Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Niedziela, 24 maja 2015 Kategoria zaliczając gminy, > 200 km

Wyjazd tysiąca i jednej studzienki

Poranek zastał nas jak zwykle na Dworcu Zachodnim, na którym wsiedliśmy w IC "Karlik" jadący do Katowic. Wysiedliśmy jednak trochę wcześniej - w Częstochowie. Tym razem z miasta wyjechaliśmy nieco inaczej niż poprzednio, od razu mniejszą drogą prowadzącą na Łask. Już na wstępie dały się we znaki studzienki kanalizacyjne, którymi wyjazd był dosłownie upstrzony.

Wbrew prognozom zapowiadał się raczej chłodny dzień, więc nie zdejmowaliśmy z siebie długich rzeczy. Dość szybko, bo po 30 km zjechaliśmy na krajówkę, a stamtąd puścilismy się zygzakiem po gminach, odwiedzając lepsze i gorsze asfalty, z naciskiem na te ostatnie. Dopiero w Sulmierzycach pojawił się lepszy asfalt, długa prosta wzdłuż bełchatowskiej kopalni przypomniała nam Norwegię - długa droga, szeroki asfalt, brak ruchu i żadnych zabudowań. I chyba dopiero tutaj mieliśmy dłuższą przerwę od studzienkowania.

Przed Bełchatowem o mało nie zostaliśmy potrąceni przez kretyna, który wyprzedzał nam na czołówkę. Standard. Bełchatów udało się przelecieć prawie bez zatrzymania (studzienki, studzienki), dopiero przed Drużbicami zrobiliśmy pierwszy postój - po 107 km. Na stacji bardzo sprawnie udało się zasilić batony w kieszeni, doładować picie i pozbyć się nadmiaru ubrań. No i co nam pozostało? Długa prosta na Pabianice.

Od dłuższej już chwili słońce porządnie świeciło, mimo że od samego rana termometr pokazywał identyczną temperaturę, to jednak zrobiło się wyraźnie cieplej. I tak jechaliśmy: przez wioski, pola, lasy... aż zatrzymał nas szlaban. Tam dwóch szosowców było bardzo zainteresowanych Hipcią, ale odjechali zanim zdążyła zapytać, co ich tak interesuje. Jechali jakieś 300 m przed nami, na podjeździe bardzo dużo stracili i już, już prawie ich połknęliśmy, ale, niestety, skręcili.

Było naprawdę wcześnie. Minęliśmy Skierniewice, po raz pierwszy chyba za dnia skręt za Kamionem, również po raz pierwszy za dnia wjeżdżając do Puszczy Mariańskiej. Postój w Żyrardowie, po rekordowych 138 km był potrzebny tylko z jednego powodu - zupełnie skończyło mi się picie.

Końcówka znana i standardowa, tyle, że w większym ruchu, przez co nie mogliśmy jechać tam, gdzie zwykle, środkiem, omijając nierówności i, tak, studzienki. Na tyle jednak było żwawo, że Strava pokazała mi pobicie życiówki na kilku segmentach (z AVG > 30 km/h).

Do domu wchodziliśmy minuty przed 22:00. Jakoś tak wcześnie i nietypowo dziwnie.

Łącznie gmin mamy już 898 i, uwaga, nastąpiła zmiana na pozycji lidera - województwo łódzkie mamy zaliczone w 69%, o procent więcej niż mazowieckie!

  • DST 283.30km
  • Czas 10:13
  • VAVG 27.73km/h
  • Sprzęt Zenon

Komentarze
Zacny dystans pokonaliście, wszyscy do MP się mocno przygotowują. Będzie znowu co poczytać. Szkoda, że żadną fotką tej relacji nie okrasiłeś.
yurek55
- 18:06 wtorek, 26 maja 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl