Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Wtorek, 28 czerwca 2011 Kategoria do czytania, transport

Oż ty leszczu, czyli aj, aj, kolano!

Zaczniemy od tych przyjemniejszych spraw: z pracy wróciłem nawet spokojnie, chociaż po całym dniu wczorajszym w pracy zdychałem. Na kurs pojechaliśmy rowerem, wiedziałem, że Hipcia wolałaby autem, ale jakoś nie mogłem już patrzeć na samochód... W domu trochę zamarudziliśmy, ale jednak ruszyliśmy rowerem.

Oj, jak po tej całej przerwie i tym męczącym dniu przyjemnie się jechało. Mknęliśmy sobie spokojnie we dwójkę... mogłem zasnąć, tak mi było fajnie. Hipcia co prawda trochę marzła po wygrzaniu weekendowym, ale i tak nie wyglądała na smutną. Gdybyśmy jeszcze jej ten nowy rower kupili, pewnie byłoby już idealnie.

A ja z kolei, jak już jedziemy razem, to mogę tak lecieć i lecieć, do końca czasu... :)

Kurs był pierwszymi zajęciami, więc musieliśmy pojechać dość szybko, żeby spokojnie się przebrać, nie wpaść zziajani i zrobić na ludziach dobre wrażenie. Zajechaliśmy naprawdę sprawnie, kurs się przebiegał, a tuż po nim, gdy się przebierałem, poczułem, że coś źle się dzieje z lewym kolanem. Wcześniej, gdy wracałem z pracy, nie czuło się ono komfortowo, poprawiłem but w domu, było lepiej, ale do komfortu brakło trochę skrętu. Korzystając z luzu w pedale ustawiłem nogę wygodniej i pojechałem całą drogę. Całą drogę, którą pojechaliśmy raczej szybko... więc delikatny skręt kolana pogłębił się, pogłębił go też kurs... i rozbolało. Po kursie poprawiłem blachę, pojechało się lepiej.

Do pracy rano pojechałem i znów poczułem delikatny dyskomfort, który mówił, że kolano porusza się w nie tej płaszczyźnie, którą by chciało. Przysunąłem zatem blachę na maksa do krawędzi.

Kolejna wycieczka - do dentysty. Jadę, niby jest wygodniej, ale nadal to nie to. Czyżbym wobec tego był zbudowany krzywo i nie powinien używać wpinanych? Jadę i analizuję. Prawa blacha nie jest na maksa, lewa jest. Za to prawa stopa jest bliżej korby niż lewa. Hmm... Może... nie, chyba nie... Może... może... Zastanówmy się: żeby przysunąć lewą stopę bliżej korby, powinienem zrobić tak, więc blacha pójdzie tu, [tu w myślach obracam podeszwę], ale czy nie... U dentysty zdejmuję but przy przebieraniu się, patrzę...

Przesuwałem blachę w przeciwną stronę.

Spuśćmy, proszę, zasłonę ponurego milczenia na mój tragiczny debilizm.

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl