Poniedziałek, 6 listopada 2017
Kategoria do czytania, transport
Kłody pod nogi
Gdy wracałem, na drodze stanęła mi budowa metra. W sumie zwykle tam była, ale tym razem zauważyłem, że przejścia dla pieszych (i przejazdu rowerowego) przez Kasprzaka, po zachodniej stronie ul. Karolkowej, już nie ma. Stwierdziłem więc, że zapewne zamknęli chodnik po tamtej stronie drogi. Za tym wnioskiem przemawiał fakt, że ktoś ładnie maźnął farbą i pociągnął DDR w kierunku zachodnim od przejazdu rowerowego przez Karolkową. No to pojechałem.
Po chwili droga wypuściła mnie na parking pod biurowcami, które z kolei wypluły mnie na... jezdnię. Żadnej możliwości rozsądnej kontynuacji jazdy rowerem innej niż przepychanie się przez kompletnie zakorkowaną ulicę.
Kilka minut później stwierdziłem, że skręcam w Płocką, bo nie ma co ani przebijać się na drugą stronę Kasprzaka, na DDR, ani też pchać się dalej jezdnią przez ten korek. Z Płockiej przez Ludwiki dotarłem do Bema i tam chciałem skręcić w lewo, przejechać kilkadziesiąt metrów chodnikiem i dojechać do przelotowej DDR. A gdzie tam! Akurat chodnik był po drugiej stronie ulicy, bo tu, z kolei, buduje się wiadukt. A żeby na drugą stronę dotrzeć, trzeba skręcić w kierunku "od domu" na trzysta metrów, przejść przez światła i wbić się ponownie w korek, tym razem na Wolskiej.
Zrobiłem tak, ale zamiast wskoczenia w korek, pojechałem na północ, ku Górczewskiej. Tutaj kolejny remont wiaduktu, na szczęście wąskie przejście między ogrodzeniami pozwala mi spokojnie przebić się w kierunku drogi rowerowej. I już bezpiecznie dojechać.
I tak. Oczywiście miejsce, od którego wszystko się zaczęło, jest przejezdne. Zlikwidowali tylko przejście dla pieszych, ale rowerem przejechać można.
Po chwili droga wypuściła mnie na parking pod biurowcami, które z kolei wypluły mnie na... jezdnię. Żadnej możliwości rozsądnej kontynuacji jazdy rowerem innej niż przepychanie się przez kompletnie zakorkowaną ulicę.
Kilka minut później stwierdziłem, że skręcam w Płocką, bo nie ma co ani przebijać się na drugą stronę Kasprzaka, na DDR, ani też pchać się dalej jezdnią przez ten korek. Z Płockiej przez Ludwiki dotarłem do Bema i tam chciałem skręcić w lewo, przejechać kilkadziesiąt metrów chodnikiem i dojechać do przelotowej DDR. A gdzie tam! Akurat chodnik był po drugiej stronie ulicy, bo tu, z kolei, buduje się wiadukt. A żeby na drugą stronę dotrzeć, trzeba skręcić w kierunku "od domu" na trzysta metrów, przejść przez światła i wbić się ponownie w korek, tym razem na Wolskiej.
Zrobiłem tak, ale zamiast wskoczenia w korek, pojechałem na północ, ku Górczewskiej. Tutaj kolejny remont wiaduktu, na szczęście wąskie przejście między ogrodzeniami pozwala mi spokojnie przebić się w kierunku drogi rowerowej. I już bezpiecznie dojechać.
I tak. Oczywiście miejsce, od którego wszystko się zaczęło, jest przejezdne. Zlikwidowali tylko przejście dla pieszych, ale rowerem przejechać można.
- DST 14.57km
- Czas 00:59
- VAVG 14.82km/h
- Sprzęt Zenon
Komentarze
Rowerów korki na jezdni nie dotyczą, więc nie rozumiem, po co kombinować jak koń pod górę?
yurek55 - 18:01 środa, 8 listopada 2017 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!