Wtorek, 28 czerwca 2011
Kategoria do czytania, transport
Oż ty leszczu, czyli aj, aj, kolano!
Zaczniemy od tych przyjemniejszych spraw: z pracy wróciłem nawet spokojnie, chociaż po całym dniu wczorajszym w pracy zdychałem. Na kurs pojechaliśmy rowerem, wiedziałem, że Hipcia wolałaby autem, ale jakoś nie mogłem już patrzeć na samochód... W domu trochę zamarudziliśmy, ale jednak ruszyliśmy rowerem.
Oj, jak po tej całej przerwie i tym męczącym dniu przyjemnie się jechało. Mknęliśmy sobie spokojnie we dwójkę... mogłem zasnąć, tak mi było fajnie. Hipcia co prawda trochę marzła po wygrzaniu weekendowym, ale i tak nie wyglądała na smutną. Gdybyśmy jeszcze jej ten nowy rower kupili, pewnie byłoby już idealnie.
A ja z kolei, jak już jedziemy razem, to mogę tak lecieć i lecieć, do końca czasu... :)
Kurs był pierwszymi zajęciami, więc musieliśmy pojechać dość szybko, żeby spokojnie się przebrać, nie wpaść zziajani i zrobić na ludziach dobre wrażenie. Zajechaliśmy naprawdę sprawnie, kurs się przebiegał, a tuż po nim, gdy się przebierałem, poczułem, że coś źle się dzieje z lewym kolanem. Wcześniej, gdy wracałem z pracy, nie czuło się ono komfortowo, poprawiłem but w domu, było lepiej, ale do komfortu brakło trochę skrętu. Korzystając z luzu w pedale ustawiłem nogę wygodniej i pojechałem całą drogę. Całą drogę, którą pojechaliśmy raczej szybko... więc delikatny skręt kolana pogłębił się, pogłębił go też kurs... i rozbolało. Po kursie poprawiłem blachę, pojechało się lepiej.
Do pracy rano pojechałem i znów poczułem delikatny dyskomfort, który mówił, że kolano porusza się w nie tej płaszczyźnie, którą by chciało. Przysunąłem zatem blachę na maksa do krawędzi.
Kolejna wycieczka - do dentysty. Jadę, niby jest wygodniej, ale nadal to nie to. Czyżbym wobec tego był zbudowany krzywo i nie powinien używać wpinanych? Jadę i analizuję. Prawa blacha nie jest na maksa, lewa jest. Za to prawa stopa jest bliżej korby niż lewa. Hmm... Może... nie, chyba nie... Może... może... Zastanówmy się: żeby przysunąć lewą stopę bliżej korby, powinienem zrobić tak, więc blacha pójdzie tu, [tu w myślach obracam podeszwę], ale czy nie... U dentysty zdejmuję but przy przebieraniu się, patrzę...
Przesuwałem blachę w przeciwną stronę.
Spuśćmy, proszę, zasłonę ponurego milczenia na mój tragiczny debilizm.
Oj, jak po tej całej przerwie i tym męczącym dniu przyjemnie się jechało. Mknęliśmy sobie spokojnie we dwójkę... mogłem zasnąć, tak mi było fajnie. Hipcia co prawda trochę marzła po wygrzaniu weekendowym, ale i tak nie wyglądała na smutną. Gdybyśmy jeszcze jej ten nowy rower kupili, pewnie byłoby już idealnie.
A ja z kolei, jak już jedziemy razem, to mogę tak lecieć i lecieć, do końca czasu... :)
Kurs był pierwszymi zajęciami, więc musieliśmy pojechać dość szybko, żeby spokojnie się przebrać, nie wpaść zziajani i zrobić na ludziach dobre wrażenie. Zajechaliśmy naprawdę sprawnie, kurs się przebiegał, a tuż po nim, gdy się przebierałem, poczułem, że coś źle się dzieje z lewym kolanem. Wcześniej, gdy wracałem z pracy, nie czuło się ono komfortowo, poprawiłem but w domu, było lepiej, ale do komfortu brakło trochę skrętu. Korzystając z luzu w pedale ustawiłem nogę wygodniej i pojechałem całą drogę. Całą drogę, którą pojechaliśmy raczej szybko... więc delikatny skręt kolana pogłębił się, pogłębił go też kurs... i rozbolało. Po kursie poprawiłem blachę, pojechało się lepiej.
Do pracy rano pojechałem i znów poczułem delikatny dyskomfort, który mówił, że kolano porusza się w nie tej płaszczyźnie, którą by chciało. Przysunąłem zatem blachę na maksa do krawędzi.
Kolejna wycieczka - do dentysty. Jadę, niby jest wygodniej, ale nadal to nie to. Czyżbym wobec tego był zbudowany krzywo i nie powinien używać wpinanych? Jadę i analizuję. Prawa blacha nie jest na maksa, lewa jest. Za to prawa stopa jest bliżej korby niż lewa. Hmm... Może... nie, chyba nie... Może... może... Zastanówmy się: żeby przysunąć lewą stopę bliżej korby, powinienem zrobić tak, więc blacha pójdzie tu, [tu w myślach obracam podeszwę], ale czy nie... U dentysty zdejmuję but przy przebieraniu się, patrzę...
Przesuwałem blachę w przeciwną stronę.
Spuśćmy, proszę, zasłonę ponurego milczenia na mój tragiczny debilizm.
- DST 47.41km
- Czas 02:04
- VAVG 22.94km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!