Wpisy archiwalne w kategorii
> 50 km
Dystans całkowity: | 20451.88 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 790:19 |
Średnia prędkość: | 25.81 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.60 km/h |
Suma podjazdów: | 13114 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (87 %) |
Suma kalorii: | 94828 kcal |
Liczba aktywności: | 300 |
Średnio na aktywność: | 68.17 km i 2h 38m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 14 sierpnia 2022
Kategoria > 50 km, do czytania, zaliczając gminy, ze zdjęciem
Wielkopolska po szutrze, ale za to trochę w burzy
Skróciliśmy trasę, bo gdy się już wyspaliśmy, to okazało się, że wpakujemy się w burzę i będzie mokro. Więc, żeby tejże uniknąć, zastosowaliśmy drugi plan i drugi komplet śladów przygotowanych dzień wcześniej.
A potem wpakowaliśmy się w różne asfalty, "ścieżki rowerowe", a na koniec, za Wągrowcem, w szutry, gdzie nas przemoczyła burza, a potem deszcze, a potem znowu deszcze i tak aż do końca...
Szuter jaki jest, każdy widzi. A ja szutrzakiem nie jestem.
No i o. Porobione i już nie rośnie.
A potem wpakowaliśmy się w różne asfalty, "ścieżki rowerowe", a na koniec, za Wągrowcem, w szutry, gdzie nas przemoczyła burza, a potem deszcze, a potem znowu deszcze i tak aż do końca...
Szuter jaki jest, każdy widzi. A ja szutrzakiem nie jestem.
No i o. Porobione i już nie rośnie.
- DST 64.92km
- Czas 02:32
- VAVG 25.63km/h
- VMAX 46.58km/h
- K: 29.0
- HRmax 164 ( 84%)
- HRavg 116 ( 60%)
- Kalorie 1334kcal
- Podjazdy 237m
- Sprzęt Stefan
Środa, 10 sierpnia 2022
Kategoria > 50 km, do czytania, szypko, trening
Znowu te kółka po płaskim...
W porównaniu z jazdą z wczoraj nie było chaosu tylko równa jazda bez zbędnego szarpania. Kilka zaciągów, mniej jazdy w grupie, bardziej po sznurku... No, fajnie było.
- DST 79.52km
- Czas 02:03
- VAVG 38.79km/h
- VMAX 55.53km/h
- K: 22.0
- HRmax 182 ( 94%)
- HRavg 144 ( 74%)
- Kalorie 1565kcal
- Podjazdy 86m
- Sprzęt Czorny
Wtorek, 9 sierpnia 2022
Kategoria > 50 km, do czytania, szypko, trening
Królestwo Chaosu
SzoSza, "Wtorek Ride". Dawno, oj dawno, nie jechałem w tak chaotycznej grupie. Ludzie jadący razem na zmianie zaczynają się ścigać ze sobą, wychodzenie na zmianę urywa jadącą za wychodzącymi dwójkę, ktoś tam próbuje zrobić sobie krzywdę o samochód... Po przystanku w Zaborowie zrobiło się już nieco lepiej, ale tylko "nieco". A podobno to środowe S8 to jest jakiś chaotyczny ewenement...
- DST 56.31km
- Czas 01:29
- VAVG 37.96km/h
- VMAX 47.22km/h
- K: 19.0
- HRmax 186 ( 96%)
- HRavg 151 ( 78%)
- Kalorie 1254kcal
- Podjazdy 77m
- Sprzęt Czorny
Niedziela, 7 sierpnia 2022
Kategoria > 50 km, do czytania, szypko, trening
Prawobrzeżny skwadrating
Zaczęło się od tego, że jeden znajomy z Niemiec (po prawdzie to spod Poznania, ale to w sumie bez różnicy) potrzebował ode mnie czegoś w drodze na Mazury. Akurat jechał ekspresówką, więc postanowiłem wykorzystać sytuację i umówiłem się z nim kilkanaście minut od siebie - ale już za miastem, po wschodniej stronie. Na punkt przybyliśmy razem, więc dość szybko ruszyłem w trasę.
Zacząłem od jakichś płyt, potem była trylinka. Potem - dziurawy asfalt. Gdy zacząłem wątpić we wszystko... na szczęście zrobiło się lepiej. Niemniej jednak co i rusz pakowałem się w mniejsze lub większe ujeby. Podjechałem pod (i przez) Rynię, zahaczyłem o Radzymin, a końcówkę zrobiłem po Ząbkach i po Markach, po jakichś... osiedlach. I tak, po kolejnych podejrzanych nawierzchniach.
Zacząłem od jakichś płyt, potem była trylinka. Potem - dziurawy asfalt. Gdy zacząłem wątpić we wszystko... na szczęście zrobiło się lepiej. Niemniej jednak co i rusz pakowałem się w mniejsze lub większe ujeby. Podjechałem pod (i przez) Rynię, zahaczyłem o Radzymin, a końcówkę zrobiłem po Ząbkach i po Markach, po jakichś... osiedlach. I tak, po kolejnych podejrzanych nawierzchniach.
- DST 91.12km
- Czas 02:58
- VAVG 30.71km/h
- VMAX 44.87km/h
- K: 21.0
- HRmax 169 ( 87%)
- HRavg 152 ( 78%)
- Kalorie 2074kcal
- Podjazdy 193m
- Sprzęt Czorny
Piątek, 5 sierpnia 2022
Kategoria trening, szypko, do czytania, > 50 km
Lekka setka z akcentami
W jedną stronę w pełnym słońcu z przymusowym przystankiem na awarię. W drugą - dwa akcenty: jeden bardziej ucieczkowy w Radzikowie, drugi "podjazdowy" w Stanisławowie. Pierwszą połowę gdzieś w końcu peletonu, a potem wyszedłem na zmianę i wychodzi mi, że na czele grupy jechałem ~20 procent całej trasy. Pierwsza zmiana wyszła chyba jakieś 15 km, bo się nam dobrze z jakimś bliżej mi nieznanym kolegą jechało...
- DST 99.29km
- Czas 02:55
- VAVG 34.04km/h
- VMAX 52.30km/h
- K: 29.0
- HRmax 182 ( 94%)
- HRavg 140 ( 72%)
- Kalorie 1921kcal
- Podjazdy 172m
- Sprzęt Czorny
Środa, 3 sierpnia 2022
Kategoria trening, szypko, do czytania, > 50 km
Strefa Końfortu PS8
...czyli trening na pętlach o zmiennej intensywności...
Dojazd tempem wybitnie rozgrzewkowym, czyli raczej wolno. Krótki postój przed startem i jedziemy. Trzy pierwsze kółka bez większych szaleństw, kilka prób uciekania, kilka kasowań. Na początku czwartego sam zabrałem się do ucieczki, ale początkowy entuzjazm szybko opadł (czyt. nie było komu robić). Końcówka to już przepychanki do finiszu, w których nie biorę udziału, bo ten, jak to się mówi, "kontroluję peleton od środka". Pełna dzida do finiszu i można w tempie regeneracyjnym wracać do miasta.
A, dla wielbiciela radosnych średnich, kol. Trollkinga: średnia prędkość z samej części treningowej sięgnęła 43,9 km/h, a najszybsze z czterech okrążeń przeleciało z przeciętną 44,9 km/h. Czyli że tak raczej żwawo ;)
Dojazd tempem wybitnie rozgrzewkowym, czyli raczej wolno. Krótki postój przed startem i jedziemy. Trzy pierwsze kółka bez większych szaleństw, kilka prób uciekania, kilka kasowań. Na początku czwartego sam zabrałem się do ucieczki, ale początkowy entuzjazm szybko opadł (czyt. nie było komu robić). Końcówka to już przepychanki do finiszu, w których nie biorę udziału, bo ten, jak to się mówi, "kontroluję peleton od środka". Pełna dzida do finiszu i można w tempie regeneracyjnym wracać do miasta.
A, dla wielbiciela radosnych średnich, kol. Trollkinga: średnia prędkość z samej części treningowej sięgnęła 43,9 km/h, a najszybsze z czterech okrążeń przeleciało z przeciętną 44,9 km/h. Czyli że tak raczej żwawo ;)
- DST 78.98km
- Czas 02:07
- VAVG 37.31km/h
- VMAX 54.67km/h
- K: 26.0
- HRmax 185 ( 95%)
- HRavg 144 ( 74%)
- Kalorie 1539kcal
- Podjazdy 95m
- Sprzęt Czorny
Wtorek, 2 sierpnia 2022
Kategoria trening, szypko, do czytania, > 50 km
SzoSza Wtorek Ride
Wtorkowa wycieczka, grupa A. Równo, solidnie, bez szarpania. W jedną stronę w ~20 osób, w drugą - w 10 (podzieliliśmy się na dwie).
Fota ukradnięta orgowi.
Fota ukradnięta orgowi.
- DST 56.49km
- Czas 01:31
- VAVG 37.25km/h
- VMAX 52.14km/h
- K: 24.0
- HRmax 184 ( 95%)
- HRavg 149 ( 77%)
- Kalorie 1211kcal
- Podjazdy 78m
- Sprzęt Czorny
Czwartek, 28 lipca 2022
Kategoria trening, szypko, do czytania, > 50 km
Gdzieś za Milanówek
Dalsza eksploracja terenów okołoautostradowych. Wiadukty nad A2 (przeróżne) pokonywałem cztery razy...
- DST 74.15km
- Czas 02:26
- VAVG 30.47km/h
- VMAX 44.57km/h
- K: 24.0
- HRmax 171 ( 88%)
- HRavg 143 ( 74%)
- Kalorie 1978kcal
- Podjazdy 134m
- Sprzęt Czorny
Środa, 27 lipca 2022
Kategoria trening, szypko, do czytania, > 50 km
Po Tour de France Femmes
Obejrzałem sobie końcówkę etapu TdFF i poszedłem na rower. Trasa bez szaleństw - do Podkowy Leśnej i z powrotem przez Czubin.
Co do samego TdF: znajduję dużą przyjemność w oglądaniu tych wyścigów. Wyścigi kobiet są żywsze, więcej w nich dynamizmu, mniej szachowej kalkulacji, w efekcie czego nie oglądamy wyścigu nudnego jak większość męskich, gdzie coś (jeśli cokolwiek) dzieje się w końcówce. (W zasadzie dopiero ostatnio podobne życie do męskich wprowadza Pogaczar, mając za sobą młodzieńcze szaleństwo i chęć robienia fajnych rzeczy, bo "hehe, będzie fajnie", za czasów dominacji Sky wyścigi można było oglądać tylko dla widoków, bo jazda była nudna)
Oczywiście w sieci roi się od mądrych komentarzy smalców alfa, którzy już określili, dlaczego prawdziwe kolarstwo to faceci, a dziewczynki tylko się bawią na rowerkach (plus oczywiście wypowiedź napchana stereotypami) - ale z tym dyskutował nie będę. Wolę ten czas przeznaczyć na oglądanie czegoś żywego a nie walk robotów na rowerach.
Co do samego TdF: znajduję dużą przyjemność w oglądaniu tych wyścigów. Wyścigi kobiet są żywsze, więcej w nich dynamizmu, mniej szachowej kalkulacji, w efekcie czego nie oglądamy wyścigu nudnego jak większość męskich, gdzie coś (jeśli cokolwiek) dzieje się w końcówce. (W zasadzie dopiero ostatnio podobne życie do męskich wprowadza Pogaczar, mając za sobą młodzieńcze szaleństwo i chęć robienia fajnych rzeczy, bo "hehe, będzie fajnie", za czasów dominacji Sky wyścigi można było oglądać tylko dla widoków, bo jazda była nudna)
Oczywiście w sieci roi się od mądrych komentarzy smalców alfa, którzy już określili, dlaczego prawdziwe kolarstwo to faceci, a dziewczynki tylko się bawią na rowerkach (plus oczywiście wypowiedź napchana stereotypami) - ale z tym dyskutował nie będę. Wolę ten czas przeznaczyć na oglądanie czegoś żywego a nie walk robotów na rowerach.
- DST 67.05km
- Czas 02:10
- VAVG 30.95km/h
- VMAX 48.83km/h
- K: 23.0
- HRmax 171 ( 88%)
- HRavg 145 ( 75%)
- Kalorie 1878kcal
- Podjazdy 136m
- Sprzęt Czorny
Sobota, 23 lipca 2022
Kategoria trening, szypko, do czytania, > 50 km
Na styk przed burzą...
Miałem jechać coś dłuższego, ale wszystkie źródła mówiły o burzy, więc... zjadłem śniadanie gdzieś około 13:00, wypiłem odpowiednią ilość kawy i ruszyłem, tak przed trzecią.
Przeleciałem tajnym skrótem przez Bemowo, dzięki czemu minimalizuję ilość świateł i DDR, dość szybko wyleciałem na południe od Warszawy, tam zaczął się taniec po technicznych wzdłuż ekspresówki, zygzak przez osiedle w Sękocinie i powrót prawie po swoich śladach. W sumie nie wiem czy był wiatr (bo wilgotności na pewno nie było), ale jechało mi się dziwnie ciężko. Bo przecież 34 stopnie CelCjusza nie miały z tym niczego wspólnego. Niczego, rzekę!
4 km od domu zaczęło kropić, 2 km od domu zaczęła się wichura, gdy wszedłem do domu, prawie równocześnie z zamknięciem drzwi usłyszałem bębnienie kropel o szyby. Idealnie.
Złapałem jakoś pięć dużych kwadratów, a liczba małych przekroczyła 220 tysięcy. Dla niezorientowanych: to raczej dużo i jednocześnie pokazuje, że byłem w niepokojąco wielu różnych miejscach.
Przeleciałem tajnym skrótem przez Bemowo, dzięki czemu minimalizuję ilość świateł i DDR, dość szybko wyleciałem na południe od Warszawy, tam zaczął się taniec po technicznych wzdłuż ekspresówki, zygzak przez osiedle w Sękocinie i powrót prawie po swoich śladach. W sumie nie wiem czy był wiatr (bo wilgotności na pewno nie było), ale jechało mi się dziwnie ciężko. Bo przecież 34 stopnie CelCjusza nie miały z tym niczego wspólnego. Niczego, rzekę!
4 km od domu zaczęło kropić, 2 km od domu zaczęła się wichura, gdy wszedłem do domu, prawie równocześnie z zamknięciem drzwi usłyszałem bębnienie kropel o szyby. Idealnie.
Złapałem jakoś pięć dużych kwadratów, a liczba małych przekroczyła 220 tysięcy. Dla niezorientowanych: to raczej dużo i jednocześnie pokazuje, że byłem w niepokojąco wielu różnych miejscach.
- DST 54.84km
- Czas 01:48
- VAVG 30.47km/h
- VMAX 44.40km/h
- K: 31.0
- HRmax 170 ( 88%)
- HRavg 152 ( 78%)
- Kalorie 1464kcal
- Podjazdy 160m
- Sprzęt Czorny