Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Środa, 19 lutego 2014 Kategoria transport, do czytania

Zaczyna się. Wiosna. Przebiśniegi już wyrosły. I przeszkadzają.

Już. Właśnie już. Wczoraj. Pierwszy taki paskudny dzień. Start. Droga rowerowa. Już cieplej, więc można postać na zewnątrz. Nie trzeba się spieszyć. Najlepiej pospacerować, bo ciepło. Najlepiej środkiem drogi rowerowej. Bo taka ładna, czerwona kostka. Więc idźmy ją wszyscy. Zwalniam posłusznie. Szukam miejsca. Przemykam. Krzyczeć? A po co? Niczego to nie da. A jeszcze taki cielaczek kankana zatańczy i wlezie mi pod koła. Dopóki nie wie, gdzie jestem, mam przewagę. Mijam. Slalomuję też między tymi, co idą do mnie twarzą. Bo jak wszyscy idą, to czemu nie on? Jadę dalej. Kawałek prostej. Przejście. Stoję po prawej stronie DDR. Obok staje staruszka z siatami. Naprzeciwko dwie siksy. Drobią nóżkami, nie mogą ustalić, czy staną na DDR czy na chodniku. W końcu, gdy ruszam, schodzą na przejście. Za to pajac obok stwierdza, że pasy są dla leszczy. Idzie prosto na mnie. Potrzebuje chwili, żeby zorientować się, gdzie jest. Schodzi, ale niechętnie. Kolejna prosta. Kolejne pasy. Kolejne wycieczki walące na przystanek. Zwolnić. Poczekać. Nie ma co się pchać, jeszcze zahaczę i zawsze i tak będzie moja wina. Przejazd rowerowy. Stoi auto. Puszcza pieszych. Widzi mnie? Widzi? Spojrzał w moją stronę. Widzi. Co?! Cofnął i zrobił mi miejsce?! Niemożliwe. Przetarłbym oczy, ale wybrudzę okulary. Wiadukt. Prosta. Przejazd rowerowy. Urrrrrwał twoją nać, wuju! Lusterka to do ozdoby, bo się ładnie błyszczą, co? Pojechał. Ciekawe, czy się zorientował, że zmusił mnie do hamowania. Nie gwałtownego, nie. Widziałem z daleka, co nadchodzi, byłem gotów. Skręt. Asfalt, kawałeczek na pocieszenie. Znowu DDr. Babcia. Robole parkujący na połowie DDR. Jakiś szczeniak zaczytany w komórce buja się na samym środku. Spokój. Kolejne zaparkowane auto. Babcia waląca środkiem. Facet z kundlem. Obrzuca mnie zaskoczonym spojrzeniem. Skąd tu, kurwa, rower? Matka z synem. Idą slalomem. Od lewej, do prawej. Weź powietrze w płuca... zauważyli sami. Nie musiałem krzyczeć. Z cienia, z lewej, wyjeżdża nieoświetlony. Prosto na mnie. Odbija do swojej prawej. Zupełnie nie zorientował się, że przez niego musiałem gwałtownie zahamować. Ostatnia prosta. Dwieście. Sto. Pięćdziesiąt metrów. Jest. Asfalt. Do samego domu asfalt. Już go nie wypuszczę. Spokój, spokój, spokój. Tu już wszystko jedzie przewidywalnie. Nie usiłuje mi zrobić z taką stanowczością krzywdy. Wleźć pod koła. Zrobić sobie krzywdy o mnie.

Ludzie się dziwią gdy mówię, że asfalt (pomijając bezpieczeństwo) jest po prostu spokojniejszy. Jakoś nie wierzą na słowo.

A to dopiero początek. Pierwsze ocieplenie. Główne uderzenie, gdy będzie pierwsze słonce wiosny, gdy temperatura wyjdzie powyżej 10 stopni, dopiero przed nami.
  • DST 21.65km
  • Czas 00:54
  • VAVG 24.06km/h
  • Sprzęt Jaszczur

Komentarze
Ujawnił się w Tobie Mały Socjolog czy Mały Psycholog?

Nigdy nie ukrywałem, że nie lubię tłoku i dobrze czuję się tam, gdzie ludzi jest mało łamane na wcale. A jeśli od tych ludzi ma zależeć nie to, czy ja się będę dobrze czuł, tylko to, czy będę poobijany, to w ogóle nie podoba mi się taka zabawa.
Hipek
- 17:41 czwartek, 20 lutego 2014 | linkuj
Większość pisałaby. ;p
mors
- 17:32 czwartek, 20 lutego 2014 | linkuj
A skąd wiesz? Może o tym nie piszą, po prostu.
Hipek
- 17:13 czwartek, 20 lutego 2014 | linkuj
Większość znosi to znacznie lepiej. ;)
mors
- 16:57 czwartek, 20 lutego 2014 | linkuj
Że ja trochę nie rozumiem tego o tym mentalnie. Chodzi o to, że mi przeszkadzają takie jednostki? Irytują. Jak komary. Przywykłem, bo nie da się wybić wszystkich. Że sobie piszę? A po to mam blog, żeby o tym pisać. Że akurat o tym? A był to znaczący dzień - taka granica między spokojem a bałaganem.
Hipek
- 16:54 czwartek, 20 lutego 2014 | linkuj
5 razy w tym roku, a nie że w całym, proszę mnie nie przeceniać. ;)

Hipek zupełnie nie nadaje się mentalnie do życia w mieście. ;]

U mnie czy plus 10 czy minus 10 to rowerów tyle samo...
mors
- 16:38 czwartek, 20 lutego 2014 | linkuj
Bestia:
Po jezdni rzadko chodzą.

Jurku:
W Warszawie? Szybko bym zginął. My tu mamy światła i skrzyżowania!

TomliDzons:
Widzisz, właśnie krótko, bo łącznie jakieś 2 km.
Hipek
- 16:15 czwartek, 20 lutego 2014 | linkuj
To ile szanowny Kolega jechał DDR że tyle okazji to kraksy i draki był? A z dużą liczbą rowerzystów to fakt, dziś wieczorem spotkałem na DDR na Puławskiej całe ich zatrzęsienie...
TomliDzons
- 21:39 środa, 19 lutego 2014 | linkuj
Hipku, ucz się od morsa. On hamuje 5 razy w roku
yurek55
- 18:02 środa, 19 lutego 2014 | linkuj
Kiedyś krzyczałem na takich zagubionych pieszych. Teraz przestałem zwracać nawet na nich uwagę.
Dobrze, że w zimę tych ddrów nie odśnieżają, przynajmniej piesi nie chodzą...
bestiaheniu
- 17:48 środa, 19 lutego 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl