Wpisy archiwalne w kategorii
< 50km
Dystans całkowity: | 11464.23 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 482:43 |
Średnia prędkość: | 23.75 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.12 km/h |
Suma podjazdów: | 5953 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 164 (84 %) |
Suma kalorii: | 44964 kcal |
Liczba aktywności: | 304 |
Średnio na aktywność: | 37.71 km i 1h 35m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 3 grudnia 2015
Kategoria < 50km, do czytania, transport
Praca, miasto
- DST 29.06km
- Czas 01:36
- VAVG 18.16km/h
- Sprzęt Zenon
Niedziela, 22 listopada 2015
Kategoria < 50km, do czytania
Niedzielne kółko
Tym razem pojechaliśmy na wyprawówkach, bo po poprzednich doświadczeniach z szosami nie chcieliśmy ich unurzać w paskudztwie i skorzystać z błotników.
I, dla odmiany, było przyjemnie i sucho.
I, dla odmiany, było przyjemnie i sucho.
- DST 40.98km
- Czas 01:37
- VAVG 25.35km/h
- Sprzęt Zenon
Niedziela, 15 listopada 2015
Kategoria < 50km, do czytania
Szosowo, mokro
Paskudnie było. Nie dość, że mokro, to jeszcze chłodno. A jazda na kole kończyła się tym, że nikomu nie chciało się pić.
- DST 31.58km
- Czas 01:15
- VAVG 25.26km/h
- Sprzęt Stefan
Niedziela, 8 listopada 2015
Kategoria < 50km
Kółko po okolicy
- DST 41.33km
- Czas 01:44
- VAVG 23.84km/h
- Sprzęt Zenon
Niedziela, 30 sierpnia 2015
Kategoria < 50km, do czytania
Po mieście
Odebrałem medale z GRMDP!
- DST 26.45km
- Czas 01:17
- VAVG 20.61km/h
- Sprzęt Zenon
Środa, 18 lutego 2015
Kategoria < 50km, do czytania
Rekreacyjnie po okolicy
Rekreacyjne kółko.
- DST 26.78km
- Czas 00:54
- VAVG 29.76km/h
- Sprzęt Stefan
Niedziela, 31 sierpnia 2014
Kategoria do czytania, szypko, < 50km
SzSzP
Szybka Szosowa Pętla. Trasa: standard 2 - czyli Babice-Lipków-Koczargi-Wiktorów-[do głównej]-rondo w Zaborowie-[nawrotka]-Warszawa.
Avg. cad.:85
Avg. cad.:85
- DST 43.64km
- Czas 01:19
- VAVG 33.14km/h
- VMAX 41.87km/h
- Sprzęt Stefan
Niedziela, 27 lipca 2014
Kategoria < 50km, do czytania, kampinos, ze zdjęciem
Wspominkowo-wypoczynkowo
W weekend mieliśmy jechać na Jurę. Ze względu na to, że dopiero wracam do formy po kontuzji postanowiliśmy odpuścić. W międzyczasie na wycieczkę zapraszał Gavek, tu też odpuściliśmy.W sobotę pomęczyliśmy się za to na ścianie, potem, w niedzielę, mieliśmy zrobić dłuższą trasę z wiatrem. Wstaliśmy nad ranem i stwierdziliśmy, że nam się nie chce spędzać kolejnego z rzędu weekendu w ukropie. I że zrobimy coś spokojniejszego.
Wstaliśmy więc i przed południem ruszyliśmy nad wodę, do Kiełpina. Wiatr wiał przyjemnie, czasem nawet w plecy, więc siedemnaście kilometrów zrobiliśmy (i to trekkingami) ze średnią 31,5 (do momentu wjechania na szuter). Całą drogę nie schodziłem z prowadzenia, dobrze się jechało. Z dzidą nad wodę - znak czasów.
Na miejscu - jak nigdy (a już na pewno jak nigdy w tym roku) - kocyk, woda, forfiter. Ogólnie luz, sielanka i wypoczynek.

Na początku jeszcze wiał wiatr, słońce nie dawało jakoś mocno, ale potem chmury zniknęły i zrobiło się naprawdę gorąco. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i zmyliśmy się, bo naprawdę nie szło wytrzymać.
Powrót - również nietypowy, raczej właściwy dla dawnych czasów WPG - wyciągnęliśmy (jak dawniej) mapę Kampinosu i ustaliliśmy trasę, przewożąc sie zielonym szlakiem przez Szczukówek aż do Sierakowa. Tam już zupełnie spokojnie (szczególnie, że wiatr też nie pomagał) doturlaliśmy się przez Babice do domu.
Chwilę sapnęliśmy i wieczorem jeszcze wyskoczyliśmy na ściankę (ale o tym gdzie indziej).
Wstaliśmy więc i przed południem ruszyliśmy nad wodę, do Kiełpina. Wiatr wiał przyjemnie, czasem nawet w plecy, więc siedemnaście kilometrów zrobiliśmy (i to trekkingami) ze średnią 31,5 (do momentu wjechania na szuter). Całą drogę nie schodziłem z prowadzenia, dobrze się jechało. Z dzidą nad wodę - znak czasów.
Na miejscu - jak nigdy (a już na pewno jak nigdy w tym roku) - kocyk, woda, forfiter. Ogólnie luz, sielanka i wypoczynek.

Na początku jeszcze wiał wiatr, słońce nie dawało jakoś mocno, ale potem chmury zniknęły i zrobiło się naprawdę gorąco. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i zmyliśmy się, bo naprawdę nie szło wytrzymać.
Powrót - również nietypowy, raczej właściwy dla dawnych czasów WPG - wyciągnęliśmy (jak dawniej) mapę Kampinosu i ustaliliśmy trasę, przewożąc sie zielonym szlakiem przez Szczukówek aż do Sierakowa. Tam już zupełnie spokojnie (szczególnie, że wiatr też nie pomagał) doturlaliśmy się przez Babice do domu.
Chwilę sapnęliśmy i wieczorem jeszcze wyskoczyliśmy na ściankę (ale o tym gdzie indziej).
- DST 43.47km
- Czas 01:46
- VAVG 24.61km/h
- Sprzęt Zenon
Sobota, 21 czerwca 2014
Kategoria < 50km, zaliczając gminy, do czytania
Małopolskie, będkowskie gminożerstwo. Ale takie w przerwie.
Krótka wycieczka po okolicach Będkowskiej. W sumie Hipci się nie za bardzo chciało jechać (cały dzień się wspinała, ja tylko asekurowałem), no ale w końcu wiozłem te cholerne rowery przez 300 km, więc wypadało chociaż raz się ruszyć. Ciekaw byłem, jak się spisze moja świeżo skręcona kostka, ale jakoś nie narzekała. Chociaż tempo też było wybitnie rekreacyjne.
Gmin szukałem po drodze przez GPS-a (trzy z nich miałem obcykane, szukałem czwartej). Dałem się podpuścić na teren miejski Karniowic, więc przedłużyliśmy drogę tamtędy (w Warszawie okazało się, że tam nie ma gminy miejskiej).
Gmin szukałem po drodze przez GPS-a (trzy z nich miałem obcykane, szukałem czwartej). Dałem się podpuścić na teren miejski Karniowic, więc przedłużyliśmy drogę tamtędy (w Warszawie okazało się, że tam nie ma gminy miejskiej).
- DST 29.61km
- Czas 01:19
- VAVG 22.49km/h
- VMAX 56.18km/h
- Sprzęt Zenon
Wtorek, 17 czerwca 2014
Kategoria < 50km, do czytania, szypko
Odebrać samochód
Po pracy rekreacyjnie pod Warszawę odebrać samochód od mechanika. Zapakowałem do sakwy trochę klamotów, które przywiózł kurier (na lekko jechać to trochę nie fason) i ruszyłem. Zacząłem spokojnie, ale potem jakoś dobrze się jechało... więc postanowiłem utrzymać tempo. Gdzieś w okolicy zjazdu na S2 pojawiła się DDR, nówka sztuka, wyasfaltowana, więc postanowiłem naprawić mój błąd i zjechać, bo pierwotnie jej nie zauważyłem, uwagę moją zwrócili dopiero stojący tam rowerzyści. Oczywiście za taką próbę zgodności z przepisami musiałem zostać ukarany i kara nastąpiła - śmieszka skończyła się w powietrzu po kilkuset metrach, na jezdnię z powrotem prowadziła jakaś wąziutka ścieżynka.
W Pruszkowie przymuliły mnie trochę światła wraz z samochodami, ale potem już szło przyjemniej. Przed Nadarzynem średnia sięgała prawie 31 km/h, wytraciłem ją na ostatnim, szutrowym fragmencie pod sam warsztat. Rekord tej trasy na tym rowerze - 30,67 km/h - poprzednia przymiarka dała średnią 30,47 - mimo że wtedy miałem lekko z górki i chyba wiatr w plecy, a teraz bywało różnie.
W Pruszkowie przymuliły mnie trochę światła wraz z samochodami, ale potem już szło przyjemniej. Przed Nadarzynem średnia sięgała prawie 31 km/h, wytraciłem ją na ostatnim, szutrowym fragmencie pod sam warsztat. Rekord tej trasy na tym rowerze - 30,67 km/h - poprzednia przymiarka dała średnią 30,47 - mimo że wtedy miałem lekko z górki i chyba wiatr w plecy, a teraz bywało różnie.
- DST 26.34km
- Czas 00:52
- VAVG 30.39km/h
- Sprzęt Zenon