Poniedziałek, 16 kwietnia 2012
Kategoria transport, do czytania
Namiot dla rowerzysty
Rowerzyści, konkretnie dwójka, konkretnie my, za półtora miesiąca jadą do Norwegii. Na zeszloroczną wyprawę nad Bałtyk mieliśmy namiot, ale trzeba go bylo zwrócić z powodu wady. I namiotu nie mamy, trzeba kupić. Kiedyś było łatwo - jedynym źródłem informacji i wyrocznią był sprzedawca w sportowym, teraz są internety i inne cuda. A wśród tych innych cudów należy wymienić dziesięciodniowy termin zwrotu, dzięki któremu jeszcze w piątek mielismy w domu cztery namioty do testów. Teraz już mamy trzy, dziś wieczorem będą dwa, ale za kilka dni przyjdzie kolejny. Sprawdzać trzeba sporo, bo raz, że to musi grać, jeśli chodzi o najbliższą wycieczkę, jako minimum wyliczam sobie dwa przedsionki, szybki czas rozkładania, w tym mozliwość sprawnego rozłożenia w deszczu, dwa, że musi to też spełnić wymagania innych wycieczek, w tym górskich, kiedy to człowiek zmuszony do noclegu na wysokości nie powinien namiotem świecić jak żarówka i przyciągać straży TPNu.
Plusem jest też to, że mimo że nie posiadamy jeszcze biletów na samolot, to już mamy ustalone, którędy będziemy po tej całej Norwegii jechać.
A tymczasem, wyjazd do pracy przypomniał, że w czasie deszczu dzieci się nudzą, bo rezygnują z rowerów, by spędzić trochę czasu zamknięci w kilkuosobowej puszce stojąc w korku, albo spędzić trochę czasu zamknięci w wieloosobowej puszce stojąc w korku, lub smigając po torach. W każdym razie, nudzą się i jest im gorąco. Czego ja zupełnie nie rozumiem, bo gdy deszcz pada, to raz, że nikogo nie ma na DDR, dwa, że nikogo nie ma na DDR, a trzy, że jest fajnie, bo nie jest gorąco.
Założyliśmy zatem na grzbiety przeciwdeszczowe kurtki i poszliśmy w miasto szpanować, jacy to my jesteśmy hardkorzy że w DESZCZ jedziemy NA ROWERZE. Po drodze minąłem jednego kolegę, który pracuje w tym budynku, co ja, poruszającego się w tempie 10km/h, bo założyl na kuper piękne dżinsy, a błotników załozyć zapomniał. Zresztą - błotniki do ostrzaka? WYstyd.
Uderzyć próbowano mnie dwa razy - raz przy Kasprzaka, drugi raz przy Rondzie Zesłańców - to drugie, standardowo, przez pajaca, który nie potrafi przed sygnalizatorem poczekać, aż będzie miejsce do jazdy dalej. Zastawil DDR i próbował ruszyć w mój bok, bo AKURAT MU SIĘ ZWOLNIŁO. Dziś w Gazecie napisali, że Warszawa zbija kapital na nowoczesnym fotoradarze, który wyłapuje, oprócz prędkościowców, także takich mądrali, którzy wjeżdżają na czerwonym. Bo jaśnie pan się spieszy i musi pojechać. I potem, przez takiego pajaca są korki, bo zastawia skrzyżowanie. Ale Warszawa robi źle, bo nie wolno, przecież, tak kierowców traktować, tak przynajmniej piszą ludziki w komentarzach. I słusznie. Ja bym zapolował na tych, co im się nie chce tyłka zdjąć z roweru na przejściu dla pieszych! Bandyci!
A propos "jaśnie pan się spieszy" - przy DDR znowu przeorane barierki. I znowu świeżo po deszczu. Najwyraźniej zrozumienie prostej zależności "pada deszcz -> jest mokro -> jest ślisko" przekracza możliwości pojmowania niektórych jednostek.
Plusem jest też to, że mimo że nie posiadamy jeszcze biletów na samolot, to już mamy ustalone, którędy będziemy po tej całej Norwegii jechać.
A tymczasem, wyjazd do pracy przypomniał, że w czasie deszczu dzieci się nudzą, bo rezygnują z rowerów, by spędzić trochę czasu zamknięci w kilkuosobowej puszce stojąc w korku, albo spędzić trochę czasu zamknięci w wieloosobowej puszce stojąc w korku, lub smigając po torach. W każdym razie, nudzą się i jest im gorąco. Czego ja zupełnie nie rozumiem, bo gdy deszcz pada, to raz, że nikogo nie ma na DDR, dwa, że nikogo nie ma na DDR, a trzy, że jest fajnie, bo nie jest gorąco.
Założyliśmy zatem na grzbiety przeciwdeszczowe kurtki i poszliśmy w miasto szpanować, jacy to my jesteśmy hardkorzy że w DESZCZ jedziemy NA ROWERZE. Po drodze minąłem jednego kolegę, który pracuje w tym budynku, co ja, poruszającego się w tempie 10km/h, bo założyl na kuper piękne dżinsy, a błotników załozyć zapomniał. Zresztą - błotniki do ostrzaka? WYstyd.
Uderzyć próbowano mnie dwa razy - raz przy Kasprzaka, drugi raz przy Rondzie Zesłańców - to drugie, standardowo, przez pajaca, który nie potrafi przed sygnalizatorem poczekać, aż będzie miejsce do jazdy dalej. Zastawil DDR i próbował ruszyć w mój bok, bo AKURAT MU SIĘ ZWOLNIŁO. Dziś w Gazecie napisali, że Warszawa zbija kapital na nowoczesnym fotoradarze, który wyłapuje, oprócz prędkościowców, także takich mądrali, którzy wjeżdżają na czerwonym. Bo jaśnie pan się spieszy i musi pojechać. I potem, przez takiego pajaca są korki, bo zastawia skrzyżowanie. Ale Warszawa robi źle, bo nie wolno, przecież, tak kierowców traktować, tak przynajmniej piszą ludziki w komentarzach. I słusznie. Ja bym zapolował na tych, co im się nie chce tyłka zdjąć z roweru na przejściu dla pieszych! Bandyci!
A propos "jaśnie pan się spieszy" - przy DDR znowu przeorane barierki. I znowu świeżo po deszczu. Najwyraźniej zrozumienie prostej zależności "pada deszcz -> jest mokro -> jest ślisko" przekracza możliwości pojmowania niektórych jednostek.
- DST 8.48km
- Czas 00:26
- VAVG 19.57km/h
- VMAX 36.72km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Komentarze
Macie moje błogoslawieństwo.
Każdemu z Was "błogosławię" jedno koło. ;D mors - 15:08 poniedziałek, 23 kwietnia 2012 | linkuj
Każdemu z Was "błogosławię" jedno koło. ;D mors - 15:08 poniedziałek, 23 kwietnia 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!