Czwartek, 21 maja 2020
Kategoria > 50 km, do czytania, trening
Co cię nie zabije, to zniechęci
Korzystając z wizyty w biurze (po raz pierwszy od wybuchu pandemii, bleee) postanowiłem zwiedzić południową stronę Warszawy. Narysowałem sobie fajną trasę i postanowiłem jechać.
Początek był obiecujący, bardzo przyzwoita droga rowerowa wzdłuż Wirażowej (zawsze chciałem dowiedzieć się, co tam jest), księżycowa sekcja wzdłuż pola ziemniaków z widokiem na Warszawę, a potem terenowy fragmencik w kierunku budowanego wiaduktu nad S2.
Tu pole, tam Warszawa.
A potem się zaczęło. Niby było z wiatrem, ale asfalt przeszkadzał jechać równo, albo były jakieś korki popracowe, albo ktoś wymyślił DDR-kę zrobioną z kostek Bauma łupanych metodą zrzucania ich z PKiN na parking. Potem niby wiatr powinien przeszkadzać, bo jednak do domu trzeba wrócić, no to przeszkadzał. No i albo było pod wiatr, albo było po kolejnych fragmentach asfaltu z XIV wieku. Zniechęcające jak cholera.
Polepszyło się dopiero przy samym mieście, za Pruszkowem, czyli na dobrze znanych terenach.
Początek był obiecujący, bardzo przyzwoita droga rowerowa wzdłuż Wirażowej (zawsze chciałem dowiedzieć się, co tam jest), księżycowa sekcja wzdłuż pola ziemniaków z widokiem na Warszawę, a potem terenowy fragmencik w kierunku budowanego wiaduktu nad S2.
Tu pole, tam Warszawa.
A potem się zaczęło. Niby było z wiatrem, ale asfalt przeszkadzał jechać równo, albo były jakieś korki popracowe, albo ktoś wymyślił DDR-kę zrobioną z kostek Bauma łupanych metodą zrzucania ich z PKiN na parking. Potem niby wiatr powinien przeszkadzać, bo jednak do domu trzeba wrócić, no to przeszkadzał. No i albo było pod wiatr, albo było po kolejnych fragmentach asfaltu z XIV wieku. Zniechęcające jak cholera.
Polepszyło się dopiero przy samym mieście, za Pruszkowem, czyli na dobrze znanych terenach.
- DST 60.02km
- Czas 02:02
- VAVG 29.52km/h
- VMAX 45.36km/h
- K: 12.0
- HRmax 180 ( 93%)
- HRavg 151 ( 78%)
- Kalorie 1527kcal
- Podjazdy 144m
- Sprzęt Stefan
Komentarze
Niby znam te tereny jak własną kieszeń, ale nijak nie mogę sobie wyobrazić gdzies Ty takie rzeczy widział. Może dlatego, że nie korzystam z dziurawych dróg rowerowych?
yurek55 - 16:25 poniedziałek, 25 maja 2020 | linkuj
Jazda miastami to zawsze koszmar.
Faktycznie, księżycowy widoczek :) Trollking - 19:08 niedziela, 24 maja 2020 | linkuj
Faktycznie, księżycowy widoczek :) Trollking - 19:08 niedziela, 24 maja 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!