Wtorek, 18 lutego 2014
Kategoria do czytania, transport
Alternatywna płachta biwakowa
Wpis zacznę nietypowo - od ostrzeżenia. Mianowicie: jeśli czytasz ten tekst i nie lubisz czarnego humoru lub nie podchodzisz z dużym dystansem do spraw będących przedmiotem owego, daruj sobie czytanie. Serio, serio.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Już? Zebrali się sami chętni? W porządku, zaczynamy.
El Stalkero miał ostatnio urodziny. Jako że jest z nas spokojne, urocze i inteligentne towarzystwo, zrobiliśmy mu prezent w klimacie Ponurego Żniwiarza. Czyli: było i czym duszę oddzielić od ciała, i gotowe nekrologi do wypełnienia, i urządzenie do niszczenia niepotrzebnych dokumentów, i... właśnie. Miał być też przenośny transporter do tego, co na tym świecie pozostaje, gdy dusza uleci już tam, gdzie dusze sobie ulatują. Ponieważ sprzedawca nam się trochę obijał, dostarczono go dopiero wczoraj.
Tak, jeśli ktoś się nie domyślił, był to oczywiście worek na zwłoki.
Ponieważ rano w pracy było nas mało, nie mogliśmy oprzeć się pokusie wejścia do pojemniczka, w końcu kto wie, czy przy następnej okazji też będzie nam dane zachować świadomość. Ja zmieściłem się cały, El Stalkero, jako że jest wyższy, mógł tylko siedzieć i udawać, że płynie kajakiem. Na tym skończyliśmy doświadczenia, Klusia (która przyszła później) stanowczo odmówiła testowania wytrzymałości i nośności transportera na trasie kuchnia-pokój.
Wrażenia ze środka są całkiem sympatyczne: ciepło, wygodnie, jest jak się obrócić na bok, rozmiar akurat mój - na 180 cm. Są jednak poważne minusy, związane z pomysłem wykorzystania owego urządzenia jako płachty biwakowej:
- waga (na oko nieco pod kilogram, trochę dużo),
- brak zabezpieczonego zamka - w przypadku deszczu będzie się lało do środka,
- brak wbudowanej moskitiery (samodzielne jej wykonanie też byłoby problematyczne),
- kolor: plusem jest to, że jest zdecydowanie maskujący, ale minusem jest to, że pobudkę nad ranem zrobi mi nie budzik, a policja,
- oddychalność: gruba czarna folia zdecydowanie nie chce oddychać (ale za to - z wyjątkiem zamka - mamy pełną wodoodporność).
Największym jednak minusem jest brak podwójnego zamka: ciężko byłoby wyleźć ze środka w przypadku noclegu, a i straszyć jest nieco trudniej, bo folia mocna, gruba, pazurami tak szybko się nie porwie, a (z tego co widzę po filmach) zombie nie mają wielkich zdolności manualnych, żeby sobie swobodnie grzebać przy zamku.
Przykład obrazkowy poniżej:
Testowanie nowego typu płachty biwakowej © Hipek99
A tak już dla świętego spokoju komunikuję, że wiatr znowu dał mi spokój i (znowu) jechało się na niezłą średnią. Przed garażem miałem 28,5 km/h.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Już? Zebrali się sami chętni? W porządku, zaczynamy.
El Stalkero miał ostatnio urodziny. Jako że jest z nas spokojne, urocze i inteligentne towarzystwo, zrobiliśmy mu prezent w klimacie Ponurego Żniwiarza. Czyli: było i czym duszę oddzielić od ciała, i gotowe nekrologi do wypełnienia, i urządzenie do niszczenia niepotrzebnych dokumentów, i... właśnie. Miał być też przenośny transporter do tego, co na tym świecie pozostaje, gdy dusza uleci już tam, gdzie dusze sobie ulatują. Ponieważ sprzedawca nam się trochę obijał, dostarczono go dopiero wczoraj.
Tak, jeśli ktoś się nie domyślił, był to oczywiście worek na zwłoki.
Ponieważ rano w pracy było nas mało, nie mogliśmy oprzeć się pokusie wejścia do pojemniczka, w końcu kto wie, czy przy następnej okazji też będzie nam dane zachować świadomość. Ja zmieściłem się cały, El Stalkero, jako że jest wyższy, mógł tylko siedzieć i udawać, że płynie kajakiem. Na tym skończyliśmy doświadczenia, Klusia (która przyszła później) stanowczo odmówiła testowania wytrzymałości i nośności transportera na trasie kuchnia-pokój.
Wrażenia ze środka są całkiem sympatyczne: ciepło, wygodnie, jest jak się obrócić na bok, rozmiar akurat mój - na 180 cm. Są jednak poważne minusy, związane z pomysłem wykorzystania owego urządzenia jako płachty biwakowej:
- waga (na oko nieco pod kilogram, trochę dużo),
- brak zabezpieczonego zamka - w przypadku deszczu będzie się lało do środka,
- brak wbudowanej moskitiery (samodzielne jej wykonanie też byłoby problematyczne),
- kolor: plusem jest to, że jest zdecydowanie maskujący, ale minusem jest to, że pobudkę nad ranem zrobi mi nie budzik, a policja,
- oddychalność: gruba czarna folia zdecydowanie nie chce oddychać (ale za to - z wyjątkiem zamka - mamy pełną wodoodporność).
Największym jednak minusem jest brak podwójnego zamka: ciężko byłoby wyleźć ze środka w przypadku noclegu, a i straszyć jest nieco trudniej, bo folia mocna, gruba, pazurami tak szybko się nie porwie, a (z tego co widzę po filmach) zombie nie mają wielkich zdolności manualnych, żeby sobie swobodnie grzebać przy zamku.
Przykład obrazkowy poniżej:
Testowanie nowego typu płachty biwakowej © Hipek99
A tak już dla świętego spokoju komunikuję, że wiatr znowu dał mi spokój i (znowu) jechało się na niezłą średnią. Przed garażem miałem 28,5 km/h.
- DST 24.36km
- Czas 00:55
- VAVG 26.57km/h
- Sprzęt Jaszczur
Komentarze
Żeby się zdrzemnąć lub coś przekąsić, gdy deszcz zacina poziomo, na ten przykład.
mors - 17:33 czwartek, 20 lutego 2014 | linkuj
Ja śpię średnio do 11, o ile mogę. :)
Ponoć czarne przyciąga ciepło nawet jak nie ma słońca, chociaż fakt, że jesienią i wiosną dałoby się wytrzymać.
Ale już jako schron przed dziennym deszczem to bym nie ryzykował.
Można leżeć na brzuchu, mniej wrażliwa strefa. mors - 17:01 czwartek, 20 lutego 2014 | linkuj
Ponoć czarne przyciąga ciepło nawet jak nie ma słońca, chociaż fakt, że jesienią i wiosną dałoby się wytrzymać.
Ale już jako schron przed dziennym deszczem to bym nie ryzykował.
Można leżeć na brzuchu, mniej wrażliwa strefa. mors - 17:01 czwartek, 20 lutego 2014 | linkuj
Co do oddychalności, to zrobienie dziur w "podłodze" coś by pomogło, o ile nie kłaść wora na wodzie.
Minusy czarnego koloru - ryzyko przegrzania się od marca do listopada. mors - 16:30 czwartek, 20 lutego 2014 | linkuj
Minusy czarnego koloru - ryzyko przegrzania się od marca do listopada. mors - 16:30 czwartek, 20 lutego 2014 | linkuj
Pomysł z gatunku mało smacznych, lecz okraszony jak zawsze dobrymi tekstami, no np i tu cytat: "w końcu kto wie, czy przy następnej okazji też będzie nam dane zachować świadomość." koniec cytatu.
TomliDzons - 21:43 środa, 19 lutego 2014 | linkuj
Ale co ma wspólnego niszczarka do dokumentów z tym klimatem?
yurek55 - 19:21 wtorek, 18 lutego 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!