Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Sobota, 28 października 2017 Kategoria > 200 km, do czytania, ze zdjęciem

Na Litwę!

Na papierze wszystko wyglądało idealnie. Wręcz wzorcowo. Wsiadamy sobie na rowery, robimy dwusetkę na zaostrzenie apetytu, po czym wypoczywamy sobie kilka dni na Litwie. Pięknie, co?

Na samym starcie, w Białymstoku, zaczęło lekko kropić. A potem się rozpadało. I juz po półgodzinie zaczęliśmy się zastanawiać, co nas podkusiło. Bo mógł człowiek wziąć auto, pojechać komfortowo, w cieple, bez wiatru, a nie tłuc się przy siedmiu stopniach w deszczu.

Przynajmniej wiatr wiał w plecy.

Po rozgrzewkowych kilkunastu kilometrach wyjechaliśmy na DK 8. Według tegorocznych badań, jeśli dobrze pamiętam, najbardziej niebezpieczna droga Polski. No to jesteśmy. Deszcz pada, tiry jeżdżą, wiatr wieje - ciągle w plecy.



Po jakichś trzydziestu kilometrach trafiliśmy na korek. Budowa mostu na rzeczce Kumiałce. I na szczęście to było miejsce, w którym zjeżdżaliśmy z krajówki, bo gdyby ten cały, czekający korek, nagle zaczął nam jechać w kierunku pleców, to nie byłoby wcale przyjemnie.






Na ósemkę wróciliśmy już bezdeszczowo, na kilkanaście kilometrów przed Augustowem. Na samym wjeździe do miasta mamy mały zgrzyt, bo ktoś nie wpadł na to, żeby zakazu dla rowerów nie dawać na fragmencie prowadzącym do centrum. Więc musimy chwilę postać i sprawdzić, czy na pewno ta odnoga nie jedzie na jakąś ekspresówkę lub coś.

Augustów pokonujemy po... kałużach. A potem mijamy znany z Pierścienia Punkt Kontrolny w klubie jachtowym i ulicą Turystyczną (po dziurach) wylatujemy na kolejną krajówkę. Byliśmy tam już trzeci raz...

Ciemno. Przed nami tylko asfalt, oświetlony fragmentem lampki. Zaczyna się robić nudno i sennie. Ratuje nas stacja benzynowa. Spędzamy tam ładne pół godziny. Dwie kawy, trochę jedzenia na zapas.

Końcówka to długa prosta do granicy, a potem... a potem zaliczamy kolejny kraj. Nigdy nie byliśmy jeszcze na Litwie.



Robimy jeszcze szybki postój na stacji benzynowej (dzikusy - nie mieli piwa alkoholowego!) i spędzamy jeszcze dwie godziny w drodze. I nareszcie, zasłużony urlop!








  • DST 234.21km
  • Czas 10:58
  • VAVG 21.36km/h
  • Sprzęt Zenon

Komentarze
malarz: przynajmniej wtedy nie padało, a chwilę później nieśmiało zza chmur zerknęło słońce - Madera jak żywa!
Jurek: a zapomniałem - już się poprawiłem. Start był z Białegostoku.
mors: to już koniec sezonu. Teraz trzeba odpoczywać.
Hipek
- 07:43 środa, 8 listopada 2017 | linkuj
Jak na Wasze mozliwosci plus wiatr w plecy, to mogliscie sie jeszcze kopsnac do Lotwy i Estonii. W koncu to tylko kawalek dalej. ;)
mors
- 21:31 wtorek, 7 listopada 2017 | linkuj
Którędy jechaliście? Z Warszawy do Augustowa jest ok. 240 km, czyli startowaliście nie z domu, tak?
yurek55
- 16:49 wtorek, 7 listopada 2017 | linkuj
Ta Madera, przy tej pogodzie na którą trafiliście, to dopiero ironia!

Cerkiew piękna, a litewskie opakowanie soku pomarańczowego widzę po raz pierwszy!
malarz
- 19:59 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl