego 2018
Kategoria > 50 km, do czytania, trening
Pierwsze Leszno w tym roku
Na zachód bardzo przyjemny, ale lekki wietrzyk w plecy. Ale na powrocie, gdy już wyjechałem pod ten niezbyt mocny - ale czołowy i niezasłonięty - wiatr, ciężko było wyjść powyżej 24-25 km/h.
No ale Leszno to Leszno, zaliczonego nie da się odzaliczyć.
No ale Leszno to Leszno, zaliczonego nie da się odzaliczyć.
- DST 56.44km
- Czas 02:02
- VAVG 27.76km/h
- Sprzęt Stefan
Wtorek, 30 stycznia 2018
Kategoria < 50km, do czytania, trening
Wiejo wichry, wiejo...
Na moje szosowe, wtorkowe potrzeby, czołowy wiatr był jak znalazł. I zdecydowanie udało mu się zrobić to, za co mu płacą.
- DST 45.02km
- Czas 01:38
- VAVG 27.56km/h
- Sprzęt Stefan
Niedziela, 28 stycznia 2018
Kategoria < 50km, do czytania, kampinos, trening, ze zdjęciem
W poszukiwaniu upadłych bałwanów
Przed wyjściem przeczytałem Tomka na fejsie. A napisał tak (wzbogaciwszy tekst zdjęciem zalodzonej, leśnej drogi): "Na Kabatach tłumy. Wśród nich jeden idiota wyprowadza rower na spacer. Ale już wracam".
No ale nie byłbym sobą, gdybym nie pojechał sprawdzić, prawda? W przeciwieństwie do poprzedniego dnia, pojechałem od razu asfaltem do Kampinosu. Zaczęło się lodowo (od razu jeden z nielicznych biegaczy ostrzegł mnie przed lodem), ale nie było tragedii. Kilka razy, owszem, musiałem bardzo czujnie przekradać się po lodzie, kilka razy bawiłem się w hulajnogę, ale ogólnie dało się jechać.
Tytułowych upadłych bałwanów było mnóstwo. Jeden na fotce poniżej jeszcze się trzymał, ale w swej desperacji był osamotniony. Większość kolegów już zdążyła, przynajmniej częściowo, wtopić się w podłoże.
Dojechałem żółtym szlakiem do Kamienia Ułanów Jazłowieckich, a chwilę później skręciłem w czarny i dojechałem nim do Sierakowa. Trochę klucząc wyjechałem przy górce śmieciowej i tyle było jeżdżenia na dzisiaj.
Ale tysiak w styczniu się wykręcił.
No ale nie byłbym sobą, gdybym nie pojechał sprawdzić, prawda? W przeciwieństwie do poprzedniego dnia, pojechałem od razu asfaltem do Kampinosu. Zaczęło się lodowo (od razu jeden z nielicznych biegaczy ostrzegł mnie przed lodem), ale nie było tragedii. Kilka razy, owszem, musiałem bardzo czujnie przekradać się po lodzie, kilka razy bawiłem się w hulajnogę, ale ogólnie dało się jechać.
Tytułowych upadłych bałwanów było mnóstwo. Jeden na fotce poniżej jeszcze się trzymał, ale w swej desperacji był osamotniony. Większość kolegów już zdążyła, przynajmniej częściowo, wtopić się w podłoże.
Dojechałem żółtym szlakiem do Kamienia Ułanów Jazłowieckich, a chwilę później skręciłem w czarny i dojechałem nim do Sierakowa. Trochę klucząc wyjechałem przy górce śmieciowej i tyle było jeżdżenia na dzisiaj.
Ale tysiak w styczniu się wykręcił.
- DST 33.48km
- Czas 02:06
- VAVG 15.94km/h
- Sprzęt Jaszczur
Sobota, 27 stycznia 2018
Kategoria < 50km, do czytania, kampinos, trening
Singiel singla singlem...
Pojechałem do Kampinosu. Byłem prawie pewien, że będzie skuty lodem, ale na szczęście pomyliłem się. Oczywiście nie brakło zalodzonych szlaków, ale cienka warstewka rozpuszczonej krupy na górze ułatwiała trzymanie równowagi. A na singlach - których bardzo usilnie szukałem - było jeszcze lepiej, więc cały wyjazd wyszedł mi wybitnie singlowym.
Większość wyjazdu - ze względu na dyszące w mieście smoki - w masce. Dopiero głęboko w lesie ją zdjąłem. Do wiedzy o tym, że w powietrzu wisi syf, nie były potrzebne żadne czujniki. Wystarczyło się solidnie sztachnąć gdziekolwiek w mieście.
Niestety, maseczka nadaje się do spokojnych jazd albo intensywnych, ale krótkich. Po ponad godzinie we mgle zrobiła się tak wilgotna, że oddychanie przypominało raczej wyrywanie haustów powietrza, niż normalne oddychanie, takie, jak zwykle, gdy w niej jeżdżę do pracy.
Większość wyjazdu - ze względu na dyszące w mieście smoki - w masce. Dopiero głęboko w lesie ją zdjąłem. Do wiedzy o tym, że w powietrzu wisi syf, nie były potrzebne żadne czujniki. Wystarczyło się solidnie sztachnąć gdziekolwiek w mieście.
Niestety, maseczka nadaje się do spokojnych jazd albo intensywnych, ale krótkich. Po ponad godzinie we mgle zrobiła się tak wilgotna, że oddychanie przypominało raczej wyrywanie haustów powietrza, niż normalne oddychanie, takie, jak zwykle, gdy w niej jeżdżę do pracy.
- DST 38.36km
- Czas 02:05
- VAVG 18.41km/h
- Sprzęt Jaszczur
Wtorek, 23 stycznia 2018
Kategoria < 50km, do czytania, trening
Bardzo czujnie po wioskach
Ciemno - na to pomagała taktyczna lampka.
Ślizgo - na to pomagała bardzo czujna jazda.
No i jeszcze temperatura. Garmin wykazał minimalnie 9,4 na minusie.
Ślizgo - na to pomagała bardzo czujna jazda.
No i jeszcze temperatura. Garmin wykazał minimalnie 9,4 na minusie.
- DST 43.10km
- Czas 01:38
- VAVG 26.39km/h
- Sprzęt Stefan
Niedziela, 21 stycznia 2018
Kategoria < 50km, do czytania, trening
I jakoś śnieg lepszy
A dzisiaj jakoś przymroziło, to i śnieg się do czegoś nadał. Narciarzy w KPN-ie sporo, dużo więcej niż spacerowiczów. Nawet jakiś podjazd zrobiłem.
- DST 28.75km
- Czas 01:37
- VAVG 17.78km/h
- Sprzęt Jaszczur
Sobota, 20 stycznia 2018
Kategoria < 25km, do czytania, trening
Ętebe po lasach
Wymaga to trochę skupienia, szczególnie, gdy ma się jesienną oponę, a śnieg jest grząski. Ale objeździłem szlaki Lasku na Bemowie i urobiłem się po uszy.
- DST 21.43km
- Czas 01:36
- VAVG 13.39km/h
- Sprzęt Jaszczur
Wtorek, 9 stycznia 2018
Kategoria < 50km, do czytania, trening
Lodowe Wioski
Niewiele z lodem miały wspólnego... no, może poza tym, że na drodze było sporo zamarzniętych kałuż i sporo luźnego lodu, co dodawało nieco czujności przy niektórych zakrętach.
Pod sam koniec przejechałem się końcówką trasy nadchodzącego Tour de WOŚP. Nic się nie zmieniło od ostatniego przejazdu, ale jeśli w niedzielę będzie tak wiało w paszczę jak dzisiaj, to my na te pieniądze dla Jurka solidnie zapracujemy.
Pod sam koniec przejechałem się końcówką trasy nadchodzącego Tour de WOŚP. Nic się nie zmieniło od ostatniego przejazdu, ale jeśli w niedzielę będzie tak wiało w paszczę jak dzisiaj, to my na te pieniądze dla Jurka solidnie zapracujemy.
- DST 41.59km
- Czas 01:39
- VAVG 25.21km/h
- Sprzęt Stefan
Niedziela, 7 stycznia 2018
Kategoria > 50 km, do czytania, trening
Chłodniejsze wioski (-2)
- DST 56.21km
- Czas 02:07
- VAVG 26.56km/h
- Sprzęt Stefan
Sobota, 6 stycznia 2018
Kategoria > 50 km, do czytania, trening
Ciepłe wioski (4 stopnie)
- DST 57.40km
- Czas 02:03
- VAVG 28.00km/h
- Sprzęt Stefan