Wpisy archiwalne w kategorii
trening
Dystans całkowity: | 19231.36 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 653:08 |
Średnia prędkość: | 29.42 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.28 km/h |
Suma podjazdów: | 10044 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (87 %) |
Suma kalorii: | 115449 kcal |
Liczba aktywności: | 319 |
Średnio na aktywność: | 60.48 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 17 czerwca 2018
Kategoria > 100km, szypko, do czytania, trening
Piwo, punkrock, rowery
Zaplanowałem sobie jazdę przez Łomianki, bo dawno mnie tam nie było i chciałem zobaczyć, na jakim etapie tkwi pomysł wybudowania drogi rowerowej łączącej Łomianki z Nowym Dworem. Na szczęście na razie wszystko jest rozkopane, ale pewnie niedługo już pojawią się znaki i ddr poprzesiekana zjazdami do posesji i w pola...
Zakręciłem przez Wilków, przeleciałem nowym asfaltem, po czym... poleciałem drugim nowym asfaltem, przez Wiersze. Tym razem byłem lepiej przygotowany (przede wszystkim nie jechałem w nocy), więc postanowiłem sprawdzić, czy ten nowy asfalt nie jest czasem puszczony przez miejsce ze słynnym hasłem. Jest.
Z przyjemnością (ze względu na hasło, bo temperatura była niezachęcająca do przystanków) zrobiłem postój, sfotografowałem co trzeba i ruszyłem dalej.
Zakręciłem przez Wilków, przeleciałem nowym asfaltem, po czym... poleciałem drugim nowym asfaltem, przez Wiersze. Tym razem byłem lepiej przygotowany (przede wszystkim nie jechałem w nocy), więc postanowiłem sprawdzić, czy ten nowy asfalt nie jest czasem puszczony przez miejsce ze słynnym hasłem. Jest.
Z przyjemnością (ze względu na hasło, bo temperatura była niezachęcająca do przystanków) zrobiłem postój, sfotografowałem co trzeba i ruszyłem dalej.
- DST 106.57km
- Czas 03:16
- VAVG 32.62km/h
Sobota, 16 czerwca 2018
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
Upalne Leszno
Oj, gorąco było! Do tego "sekcja zakrętów Witki" została zamknięta ze względu na zabawy samochodowych ścigantów (o czym dowiedziałem się dopiero na miejscu).
- DST 59.54km
- Czas 01:53
- VAVG 31.61km/h
- Sprzęt Zenon
Wtorek, 5 czerwca 2018
Kategoria < 50km, do czytania, trening, zaliczając gminy, ze zdjęciem
Pomnik Aragorna
W ramach ostatniego sprawdzaniu i rozgrzewki przed startem, wybraliśmy się do Świebodzina na lody i oglądanie pomnika. Zdaniem miejscowych jest tam uwieczniony ktoś inny, ale ja tam swoje wiem, Aragorn to Aragorn.
Chociaż osobiście wolałbym, żeby uwieczniono Durina.
Chociaż osobiście wolałbym, żeby uwieczniono Durina.
- DST 28.50km
- Czas 01:12
- VAVG 23.75km/h
- Sprzęt Zenon
Do Blue City
- DST 50.28km
- Czas 01:50
- VAVG 27.43km/h
- Sprzęt Stefan
Czwartek, 31 maja 2018
Kategoria < 50km, do czytania, trening, ze zdjęciem
W pełnym słońcu
Zbliżało się południe, a na zewnątrz były rozkoszne 32 stopnie, więc uznałem, że będzie to idealna pora na rower.
Zakręciłem do Borzęcina, potem poleciałem prosto na Domaniewek. Obczaiłem skrót przez Koprki i wyleciałem na drugą stronę torów. Chwilę później skończyła mi się droga, więc wróciłem na pierwszą stronę torów. Tych samych, na których zawsze stoję.
Na drodze stanęła mi jakaś gruntowa dróżka, więc siłą rzeczy wróciłem do głównej, do Ożarowa, gdzie chwilę później zatrzymała mnie policja. W zasadzie nie tylko mnie: zatrzymała wszystkich.
Pierwotnie myślałem, że to jakiś wypadek, ale zaraz zauważyłem smutnych ludzi, maszerujących wolno, wgapionych w grunt pod nogami. Po chwili okazało się, że to nie pogrzeb, a tylko radosna procesja.
Zostawiłem smutnych ludzi sobie, zawróciłem, objechałem zablokowany teren i dojechałem do "standardowego" przejazdu, który... tradycyjnie musiał być zamknięty. Tamte nie były - ten tak. Tym razem postanowiłem nie tkwić na środku, strzeliłem sobie dwa zdjęcia i usiadłem na trawie, czekając aż pociąg przejedzie.
Potem trzeba było tylko dojechać do domu i wycieczka się zakończyła.
Zakręciłem do Borzęcina, potem poleciałem prosto na Domaniewek. Obczaiłem skrót przez Koprki i wyleciałem na drugą stronę torów. Chwilę później skończyła mi się droga, więc wróciłem na pierwszą stronę torów. Tych samych, na których zawsze stoję.
Na drodze stanęła mi jakaś gruntowa dróżka, więc siłą rzeczy wróciłem do głównej, do Ożarowa, gdzie chwilę później zatrzymała mnie policja. W zasadzie nie tylko mnie: zatrzymała wszystkich.
Pierwotnie myślałem, że to jakiś wypadek, ale zaraz zauważyłem smutnych ludzi, maszerujących wolno, wgapionych w grunt pod nogami. Po chwili okazało się, że to nie pogrzeb, a tylko radosna procesja.
Zostawiłem smutnych ludzi sobie, zawróciłem, objechałem zablokowany teren i dojechałem do "standardowego" przejazdu, który... tradycyjnie musiał być zamknięty. Tamte nie były - ten tak. Tym razem postanowiłem nie tkwić na środku, strzeliłem sobie dwa zdjęcia i usiadłem na trawie, czekając aż pociąg przejedzie.
Potem trzeba było tylko dojechać do domu i wycieczka się zakończyła.
- DST 41.24km
- Czas 01:35
- VAVG 26.05km/h
- Sprzęt Czorny
Wtorek, 29 maja 2018
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
Leszno klasycznie
Ze względu na obowiązki domowe nie miałem nawet dwóch godzin, więc pojechałem przez Leszno, żeby nie ryzykować kręceniem po uliczkach np. Ożarowa (i niechcący nie przestać, jak ostatnio, dziesięciu minut przed przejazdem kolejowym).
Na początku mijałem się z jednym szosowcem, a w Koczargach było blisko czołówki, bo sześcioosobowy peleton zasadniczo utrzymał się w swoim pasie, ale jeden przypał postanowił lecieć pasem lewym, bo przecież jest pr0.
Od Mariewa praktycznie nie minąłem już nikogo.
Ciepły dzień dzisiaj. O wiele za ciepły. Idzie złe.
Na początku mijałem się z jednym szosowcem, a w Koczargach było blisko czołówki, bo sześcioosobowy peleton zasadniczo utrzymał się w swoim pasie, ale jeden przypał postanowił lecieć pasem lewym, bo przecież jest pr0.
Od Mariewa praktycznie nie minąłem już nikogo.
Ciepły dzień dzisiaj. O wiele za ciepły. Idzie złe.
- DST 58.14km
- Czas 01:42
- VAVG 34.20km/h
- Sprzęt Czorny
Niedziela, 27 maja 2018
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
Kampinoski Orlen powoli staje się tradycją
Wystartowaliśmy oddzielnie, bo każdy miał w planie co innego. Poleciałem "dołem", czyli od południa, w Żelazowej Woli zdzwoniliśmy się i ustaliliśmy, że jesteśmy w odpowiedniej odległości od Orlenu. Dalej to, co ostatnio: kawa, potem jeszcze jedna kawa i powrót pod wiatr do domu.
Ciekawe, czy z tradycji zrobi się - za jakiś czas - seria.
Ciekawe, czy z tradycji zrobi się - za jakiś czas - seria.
- DST 99.15km
- Czas 02:57
- VAVG 33.61km/h
- Sprzęt Czorny
Sobota, 26 maja 2018
Kategoria < 50km, do czytania, trening
Deszczowo
Sobota miała być cała deszczowa, więc, rezygnując z planu zawierzenia prognozom (i pojechania po 14:00, kiedy nie miało już padać) pojechałem wcześniej. Potem okazało się, że decyzja była słuszna, bo właśnie po 14:00 zaczęło naprawdę lać.
Na początku było nawet sucho, ale potem zaczęło kropić. Na Trakcie Królewskim olbrzymie kałuże, do tego zaczęło solidnie padać i już wiedziałem, że nie będzie miło. Wróciłem do techniki pokonywania zakrętów WSNW (Weź Się Nie Wywal), zawinąłem tuż za Mariew i wróciłem. Gdy wyjeżdżałem (znowu, ostrożniutko) na główną, w Borzęcinie, i właśnie roztrząsałem kwestię tego, czy ja jestem dupowaty i jadę asekuracyjnie, czy na takich zakrętach wszyscy jeżdżą jednak sporo wolniej, gdy z naprzeciwka wyjechały dwie sylwetki i bardzo powolutku wzięły - szeroki - zakręt, zahaczając nawet o przystanek. Aha, czyli jest nas więcej. Już mi lepiej.
Końcówka to już znana i zgrana trasa w kierunku ekspresówki. Padać przestało. Do 14:00.
Na początku było nawet sucho, ale potem zaczęło kropić. Na Trakcie Królewskim olbrzymie kałuże, do tego zaczęło solidnie padać i już wiedziałem, że nie będzie miło. Wróciłem do techniki pokonywania zakrętów WSNW (Weź Się Nie Wywal), zawinąłem tuż za Mariew i wróciłem. Gdy wyjeżdżałem (znowu, ostrożniutko) na główną, w Borzęcinie, i właśnie roztrząsałem kwestię tego, czy ja jestem dupowaty i jadę asekuracyjnie, czy na takich zakrętach wszyscy jeżdżą jednak sporo wolniej, gdy z naprzeciwka wyjechały dwie sylwetki i bardzo powolutku wzięły - szeroki - zakręt, zahaczając nawet o przystanek. Aha, czyli jest nas więcej. Już mi lepiej.
Końcówka to już znana i zgrana trasa w kierunku ekspresówki. Padać przestało. Do 14:00.
- DST 43.24km
- Czas 01:28
- VAVG 29.48km/h
- Sprzęt Stefan
Wtorek, 22 maja 2018
Kategoria > 50 km, do czytania, trening, szypko
Ślisko jak nie wiem co
Tuż po deszczu, po okolicy. Moje opony, do których nawet na sucho nie mam zaufania, na wodzie tańczyły jak dwie baletnice, w związku z czym każdy ostrzejszy zakręt równał się mocnemu zwolnieniu.
- DST 61.35km
- Czas 02:01
- VAVG 30.42km/h
- Sprzęt Stefan
Czwartek, 17 maja 2018
Kategoria < 50km, do czytania, trening
Nie złapałem deszczu, a i tak zmokłem
Wiedziałem, że ma być jeszcze jedna zlewa, ale czasu mało, a na rower trzeba iść; do wyboru miałem trenażer (ble) albo perspektywę zmoknięcia (mniej ble). Czarne chmury szalały sobie gdzieś tam daleko na południu, więc uznałem, że jest szansa, że się z nimi nie spotkam. Po czym pojechałem... na pocztę. Jak człowiek XX wieku wrzuciłem list do skrzynki na listy i ruszyłem przed siebie.
Już nad S8 zauważyłem, że jest mokro. Chwilę później wjechałem na tereny, nad którymi przed chwilą przeleciała burza. I przestało się robić sucho (bo błotnika, oczywiście, nie zabrałem).
Nie miałem jakiegoś konkretnego pomysłu, za to miałem ciśnienie, by - z okazji tego, że planowałem jedynie półtorej godziny - przejechać się po terenach, po których jeżdżę rzadko. I nie tylko ja jeżdżę tam rzadko, bo na jednym z segmentów zdobyłem szósty czas ze średnią zaledwie 31 km/h! W okolicy jest jednak sporo ukrytych "segmentowych pętli", o których nikt nie wie i dowiaduje się dopiero wtedy, gdy po nich, jakimś dziwnym trafem, przejedzie. Czasem zresztą grzebię po przeglądarce segmentów, znalazłem już jedną pętlę Leszno-Wąsy i drugą, w Izabelinie. Pierwszą nie zdarzyło mi się jechać nigdy, drugą - ze dwa razy, w tym pierwszym razem czystym przypadkiem.
Powrót przez ulicę Piwną, przedłużony obok Flyspota przy Poznańskiej. W tym miejscu już byłem, piłem kawę na Lotosie i szukałem rezerwacji sali w pobliskim hotelu, ale na rowerze jechałem tamtędy może czwarty raz.
Na technicznej wzdłuż eski zrobiło się sucho i dzięki temu dojechałem do domu suchym (choć upiaszczonym) rowerem.
Peregrynacje drogowo-dróżkowe (widać zresztą na mapie, jak się kręciłem) uznaję za sukces. Było ciekawie, przyjemnie, a byłoby jeszcze milej, gdyby nie było mokro (każdy skręt o 90 stopni łączył się z drastycznym, irytującym zwolnieniem, bo asfalt jest twardy i boli, lepiej nie ryzykować).
Już nad S8 zauważyłem, że jest mokro. Chwilę później wjechałem na tereny, nad którymi przed chwilą przeleciała burza. I przestało się robić sucho (bo błotnika, oczywiście, nie zabrałem).
Nie miałem jakiegoś konkretnego pomysłu, za to miałem ciśnienie, by - z okazji tego, że planowałem jedynie półtorej godziny - przejechać się po terenach, po których jeżdżę rzadko. I nie tylko ja jeżdżę tam rzadko, bo na jednym z segmentów zdobyłem szósty czas ze średnią zaledwie 31 km/h! W okolicy jest jednak sporo ukrytych "segmentowych pętli", o których nikt nie wie i dowiaduje się dopiero wtedy, gdy po nich, jakimś dziwnym trafem, przejedzie. Czasem zresztą grzebię po przeglądarce segmentów, znalazłem już jedną pętlę Leszno-Wąsy i drugą, w Izabelinie. Pierwszą nie zdarzyło mi się jechać nigdy, drugą - ze dwa razy, w tym pierwszym razem czystym przypadkiem.
Powrót przez ulicę Piwną, przedłużony obok Flyspota przy Poznańskiej. W tym miejscu już byłem, piłem kawę na Lotosie i szukałem rezerwacji sali w pobliskim hotelu, ale na rowerze jechałem tamtędy może czwarty raz.
Na technicznej wzdłuż eski zrobiło się sucho i dzięki temu dojechałem do domu suchym (choć upiaszczonym) rowerem.
Peregrynacje drogowo-dróżkowe (widać zresztą na mapie, jak się kręciłem) uznaję za sukces. Było ciekawie, przyjemnie, a byłoby jeszcze milej, gdyby nie było mokro (każdy skręt o 90 stopni łączył się z drastycznym, irytującym zwolnieniem, bo asfalt jest twardy i boli, lepiej nie ryzykować).
- DST 41.62km
- Czas 01:30
- VAVG 27.75km/h
- Sprzęt Stefan