Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Wpisy archiwalne w kategorii

do czytania

Dystans całkowity:96832.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:4314:10
Średnia prędkość:22.38 km/h
Maksymalna prędkość:4401.00 km/h
Suma podjazdów:164904 m
Maks. tętno maksymalne:194 (100 %)
Maks. tętno średnie:169 (87 %)
Suma kalorii:202907 kcal
Liczba aktywności:1948
Średnio na aktywność:49.73 km i 2h 13m
Więcej statystyk
Czwartek, 24 maja 2012 Kategoria do czytania, transport

Tam i z powrotem

Z pracy wróciłem sprawnie, odpuściliśmy sobie jazdę na kurs i pojechaliśmy samochodem. Trzeba odpoczywać, a dokucza trochę: Hipci kolano, mi - Achilles. Do pracy jechałem sam, bo na wcześniej, po drodze mijam Goro, prowadzącego peleton, składający się, jeśli dobrze widziałem, z dwóch lasek na Holendrach. :)

Potem jeszcze wyskoczyłem do dentysty. Dobrze, że dziś chłodniej.
  • DST 38.60km
  • Czas 01:47
  • VAVG 21.64km/h
  • VMAX 40.71km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Środa, 23 maja 2012 Kategoria do czytania, transport

Zmartwychwstały Chrupek, czyli dr Frankenstein w akcji

Zacznę chronologicznie, do Chrupka dojdziemy za chwilę.

Z pracy wyszedłem odrobinę wcześniej, żeby zdążyć oddać do naprawy koło załatwione wczoraj. Po drodze wyprzedził mnie jakiś Zenek, któremu bardzo się spieszyło, do momentu, gdy odbił ode mnie na piętnaście metrów. Wtedy zrównał się do mojej prędkości. Po co mnie wyprzedzał? Nie zdążyłem się zastanowić, bo zajechałem na Rondo Zesłańców, na którym, na światłach w kierunku północnym czekało łącznie z moim szesnaście rowerów. Tyle naliczyłem, może jeszcze jakiś się gdzieś schował. Czułem się jak w Masie Krytycznej i, patrząc po ilości "tych" rowerów, co z nich się rusza z chybotnięciem i które mają koszyk z przodu, stwierdziłem, że kupę czasu stracę na wyjście po schodach, wobec tego zająłem strategiczne miejsce, żeby (wyjątkowo) przy schodach być pierwszym. Byłem piąty. Na górze widzę, że pierwsi "biegacze" już się rozpędzają, za chwilę stracili swój pierwotny impet, więc rozpocząłem wyprzedzanie, co w tunelu, przy ludziach jadących z przeciwka, wymagało czekania; wspomnianemu na początku Zenkowi-Szybciochowi to nie przeszkadzało - bezczelnie wyjeżdżał na czołówkę. W końcu z kolejką uporałem się i ja, pozostał mi tylko Zenek, któremu się już skończyło paliwo, nie wiedzieć czemu i jechał tylko 25km/h. Przyczaiłem się na kole, żeby go wyprzedzić, bo z naprzeciwka jechali ludzie. Zorientował się, że tam jestem i chyba uznał, że za nim pijawkuję, bo zwolnił, a gdy nie chciałem go wyprzedzić (jak, na czołówkę?), zwolnił prawie do zatrzymania. Co mogłem zrobić - wyprzedziłem i swojego koła już złapać nie pozwoliłem.

I teraz... teraz nastąpił kluczowy moment całej podróży. Jest wiele przyjemnych uczuć, z tych cenzuralnych można wymienić wejście do zimnej wody po długiej trasie, zimne piwo po słonecznym dniu, zdjęcie butów po całym dniu w górach... Jest też inne uczucie, które towarzyszy człowiekowi, gdy wreszcie dojedzie do Kasprzaka, skręci z DDR w lewo i ustawi się na światłach. I wie, że cały peleton właśnie mija go za plecami, a jemu teraz pozostała spokojna, przyjemna jazda asfaltem, do samego domu. Miód na serce. Tylko ja i wyprzedzające mnie samochody.

Zajechałem pod sklep, ustaliłem kwestie przeplecenia, zajechałem do domu, zdemontowałem koło, wsiadłem na rower Hipci, zajechałem do sklepu, zdałem koło (zostawię starą piastę), kupiłem truskawki, konwalie dla Hipci i zawinąłem do domu. Po drodze testując hamulce, które (przedni) przestały współpracować.

W domu trzeba było jakoś sobie poradzić: szkoda tracić rower na dwa dni, więc pozostała zabawa w dr Frankensteina. Wszedłem do krypty (balkon), gdzie leżały pordzewiałe zwłoki (Chrupka). Kim jest Chrupek, dla tych, co nie wiedzą: stary rower Hipci, który od zeszłego lata wypoczywa na balkonie. Obejrzałem koło, stwierdziłem, że się nada, wyciągnąłem (łańcuch fantastycznie pordzewiał, czułem się, jakbym odgarniał trupią łapę ze skrzyni ze skarbem). Kaseta nawet w porządku, odgarnąłem trochę brudu dla świętego spokoju, zainstalowałem w rowerze... poczułem się jak podczas transplantacji. ;)

Co do klocków Hipci, wybrałem się po benzynę ekstrakcyjną do sklepu, wyczyściłem, okazało się, że hamulce łapią lepiej. A hydrauliki miały być niby lepsze od V-brakeów, tymczasem więcej z nimi zabawy niż z Vkami.

Rano ruszyłem już na nowej kasecie, poziom hard, bo zębatki nr 6,7 i 8 są wytarte i łańcuch przeskakuje. Zatem mam maks piątkę z tyłu i blat z przodu. Wystarczy na moje skromne potrzeby. Do roboty zajechałem mokry jak szczur. Gdzie ta zima, pytam się?
  • DST 24.18km
  • Czas 01:03
  • VAVG 23.03km/h
  • VMAX 52.37km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Wtorek, 22 maja 2012 Kategoria do czytania, transport

Prawie czołowe spotkanie z kretynem

Jadę ja sobie z pracy, zajeżdżam grzecznie pod Rondo Zesłańców, pakuję się w kolejkę dziesięciu rowerzystów czekających na światło. Mimo że jak zwykle się grzebię, nagle okazuje się, że inni grzebią się jeszcze bardziej i na górze, na schodach jestem pierwszy. No to ruszam, powoli, niezgrabnie, żeby dać się wyprzedzić tym, którym Bardzo Się Spieszy. Zero chętnych; dziwny dzień jakiś dzisiaj.

Sam ruszam wobec tego, zwykle wiatr wieje w dziób, gdy jedzie się na północ, tym razem cisza. Prędkość stabilizuje się w okolicach 35km/h (ostatnia, jaką zarejestrowałem). Przy przejeździe rowerowym (pierwszym za tunelem) pojawia się postać. Postać jedzie poprawnie, po czym zjeżdża na środek DDR. Patrzy w moją stronę, po czym... spuszcza wzrok na swoje koło i zjeżdża prosto na czołówkę. W tym momencie mam dwie opcje: uderzenie (co autentycznie przez chwilę rozważam), albo ucieczkę w kierunku trawnika. Wybieram jednak to drugie, przerzucam przednie koło nad krawężnikiem, tylne koło robi jeb!. Przez plecy krzyczę głośne "Kurwa!", zanim jednak wskazówka osiąga poziom czerwony, uruchamiający tryb "berserker", słyszę TEN odgłos, którego nie sposób pomylić z niczym, a który mówi, że jeśli zacznę ścigać tego idiotę to sam się wygłupię, bo tylne koło właśnie zaczyna stukać o kostkę DDRu.

Szlag mnie trafił, iskry z oczu poszły, ale wyboru większego nie było: zadzwoniłem po Hipcia-Assistance, zamówiłem sobie dętkę, spotkaliśmy się po drodze, wymieniłem, pojechałem. Przy okazji okazało się, że od tego uderzenia wgięła mi się obręcz: fotki w tym poście. Pozostaje pytanie, czy obręcz trzeba wymieniać, mając w perspektywie Norwegię.

Jeśli ktoś zatem ma znajomego, który wczoraj cudem na Prymasa uniknął zderzenia, to dajcie mi namiar - jest mi winien trochę kasy.

---

Do pracy za to spokojnie i standardowo. Poranek dobrej prędkości: całą drogę jechaliśmy 27km/h, co wykorzystał jakiś koleś, wioząc się na naszym kole od bemowskiego ratusza aż do Kasprzaka.
  • DST 18.48km
  • Czas 00:49
  • VAVG 22.63km/h
  • VMAX 45.31km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Poniedziałek, 21 maja 2012 Kategoria do czytania, transport

Do pracy

Dojazd do pracy + krótka kurierka w okolicach południa.
  • DST 18.33km
  • Czas 00:52
  • VAVG 21.15km/h
  • VMAX 40.03km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Piątek, 18 maja 2012 Kategoria do czytania, transport

Praca, dentysta i autobus

Do standardowego kręcenia dodałem wyjazd do dentysty i szlajanie się po mieście ze służbowymi dokumentami do dostarczenia. Wracając już do fabryki przeciskałem się przez korek na Jerozolimskich. Omijałem właśnie z prawej autobus, gdy otworzyły się drzwi. Zdążyłem pomyśleć "autobus, drzwi, cholera, ktoś może przecież..." i w tym momencie przed moje koło wyskoczyła kobitka. Hamowanie, na szczęście z niewielkiej prędkości, przytuliliśmy się do siebie, oczywiście przeprosiłem i pojechałem dalej. Wina w sumie nie moja (ja omijałem autobus stojący w korku, nie stojący na przystanku, pan kierowca olał zajeżdżanie na przystanek, żeby nie stracić miejsca w kolejce do świateł i wysadził pasażerkę na pasie), ale nadal głupio, nie przysporzyłem rowerzystom dobrych fluidów dzisiaj, oj nie :)
  • DST 43.57km
  • Czas 01:56
  • VAVG 22.54km/h
  • VMAX 36.39km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Czwartek, 17 maja 2012 Kategoria do czytania, transport

Dzień testów II

Mimo że nie padało za bardzo, wziąłem kolejne rzeczy do testów. Rękawiczki przeciwdeszczowe, które kupiłem, oddychają bardzo dobrze, gdy jest ciepło, co akurat dla mnie jest ważne.

W ciągu tej doby dwa razy minąłem się z Chrabu; raz przy Rondzie Zesłańców, patrzyłem, patrzyłem, ale stwierdziłem, że to nie ten (po twarzy nie szło poznać, zawsze widzialem w masce i okutanego zimowym ubraniem; kask mi się nie zgadzał). Zresztą, co do zimowego ubioru, to nie tylko ja mam takie spostrzeżenia. Drugi raz minęliśmy się jadąc do pracy, już rano; tym razem poznałem kask ;) Żeby bylo fajniej, Chrabu ma sobowtóra: podobny z ubioru, postury, jeździ tą samą trasą i tak samo zakłada chustę na głowę, nigdy nie wiem, który jest który :)
  • DST 36.28km
  • Czas 01:43
  • VAVG 21.13km/h
  • VMAX 36.72km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Środa, 16 maja 2012 Kategoria do czytania, transport

Czemu deszcz odstrasza transportowych rowerzystów?

Na pytanie zawarte w temacie odpowiedzi nie znam. Rozumiem, że pot moze kogoś odstraszać (objawia się to przez stwierdzenie "gdyby w pracy był prysznic to..."), chociaż nie rozumiem, dlaczego po rowerze trzeba brać prysznic, a po autobusie, gdzie w lecie człowiek się jeszcze bardziej spoci, ba, dodatkowo przesiąknie różnymi zapachami, to już nie trzeba. Ale różni są ludzie, sam znałem takiego, który brał prysznic np. przed pracą, po pracy, przed wyjściem na piwo, po powrocie i przed spaniem.

Ale, ale, wracając: że deszcz? Ani się człowiek nie spoci, fakt, zmoknie trochę, ale od tego są różne ustrojstwa przeciwdeszczowe, a nawet jeśli nie, to ciuchy dosychają w pół godziny. Ale nawet niektórzy mówią wprost: mam kurtkę, mam sprzęt przeciwdeszczowy, ale nie pojadę, bo deszcz. No deszcz i kropka. Dla mnie to dobrze, bo dziś po drodze minęliśmy jednego, a potem, jadąc sam, trafiłem na jeszcze dwóch. Czyli trzech rowerzystów na takim kawałku drogi. Święty spokój.

Deszcz z kolei negatywnie za to wpływa na kierowców, nie wiem dlaczego, ale zauważam, że przeciętna odległość, w której jestem wyprzedzany, maleje, gdy jest mokro. Może ci, którzy zrezygnowali z roweru chcą się zemścić? ;)

Dzisiejszy dzień był też dniem testów odzieży przeciwdeszczowej. Co prawda padało zbyt słabo na testy płaszcza, ale udało się sprawdzić nowe ochraniacze na buty, rękawiczki i bluzę. Wszystko zdało egzamin, z wyjątkiem może przeciwdeszczówki-decathlonówki, która standardowo przemokła na przedramionach.
  • DST 23.72km
  • Czas 01:00
  • VAVG 23.72km/h
  • VMAX 41.41km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Wtorek, 15 maja 2012 Kategoria transport, do czytania

Ru-szył-po-woooo-li

Wracając z pracy jakoś tak się przyjemnie rozpędziłem i mam nowy rekord maxa na płaskim. Zapewne samochodom średnio przeszkadzało, że jechałem przy tym środkiem pasa. ;)

Na kurs pojechaliśmy jeszcze w słońcu, przy lotnisku na Bemowie przed nami na przejeździe na rowerach czekalo dwóch dresów. Hipcia objechała ich z prawej, ja czekałem, aż lewa się zwolni. Widać było, że dresy zauważyły, kto ich wyprzedza, wzrok się zahaczył, a jeden ruszył za Hipcią, w celu, nie wiem, pewnie zawarcia znajomości. Ruszył na stojąco, z ciężkiej przerzutki jaką miał zaaaa-tem-po-wo-li-za-a-ta-ko-wał-i-ru-szył-mo-zol-nie, co wyglądało jeszcze zabawniej, w perspektywie mając Hipcię jadącą raczej z dużą kadencją. Objechałem zawodnika po prawej, zrównaliśmy się z Hipcią i wyrównaliśmy do prędkości przelotowej. Dres jeszcze próbował utrzymać się za nami przez kilka sekund, ale skończyło mu się paliwo. Wróć: miłosiernie nam odpuścił.

Rano z kolei wyruszyliśmy o ósmej, zatem udało się przejechać razem aż do III przystanku (czego nie było od jesieni).

Jadąc do pracy, już sam, dziwiłem się niemiłosiernie (jak zawsze zresztą), jak sajkulczyki, szczególnie te męskie, mogą jeździć w garniturach/płaszczach/swetrach i potem jeszcze czuć się dobrze w pracy. Od samego stania w miejscu, ubrany tak jak oni, spłynąłbym potem w kilka minut, a oni jeszcze jadą... Niesamowite!
  • DST 47.55km
  • Czas 02:03
  • VAVG 23.20km/h
  • VMAX 54.41km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Poniedziałek, 14 maja 2012 Kategoria do czytania, transport

Do roboty!

Weekend spędzony (tradycyjnie?) nierowerowo, chociaż spędzony w temacie rowerów: w sobotę przeprowadziliśmy próbne pakowanie (zostało nam trochę miejsca w sakwach, to cieszy), przeprowadziliśmy symulację przewożenia karimaty na tym wszystkim (mam nadzieję, ze Norwegowie nas nie rozstrzelają za torbę ze szwedzkiej Ikei). Do tego załatwiliśmy sporo pierdółkowatych spraw, które zajmują "tylko kilka minut" a potem sumują się do kilku godzin. Wieczorem: wspinanie na ściance. W niedzielę wieczorem jakoś nie chciało nam się wychodzić z domu, mieliśmy co robić. :)

Poszedłem spać po drugiej, wpierw zostawszy bohaterem w swoim domu, składając szafę z Ikei bez ani jednego brzydkiego słowa! A składałem ją dobre kilkanaście minut, w kilku podejściach ;)

A jak do roboty - to do roboty. Tłok na DDR i nikomu sie nie spieszy. Tylko mi. Jak zwykle.
  • DST 11.49km
  • Czas 00:30
  • VAVG 22.98km/h
  • VMAX 37.76km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Piątek, 11 maja 2012 Kategoria do czytania, transport

Czasowo wyszło nieźle

W dwadzieścia minut odebranie dwóch poleconych i dwóch dowodów osobistych. To jest dopiero czas! Potem trzeba było się odrobinę do pracy spieszyć, ale nowa morda na dowodzie jest. I do Norwegii można jechać. Do Norwegii, gdzie jest tak fajnie chłodno, nie to, co u nas.

Przy Zachodnim DDR prowadzi nad metrowym dołkiem. Wąsko, dwa rowery przejadą na styk, a ja akurat nadjeżdżałem od strony rowu. Na szczęście nikt nie jechał.
  • DST 21.91km
  • Czas 00:54
  • VAVG 24.34km/h
  • VMAX 40.03km/h
  • Sprzęt Unibike Viper

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl