Wpisy archiwalne w kategorii
do czytania
Dystans całkowity: | 96832.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 4314:10 |
Średnia prędkość: | 22.38 km/h |
Maksymalna prędkość: | 4401.00 km/h |
Suma podjazdów: | 164904 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (87 %) |
Suma kalorii: | 202907 kcal |
Liczba aktywności: | 1948 |
Średnio na aktywność: | 49.73 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 20 sierpnia 2023
Kategoria < 50km, do czytania, szypko, trening
Jeśli wyjdzie się wcześniej to wcale nie zrobi się chłodniej...
Wyszedłem godzinę wcześniej, ale - jak w tytule - nie zrobiło się milej. Termometr uparcie wskazywał powyżej 31 stopni.
W takiej temperaturze można tylko jechać, zatrzymanie się na światłach to krótka, acz niemiła wycieczka do sauny.
Z zaskoczenia (również dla samego siebie) pojechałem od południa, przez Konotopę i Domaniewek, potem 888 w kierunku północy i już standardowo, Kosmowską do Borzęcina. I dalej przez Lipków.
W takiej temperaturze można tylko jechać, zatrzymanie się na światłach to krótka, acz niemiła wycieczka do sauny.
Z zaskoczenia (również dla samego siebie) pojechałem od południa, przez Konotopę i Domaniewek, potem 888 w kierunku północy i już standardowo, Kosmowską do Borzęcina. I dalej przez Lipków.
- DST 48.10km
- Czas 01:31
- VAVG 31.71km/h
- VMAX 46.50km/h
- K: 29.0
- HRmax 168 ( 87%)
- HRavg 153 ( 79%)
- Kalorie 1211kcal
- Podjazdy 93m
- Sprzęt Czorny
Sobota, 19 sierpnia 2023
Kategoria > 50 km, do czytania, szypko
Ronde van Saunarium
Od rana czekałem na wieczór, żeby wyjść na rower w temperaturze zbliżonej do granicy przeżywalności. Może i było chłodniej ("tylko" dwadzieścia i cztery), ale za to ciężko i jakoś tak wilgotno. Wypiłem półtora litra picia na półtorej godziny jazdy (i uzupełniałem dalej w domu)...
Pod koła o mało nie wmeldowało mi się kocisko, później bez ostrzeżenia próbował na posesję wjechać jakiś Żywczanin, później wlokłem się za autobusem unikając kałuż... Ale mimo wszystko jechało mi się przyjemnie.
Pod koła o mało nie wmeldowało mi się kocisko, później bez ostrzeżenia próbował na posesję wjechać jakiś Żywczanin, później wlokłem się za autobusem unikając kałuż... Ale mimo wszystko jechało mi się przyjemnie.
- DST 58.47km
- Czas 01:40
- VAVG 35.08km/h
- VMAX 45.04km/h
- K: 23.0
- HRmax 179 ( 92%)
- HRavg 157 ( 81%)
- Kalorie 1524kcal
- Podjazdy 91m
- Sprzęt Czorny
Piątek, 18 sierpnia 2023
Kategoria < 50km, do czytania, szypko, trening
Przed burzą
Niby miało padać, nawet kropiło... Zawróciłem do domu i kończyłem w przedburzowej duchocie. I - jak to musi być - ani kropla więcej nie spadła przez kilka kolejnych godzin.
- DST 35.59km
- Czas 01:04
- VAVG 33.37km/h
- VMAX 41.22km/h
- K: 23.0
- HRmax 175 ( 90%)
- HRavg 155 ( 80%)
- Kalorie 980kcal
- Podjazdy 51m
- Sprzęt Czorny
Czwartek, 17 sierpnia 2023
Kategoria < 25km, do czytania
Pod górkę śmieciową
Troszkę żwawiej (chociaż stawy trzeszczą). Górka śmieciowa lekko się przegrzała, rąbało nawet kilka kilometrów od niej...
- DST 18.82km
- Czas 00:40
- VAVG 28.23km/h
- VMAX 41.59km/h
- K: 26.0
- HRmax 168 ( 87%)
- HRavg 133 ( 68%)
- Kalorie 399kcal
- Podjazdy 30m
- Sprzęt Czorny
Środa, 16 sierpnia 2023
Kategoria < 25km, do czytania, transport
Po mieście
Po weekendzie w górach (bez roweru) czas na odpoczynek.
- DST 14.30km
- Czas 00:38
- VAVG 22.58km/h
- VMAX 34.03km/h
- K: 33.0
- Kalorie 286kcal
- Podjazdy 33m
- Sprzęt Czorny
Wtorek, 8 sierpnia 2023
Kategoria > 50 km, do czytania, szypko, ze zdjęciem
SzoszaA+
Szoszowe Szaleńsztwo, czyli ustawka, która z definicji powinna być pluszowa dla wszystkich: od grup A(+) do grup C (a czasem D), każdy znajdzie coś dla siebie pod kątem docelowego tempa jazdy.
Dawno mnie nie było, więc postanowiłem wybrać grupę A/A+, czyli tempo "wyścigowe" (lub nie, zależy kto przyjechał i jaki ma nastrój).
Wyszła równa, miła jazda, zmiany trochę przydługawe, bo wyszło tak, że robiliśmy po minucie, a na ok 10 osób bardziej optymalne byłoby ok. 30 sekund. W stronę "od" pod wiatr, w stronę "do" z wiatrem, ale za to przez ponadpolną wilgoć i lekką mgłę.
Jak widać, sporo tych kolarzystów przyjeżdża.
Dawno mnie nie było, więc postanowiłem wybrać grupę A/A+, czyli tempo "wyścigowe" (lub nie, zależy kto przyjechał i jaki ma nastrój).
Wyszła równa, miła jazda, zmiany trochę przydługawe, bo wyszło tak, że robiliśmy po minucie, a na ok 10 osób bardziej optymalne byłoby ok. 30 sekund. W stronę "od" pod wiatr, w stronę "do" z wiatrem, ale za to przez ponadpolną wilgoć i lekką mgłę.
Jak widać, sporo tych kolarzystów przyjeżdża.
- DST 59.30km
- Czas 01:29
- VAVG 39.98km/h
- VMAX 51.04km/h
- K: 17.0
- HRmax 180 ( 93%)
- HRavg 157 ( 81%)
- Kalorie 1365kcal
- Podjazdy 84m
- Sprzęt Czorny
Niedziela, 6 sierpnia 2023
Kategoria > 50 km, do czytania, szypko
Pomistrzostwowo
Wylazłem dopiero po szóstej, bo oglądałem MŚ ze startu wspólnego i jakoś się zasiedziałem. Szkoda Tadeja, ale, cóż, brąz w sytuacji, gdy miał miesięczną przerwę i w sumie nie miał jechać na mistrzostwa, na pewno go cieszy.
Wycieczka wyszła mi standardową trasą: Borzęcin "jak zwykle" (bo nie lubię tych ciągorowerowotegesów przez Kaputy), a potem pętla przez Orły z powrotem Kosmowską.
Wycieczka wyszła mi standardową trasą: Borzęcin "jak zwykle" (bo nie lubię tych ciągorowerowotegesów przez Kaputy), a potem pętla przez Orły z powrotem Kosmowską.
- DST 54.76km
- Czas 01:38
- VAVG 33.53km/h
- VMAX 44.55km/h
- K: 23.0
- HRmax 175 ( 90%)
- HRavg 155 ( 80%)
- Kalorie 1550kcal
- Podjazdy 84m
- Sprzęt Czorny
Poniedziałek, 31 lipca 2023
Kategoria < 50km, do czytania, ze zdjęciem
Turdepoloniowe podjazdy i walka ze swoim czasem
Postanowiliśmy zrobić krótką traskę po tych terenach, na które nie wpuściła nas pilnująca trasy policja.
Na początek wpadła walka ze swoim czasem w Piechowicach. Miejsce z historią - tutaj sześć lat temu, w sobotę, podczas podjazdu urwałem hak. Później jednak, tegoż dnia, ustanowiłem swój rekord podjazdu tam. Teraz przyszedł czas na wyrównanie rachunków. Ściągnąłem sobie segment na Garmina tylko po to, żeby się dowiedzieć, że jeśli mam już jedną nawigację po trasie, to segment się nie wyświetli i cały plan sprawdzania, czy (i o ile) wyprzedzam starego siebie, spalił na panewce. Szczególnie że... wtedy był przyjemny wiatr w plecy, szczególnie za skalnym tunelem fajnie to wszystko rozpędzało, a teraz... a teraz duło w twarz jak głupie. No ale trudno, zacząłem, to już skończę, nie będę taki. Wieczorem się dowiedziałem, że pokonałem siebie o dwie i pół minuty - czyli jakieś tam postępy przez sześć lat zrobiłem.
Później przeprawiliśmy się przez Sosnówkę (ostatnia premia górska karpaczowego etapu przed finiszem) i wróciliśmy do auta. Podjazd pod Sosnówkę mniej sztywny niż w Piechowicach, ale za to przyjemniejszy i - chyba - z lepszym asfaltem. I, niestety, zaśmiecony; mam nadzieję, że ekipa TdP posprzątała te wszystkie żele i papierki, a nie zostawiła tego służbom gminnym.
- DST 39.78km
- Czas 01:35
- VAVG 25.12km/h
- VMAX 68.12km/h
- K: 21.0
- HRmax 177 ( 91%)
- HRavg 141 ( 73%)
- Kalorie 1098kcal
- Podjazdy 697m
- Sprzęt Czorny
Niedziela, 30 lipca 2023
Kategoria > 50 km, do czytania, ze zdjęciem
Turdepoloń i górki okoliczne (w odwrotnej kolejności)
Pierwotnie miało być w ogóle inaczej, przez Czechy i z większą ilością podjazdów, ale skończyło się na pętli z Kowar. W Karpaczu odesłano nas w stronę Jeleniej, bo TdP Amatorów już zajął asfalty.
Przeciągnęliśmy się przez przełęcz pod Średnicą (przy okazji później była okazja porównać swój czas z zawodowcami walczącymi o premię górską), zjechaliśmy z powrotem do Kowar i w celu zabicia czasu wyjechaliśmy sobie na Okraj. Tam przerwa przy Żateckim 0% (na szczęście teraz w większości schronisk jest już pełen zestaw piwa bezalko i zawsze można coś dla siebie znaleźć), zjazd do Karpnik-Karpacza, podjazd na metę trasą TdP i oczekiwanie na kolarzystów-zawodowców.
Końcówka podjazdu pod przełęcz, jak Tour de Balon, to i są balony!
Pięć gwiazdek, spacja, trzy gwiazdki. Jakiś "patriota" to zamalował, ale ktoś czuwał i dopisał ponownie - i hyc, pokazali to nawet w Tefałpe.
Na środku Geraint Thomas, który - wg plotek, ale i wywiadów potourowych - był tak zachwycony trasą, że postanowił więcej nie przyjeżdżać, by te gówniane asfalty i "organizatorkę" p. Langa zostawić na zawsze w serduszku i nie odświeżać tych wspomnień.
Przeciągnęliśmy się przez przełęcz pod Średnicą (przy okazji później była okazja porównać swój czas z zawodowcami walczącymi o premię górską), zjechaliśmy z powrotem do Kowar i w celu zabicia czasu wyjechaliśmy sobie na Okraj. Tam przerwa przy Żateckim 0% (na szczęście teraz w większości schronisk jest już pełen zestaw piwa bezalko i zawsze można coś dla siebie znaleźć), zjazd do Karpnik-Karpacza, podjazd na metę trasą TdP i oczekiwanie na kolarzystów-zawodowców.
Końcówka podjazdu pod przełęcz, jak Tour de Balon, to i są balony!
Pięć gwiazdek, spacja, trzy gwiazdki. Jakiś "patriota" to zamalował, ale ktoś czuwał i dopisał ponownie - i hyc, pokazali to nawet w Tefałpe.
Na środku Geraint Thomas, który - wg plotek, ale i wywiadów potourowych - był tak zachwycony trasą, że postanowił więcej nie przyjeżdżać, by te gówniane asfalty i "organizatorkę" p. Langa zostawić na zawsze w serduszku i nie odświeżać tych wspomnień.
- DST 74.67km
- Czas 03:20
- VAVG 22.40km/h
- VMAX 66.35km/h
- K: 21.0
- HRmax 181 ( 93%)
- HRavg 142 ( 73%)
- Kalorie 2256kcal
- Podjazdy 1405m
- Sprzęt Czorny
Piątek, 2 września 2022
Kategoria > 50 km, do czytania
Przeddwudzionek
Jesień przyatakowała piątkowym popołudniem, więc wolałem już nie bawić się tak, jak ostatnio, tylko założyłem bluzę i nogawki.
Miałem w planie zaliczyć trzy kwadraty w okolicy Podkowy Leśnej. Pomimo upływu lat ten kierunek nadal pozostał dla mnie "nieprzyjemnym", bo świateł dużo, skrzyżowania, ani się rozpędzić ani nic. A do tego w Podkowie i Brwinowie ścieżków jest sporo, więc jest to kolejny problem z cyklu "hamowanie przy każdej poprzecznej".
Zacząłem od strony Pruszkowa, dość szybko przegapiłem pierwszy planowany skręt (chyba był remont) i wylądowałem na relatywnie nowej DDR po północnej stronie torów, obok jakiejś lokomotywowni lub innych kolejowych (lub byłych kolejowych) zabudowań.
W Pruszkowie dawno nie jeździłem, więc na miejscu okazało się, że wzdłuż głównej mamy co prawda drogę rowerową, ale w zamian za to jest dużo wolniej.
Potem trochę kręcenia po Podkowie i przyległościach, zaliczone to, co zaliczone być miało i powrót do domu.
Miałem w planie zaliczyć trzy kwadraty w okolicy Podkowy Leśnej. Pomimo upływu lat ten kierunek nadal pozostał dla mnie "nieprzyjemnym", bo świateł dużo, skrzyżowania, ani się rozpędzić ani nic. A do tego w Podkowie i Brwinowie ścieżków jest sporo, więc jest to kolejny problem z cyklu "hamowanie przy każdej poprzecznej".
Zacząłem od strony Pruszkowa, dość szybko przegapiłem pierwszy planowany skręt (chyba był remont) i wylądowałem na relatywnie nowej DDR po północnej stronie torów, obok jakiejś lokomotywowni lub innych kolejowych (lub byłych kolejowych) zabudowań.
W Pruszkowie dawno nie jeździłem, więc na miejscu okazało się, że wzdłuż głównej mamy co prawda drogę rowerową, ale w zamian za to jest dużo wolniej.
Potem trochę kręcenia po Podkowie i przyległościach, zaliczone to, co zaliczone być miało i powrót do domu.
- DST 63.55km
- Czas 02:33
- VAVG 24.92km/h
- VMAX 40.97km/h
- K: 17.0
- HRmax 175 ( 90%)
- HRavg 130 ( 67%)
- Kalorie 1566kcal
- Podjazdy 160m
- Sprzęt Czorny