Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Poniedziałek, 30 marca 2015 Kategoria transport, do czytania

Skleroza i dmuchanie

Rano pełen nadziei wyskoczyłem na rower. Ruszyłem pełną parą w kierunku pracy i wtedy spostrzegłem błyskające światła koguta. Chwilę później byłem bliski śmierci... a raczej byłbym, gdybym był w USA.

Policjanci zajęli swoją standardową zatoczkę otaczając opieką wybranych kierowców. Gdy ich omijałem, machnął ręką. Do mnie? Zapytałem go, wskazując na siebie. Usłyszałem "jedzie", uznałem więc, że było to "niech pan jedzie". Minąłem go i pojechałem dalej. W USA już by mnie zastrzelili, albo przynajmniej oddali strzały ostrzegawcze. Ze trzy, w potylicę.

Na szczęście jesteśmy w Polsce, zdążyłem się obejrzeć i zauważyłem, że funkcjonariusz macha do mnie. Ahaaaa, czyli to było "pan zjedzie". No dobrze, podjechałem, przeprosiłem, dmuchnąłem, poczekałem na 0,0 (od trzech miesięcy alkohol piłem może trzy razy i za każdym razem był to cydr, więc wynik nie mógł być inny), pojechałem dalej. Dziwne, że mnie zatrzymali, takich poniedziałkowych, porannych kontroli minąłem już kilkanaście i nigdy rowerzystów nie zatrzymywali.

Było deszczowo, zaczęło robić się słonecznie. Minąłem zakorkowany skręt w Popularną, bo nie miałem jak zmienić pasa i stwierdziłem, że wobec tego objadę Kleszczową. Wsiadłem na DDR... i natychmiast zorientowałem się, że zapomniałem zabrać z domu ciuchów do przebrania.

Urrrrwał jego nać!

Wróciłem do domu. Wyjechałem z powrotem i przejechałem caluuuuteńką drogę. Znowu ten sam policjant (tym razem się mną nie zainteresował, wyglądało na to, że jednego nietrzeźwego kierowcę i jednego rowerzystę już sobie dopadł), znowu to samo skrzyżowanie, praca. I tak z 8 km zrobiło się 18.

W weekend, co warto zauważyć, czasu na rower nie było. Lista zadań jest zbyt długa. Starczyło jednak na długie wspinanie na Makaku.
  • DST 18.51km
  • Czas 00:50
  • VAVG 22.21km/h
  • Sprzęt Jaszczur

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl