Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2014
Dystans całkowity: | 2704.99 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 149:01 |
Średnia prędkość: | 18.15 km/h |
Suma podjazdów: | 15721 m |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 100.18 km i 5h 31m |
Więcej statystyk |
Piątek, 31 października 2014
Kategoria do czytania, transport
Zbiorówka pracowa
Rzadko wrzucam zbiorówki, ale czasu mam ostatnio mniej niż mało.
- DST 49.50km
- Czas 02:18
- VAVG 21.52km/h
- Sprzęt Jaszczur
Środa, 29 października 2014
Kategoria do czytania, transport
Jaszczurowo
Jakie to szczęście, że mam drugi rower. Mam na czym jeździć.
Sprawca jednak próbuje wyszukiwać niedorzeczne tłumaczenia i kreatywne interpretacje przepisów ruchu drogowego. W związku z tym jutro rano wybieram się na policję.
Sprawca jednak próbuje wyszukiwać niedorzeczne tłumaczenia i kreatywne interpretacje przepisów ruchu drogowego. W związku z tym jutro rano wybieram się na policję.
- DST 30.89km
- Czas 01:22
- VAVG 22.60km/h
- Sprzęt Zenon
Poniedziałek, 27 października 2014
Kategoria do czytania, transport
Waleczny Orzeł Spadający Z Nieba Na Swoich Wrogów, Druzgoczący Ich Do Cna i Spijający Ich Krew Z Martwych Ciał
Zna ktoś historię o Indianinie, który się tak nazywał? Jak nie, niech poszuka w necie. Jak zna, to na pewno wie, że ów chciał skrócić imię do "Jebudu".
Też miałem wczoraj jebudu. Wracalim sobie z Hipcią do domu, gdy nagle rowerzysta z naprzeciwka skręcił w lewo. Bez sygnalizacji, bez czegokolwiek, po prostu w lewo. Drogorowerowy standard. Tyle, że prosto przed moje koło. Nawet "kurwa" krzyknąłem już leżąc na glebie, tak szybko się to odbyło. Tłumaczył, że nas nie widział. Wiem, że wysoki i barczysty to ja nie jestem i ciężko jest przegapić chłopa mojej postury jadącego na trekkingu z lemondką i sporą sakwą, z migającym przednim światłem.
Nie wezwałem policji, umówiliśmy się na naprawę szkód. Czyli że on mi naprawi to, co narobił. A zepsuł amorek i pękł był dętkę.
Potem niestety czekał mnie spacer do domu - i tutaj plus, że rano zabrałem softshella. W bluzie by mnie wytrzęsło, że hej.
W domu czekał mnie fajny krwiak na kolanie (już się częściowo wciągnął) i obity łokieć. Kolejne siniaki wyłażą, już mam do kompletu drugie kolano, kostkę i żebra. Czekam na to, co dalej.
Też miałem wczoraj jebudu. Wracalim sobie z Hipcią do domu, gdy nagle rowerzysta z naprzeciwka skręcił w lewo. Bez sygnalizacji, bez czegokolwiek, po prostu w lewo. Drogorowerowy standard. Tyle, że prosto przed moje koło. Nawet "kurwa" krzyknąłem już leżąc na glebie, tak szybko się to odbyło. Tłumaczył, że nas nie widział. Wiem, że wysoki i barczysty to ja nie jestem i ciężko jest przegapić chłopa mojej postury jadącego na trekkingu z lemondką i sporą sakwą, z migającym przednim światłem.
Nie wezwałem policji, umówiliśmy się na naprawę szkód. Czyli że on mi naprawi to, co narobił. A zepsuł amorek i pękł był dętkę.
Potem niestety czekał mnie spacer do domu - i tutaj plus, że rano zabrałem softshella. W bluzie by mnie wytrzęsło, że hej.
W domu czekał mnie fajny krwiak na kolanie (już się częściowo wciągnął) i obity łokieć. Kolejne siniaki wyłażą, już mam do kompletu drugie kolano, kostkę i żebra. Czekam na to, co dalej.
- DST 11.17km
- Czas 00:31
- VAVG 21.62km/h
- Sprzęt Zenon
Poniedziałek, 27 października 2014
Kategoria do czytania, transport
Praca
Do pracy po weekendzie. Wziąłem softshella - wydawało się, że niepotrzebnie, bo temperatura nie spadła do zera.
W pracy odbyła się akcja czyszczenia blokad zostawionych na noc w miejscu gdzie parkujemy. Inne zniknęły, moją pracownicy tylko nadgryźli. Widać, że mimo że mieli motywację i czas, to U-locka nie przecięli. Oczywiście próby odzyskania kasy za zniszczoną blokadę spełzły na niczym, kazano nam wypierdalać (odrobinę bardziej kulturalnie - tylko odrobinę), bo miejsce gdzie parkujemy nie jest parkingiem rowerowym. A z koniem kopać się nie ma co, za dużo zachodu i za duże ryzyko by się sądzić o głupią blokadę. Więc jestem w plecy.
W pracy odbyła się akcja czyszczenia blokad zostawionych na noc w miejscu gdzie parkujemy. Inne zniknęły, moją pracownicy tylko nadgryźli. Widać, że mimo że mieli motywację i czas, to U-locka nie przecięli. Oczywiście próby odzyskania kasy za zniszczoną blokadę spełzły na niczym, kazano nam wypierdalać (odrobinę bardziej kulturalnie - tylko odrobinę), bo miejsce gdzie parkujemy nie jest parkingiem rowerowym. A z koniem kopać się nie ma co, za dużo zachodu i za duże ryzyko by się sądzić o głupią blokadę. Więc jestem w plecy.
- DST 8.01km
- Czas 00:20
- VAVG 24.03km/h
- Sprzęt Zenon
Piątek, 24 października 2014
Kategoria do czytania, transport
Wieczornie i mroźnie
Cały wieczór (praca + ścianka) w okolicach zera. Miło, przyjemnie. Lubię.
- DST 18.44km
- Czas 00:47
- VAVG 23.54km/h
- Sprzęt Zenon
Piątek, 24 października 2014
Kategoria do czytania, transport
Dziś już zero stopni
Ale się przyjemnie jechało! Wreszcie poranne powietrze jest naprawdę miłe dla nosa!
- DST 22.89km
- Czas 00:54
- VAVG 25.43km/h
- Sprzęt Zenon
Czwartek, 23 października 2014
Kategoria transport
Praca
- DST 21.81km
- Czas 00:55
- VAVG 23.79km/h
- Sprzęt Zenon
Środa, 22 października 2014
Kategoria transport
Ustawka z Hipcią
- DST 26.98km
- Czas 01:06
- VAVG 24.53km/h
- Sprzęt Zenon
Wtorek, 21 października 2014
Kategoria do czytania, transport
Rekordy, rekordy
Tak zerknąłem na kalendarz i wyszło mi, że wczoraj minęło 30 dni, w których przejechałem najwięcej kilometrów w życiu: ponad 4300. Mimo że z wszystkich rekordów pobitych w ostatnim czasie ten cieszy najmniej (w końcu rekordy dystansów miesięcznych i rocznych zależą bezpośrednio od tego ile kto może przeznaczyć czasu na rower, czyli są zupełnie niemiarodajne), to jednak wypada sobie na przyszłość o nim napisać. W końcu szybko go nie pobiję.
Dziś do pracy w deszczu. Mimo "tragicznej" temperatury (11 stopni) sporo ludzi mijało się na mieście. Nie obyło się też bez pytań czy w TAKĄ pogodę przyjechałem na rowerze do pracy. Nie, nawet jak jeżdżę samochodem, to z przyzwyczajenia w obciskach.
Dziś do pracy w deszczu. Mimo "tragicznej" temperatury (11 stopni) sporo ludzi mijało się na mieście. Nie obyło się też bez pytań czy w TAKĄ pogodę przyjechałem na rowerze do pracy. Nie, nawet jak jeżdżę samochodem, to z przyzwyczajenia w obciskach.
- DST 21.79km
- Czas 00:55
- VAVG 23.77km/h
- Sprzęt Zenon
Poniedziałek, 20 października 2014
Kategoria do czytania, transport
Po nierowerowym weekendzie czas do pracy
W weekend roweru raczej nie było. Było za to grupowe kąpanie łańcuchów (wyczyściłem chyba pięć) i przepinanie rowerów z osprzętu turystycznego na codzienny. Plus kolejny krok w celu przepięcia wyścigowego osprzętu z szos.
Był za to dwudniowy wspin i to w dawce wystarczającej (biorąc pod uwagę sporą przerwę). Wskutek tego siedzę teraz z zakwasami w różnych częściach ciała. Są i pozytywne strony tego całego procederu: w związku z tym, że sporo straciłem na wadze dzięki wyprawie, poziom mi lekko skoczył - aktualnie powinienem prowadzić większość VI.1, VI.2 na wędkę mimo drugiego dnia wskoczyło również do połowy, co pozwala mieć nadzieję, że po lekkim treningu da się toto poprowadzić. A to z kolei prowadzi do pozytywnej myśli, że pod koniec maja, jeśli niczego nie spartolę (nie zepsuję siebie ani nie przytyję) będę mógł liczyć na prowadzenie VI.3 (oczywiście na ścianie...). A z tego z kolei wynika, że niedługo czeka mnie wędkowanie na moim wytęsknionym VI.4... Ale do tego długa i bolesna droga.
Był za to dwudniowy wspin i to w dawce wystarczającej (biorąc pod uwagę sporą przerwę). Wskutek tego siedzę teraz z zakwasami w różnych częściach ciała. Są i pozytywne strony tego całego procederu: w związku z tym, że sporo straciłem na wadze dzięki wyprawie, poziom mi lekko skoczył - aktualnie powinienem prowadzić większość VI.1, VI.2 na wędkę mimo drugiego dnia wskoczyło również do połowy, co pozwala mieć nadzieję, że po lekkim treningu da się toto poprowadzić. A to z kolei prowadzi do pozytywnej myśli, że pod koniec maja, jeśli niczego nie spartolę (nie zepsuję siebie ani nie przytyję) będę mógł liczyć na prowadzenie VI.3 (oczywiście na ścianie...). A z tego z kolei wynika, że niedługo czeka mnie wędkowanie na moim wytęsknionym VI.4... Ale do tego długa i bolesna droga.
- DST 8.80km
- Czas 00:21
- VAVG 25.14km/h
- Sprzęt Zenon