Wpisy archiwalne w kategorii
trening
Dystans całkowity: | 19231.36 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 653:08 |
Średnia prędkość: | 29.42 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.28 km/h |
Suma podjazdów: | 10044 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (87 %) |
Suma kalorii: | 115449 kcal |
Liczba aktywności: | 319 |
Średnio na aktywność: | 60.48 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 31 grudnia 2017
Kategoria < 50km, do czytania, trening
Morsowanko było wczoraj
A dzisiaj już nie właziliśmy do Bałtyku, tylko wybraliśmy się na kaszubskie asfalty. Nie zawiedliśmy się i w końcu zawróciliśmy, gdy po dwóch kilometrach nierówności nagle wyjechaliśmy na bruk.
Potem troszeczkę zakręciliśmy naokoło i wróciliśmy na przełaj przez las. I tam, kilkaset metrów od bazy... zerwałem hak. Ot tak po prostu. Drugi raz w tym roku i jednocześnie drugi raz w życiu.
Potem troszeczkę zakręciliśmy naokoło i wróciliśmy na przełaj przez las. I tam, kilkaset metrów od bazy... zerwałem hak. Ot tak po prostu. Drugi raz w tym roku i jednocześnie drugi raz w życiu.
- DST 46.85km
- Czas 02:02
- VAVG 23.04km/h
- Sprzęt Stefan
Wtorek, 26 grudnia 2017
Kategoria < 50km, do czytania, trening
Trochę bardziej stromo
Dwudziestoprocentowy podjazd z blatu też się udało. Ale szesnaście po szutrze już było wyzwaniem.
- DST 47.17km
- Czas 02:01
- VAVG 23.39km/h
- Sprzęt Stefan
Poniedziałek, 25 grudnia 2017
Kategoria > 50 km, do czytania, trening
Kilka pagóreczków
Wyrwaliśmy się od świątecznych obowiązków i zakręciliśmy po okolicznych górkach. Młynek mam już starty, więc wszystkie podjazdy musiałem obowiązkowo wciągnąć z blatu. No... jakoś poszło.
- DST 52.65km
- Czas 01:59
- VAVG 26.55km/h
- Sprzęt Stefan
Trening
- DST 37.39km
- Czas 01:28
- VAVG 25.49km/h
- Sprzęt Stefan
Trening
- DST 40.31km
- Czas 01:29
- VAVG 27.18km/h
- Sprzęt Stefan
Sobota, 9 grudnia 2017
Kategoria < 50km, do czytania, trening
Minus czy!
- DST 49.80km
- Czas 01:52
- VAVG 26.68km/h
- Sprzęt Stefan
W czaszie nieszuszy szosza mokra
- DST 42.67km
- Czas 01:30
- VAVG 28.45km/h
- Sprzęt Stefan
Niedziela, 5 listopada 2017
Kategoria < 50km, do czytania, trening
W słońcu
Gardło mnie boli. Ale skoro uznałem, że musi być ciepło i nie wziąłem niczego na szyję, to sam jestem sobie winien.
Przynajmniej nie potrzebowałem lampek. I jakoś tak ładnie było. Jesiennie, można rzec.
Przynajmniej nie potrzebowałem lampek. I jakoś tak ładnie było. Jesiennie, można rzec.
- DST 43.22km
- Czas 01:35
- VAVG 27.30km/h
- Sprzęt Stefan
Sobota, 4 listopada 2017
Kategoria < 50km, do czytania, trening
Po zmroku
Postawiłem sobie ambitny cel - ani razu nie przeciąć swojej drogi. I jakoś wyszło. Maleńka, miejska lampeczka nadaje się idealnie na tę porę roku - do wolnych jazd. Przynajmniej widać, gdzie jadę. Bo przy szybszej jeździe to mogę co najwyżej wierzyć, że tam, gdzie jadę, jest asfalt.
- DST 43.27km
- Czas 01:32
- VAVG 28.22km/h
- Sprzęt Stefan
Niedziela, 22 października 2017
Kategoria trening, do czytania, < 50km
Nowe ścieżki
Zatrzymali mnie przed Babicami. "Trzeźwy?" - "Trzeźwy." - odpowiedziałem. Chociaż nie od razu. Trochę mnie zastrzelili pytaniem. Zapytali się jeszcze o to, czy dobrze rower jeździ, czy nie zimno (tak jakby sprawdzali, czy się nie sypnę bełkocząc) i ruszyłem dalej.
Na rondzie w Pogroszewie poleciałem na wprost. Zawsze mnie kusiło, by sprawdzić, co jest na drugim końcu tej drogi. Okazało się, że była tam droga krajowa, na której - łamiąc tylko jeden zakaz i tylko na chwileczkę - skręciłem w prawo. W pierwszą w prawo. Bo żeby się zgubić, trzeba skręcać Byle Gdzie.
Dojechałem do Płochocina, jadąc na zachód. I zawróciłem. Myślałem, że jadąc wzdłuż torów dobiję się w bezpośrednie okolice Ożarowa, ale skręciłem raz za wcześnie (chociaż dzięki temu oszczędziłem sobie szutrowy fragment). I tak, przez pomyłkę, z widokiem na góry (górkę śmieciową, ale liczy się!) dojechałem do Pruszkowa. A potem znowu potoczyłem się tam, gdzie mnie jeszcze nie było (no dobra, raz byłem, ale wtedy było tam szutrowo, a teraz zachęcał nowiutki asfalt) i tak wylądowałem w Piastowie. Ale najpierw miałem okazję wpaść w segment "Bumps by highway". "Bumps" były. A ja w nie wpadłem zdecydowanie ZA szybko. Żem ja tam widelca nie złamał...
A dalej to już wszystko znałem. Więc nic nowego.
Na rondzie w Pogroszewie poleciałem na wprost. Zawsze mnie kusiło, by sprawdzić, co jest na drugim końcu tej drogi. Okazało się, że była tam droga krajowa, na której - łamiąc tylko jeden zakaz i tylko na chwileczkę - skręciłem w prawo. W pierwszą w prawo. Bo żeby się zgubić, trzeba skręcać Byle Gdzie.
Dojechałem do Płochocina, jadąc na zachód. I zawróciłem. Myślałem, że jadąc wzdłuż torów dobiję się w bezpośrednie okolice Ożarowa, ale skręciłem raz za wcześnie (chociaż dzięki temu oszczędziłem sobie szutrowy fragment). I tak, przez pomyłkę, z widokiem na góry (górkę śmieciową, ale liczy się!) dojechałem do Pruszkowa. A potem znowu potoczyłem się tam, gdzie mnie jeszcze nie było (no dobra, raz byłem, ale wtedy było tam szutrowo, a teraz zachęcał nowiutki asfalt) i tak wylądowałem w Piastowie. Ale najpierw miałem okazję wpaść w segment "Bumps by highway". "Bumps" były. A ja w nie wpadłem zdecydowanie ZA szybko. Żem ja tam widelca nie złamał...
A dalej to już wszystko znałem. Więc nic nowego.
- DST 44.67km
- Czas 01:34
- VAVG 28.51km/h
- Sprzęt Stefan