Najpierw mnie przepłukało, a gdy zrobiło się naprawdę ciepło, to już byłem w domu. Po drodze widziałem chyba jednego znanego mi faceta (muszę to sprawdzić) i na pewno jedną znajomą blondynkę ubraną na czarno, na czarnej szosie.

Słucham "Czarnoksiężnika z Archipelagu", stąd nazwa.

Wiatr-morderca!

Wstałem rano. Taki zaspany, niechętny i w ogóle. A jeszcze tyle rzeczy trzeba było zrobić. Podpiąłem odtwarzacz do komputera, by zgrać sobie nań audiobooka i... nie lączy się. Zgłupiał i nie chce. Do tego próby z połączeniem usunęły mi z niego prawie wszystkie dane. Bomba!

Wracając z pracy postanowiłem, że jednak sobie posłucham tego czegoś, co tam zostało. Nie włacza się i głupieje. Pokazuje jakieś dziwne funkcje, blokuje się na ekranie głośności...

Cudownie, druga empetrójka zepsuła mi się identycznie jak poprzednia.

Dopiero w połowie drogi zajarzyłem, że zabrałem i próbowałem zasilić tę zepsutą. Moja grzecznie czekała na swoim miejscu.

Hmm... to jakby tak całkiem niedawno przekroczyłem 9000 km w tym roku i 90000 całkowitego dystansu od początku BS...

Świętujemy! Z tej okazji napiję się kawy, bo ona przedłuża zdrowie. Pewnie istnieje trochę badań twierdzących odwrotnie, ale po co mi złe badania, jak ktoś zrobił takie, jakich potrzebuję?

Od pewnego momentu na Stravie usiłowali mnie obserwować dziwni ludzie. Dziwni, bo z zagranicy i kompletnie mi nie znani. Taka sytuacja miała już kiedyś miejsce w przeszłości; wtedy, po GMRDP, byłem w czołówce jakiegoś stravowego "czelendżu" i - czort wie dlaczego - ludzie usiłowali dołączyć do listy obserwatorów jakiegoś dziwnego człowieka z Polski (inna sprawa jest taka, że wówczas tamta trasa - 1100 km na raz - została poddana przez Stravę w wątpliwość ze względu na dystans).

No, to teraz historia się powtórzyła. Wystarczy przejechać "tylko" Pierścień, no i o. 

A może poakceptuję tych ludzi? Kudosów będzie więcej! 

Właśnie, w temacie tych ostatnich. Wiedzieliscie, że jest wtyczka do Chrome'a, dzięki której można - uwaga! - dawać wszystkim kudosy z automatu!? Widziałem kiedyś jak się daje autolajki na fejsie (automatem białkowym - dziewczyna leciała z góry na dół i lajkowała wszyściuteńko), ale nie widziałem ani nie spotkałem nikogo dającego autokudosy.

Ale grzało. I wiało też.

Wymieniłem koło na zapasowe, poprawiłem kilka pierdół i... zapomniałem nasmarować łańcucha. Pewnie nawet kundle spod Żyrardowa mnie słyszały!

Krótkia pętla jeszcze na obcoerającym kole. Naprawdę cos z tym trzeba zrobić...