Wpisy archiwalne w kategorii
trening
Dystans całkowity: | 19231.36 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 653:08 |
Średnia prędkość: | 29.42 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.28 km/h |
Suma podjazdów: | 10044 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (87 %) |
Suma kalorii: | 115449 kcal |
Liczba aktywności: | 319 |
Średnio na aktywność: | 60.48 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
Piątek, 29 lipca 2022
Kategoria ze zdjęciem, trening, szypko, do czytania, > 100km
Lekka setka
Tradycyjnie, jak to w piątek, punkt 17:00 z Umówionego Miejsca, ruszyła Lekka Setka. Tradycyjnie - z lekkością było różnie...
To znaczy, ten: pierwsze 50 km (pomijając jedyną zmianę, która była pod czołowy wiatr, która przypadła mi) było lekko. Ale tak naprawdę, naprawdę lekko - no, ale jak się jedzie w grupie i z wiatrem, to "w tem pojeździe nie czuć prentkości".
Na części przez Kampinos zaczęły się akcenty, potem - po 60 km! - przystanek w sklepie (nie, nadal nie rozumiem jak to jest możliwe nie wziąć ze sobą żarcia i picia na trzygodzinną jazdę, ale widocznie tak to musi być). A potem powrót przez Łomianki i drogi techniczne, i tutaj zrobiło się zdecydowanie żwawo, aktywnie, ciekawie i jednocześnie o wiele mniej lekko.
Przyjechałem do domu ujechany - teraz czuję, że zasłużyłem na odpoczynkowy weekend, o!
Jak raz ktoś mi strzelił fotę i wyglądam na niej prawie normalnie. PRAWIE. Ale to i tak postęp.
To znaczy, ten: pierwsze 50 km (pomijając jedyną zmianę, która była pod czołowy wiatr, która przypadła mi) było lekko. Ale tak naprawdę, naprawdę lekko - no, ale jak się jedzie w grupie i z wiatrem, to "w tem pojeździe nie czuć prentkości".
Na części przez Kampinos zaczęły się akcenty, potem - po 60 km! - przystanek w sklepie (nie, nadal nie rozumiem jak to jest możliwe nie wziąć ze sobą żarcia i picia na trzygodzinną jazdę, ale widocznie tak to musi być). A potem powrót przez Łomianki i drogi techniczne, i tutaj zrobiło się zdecydowanie żwawo, aktywnie, ciekawie i jednocześnie o wiele mniej lekko.
Przyjechałem do domu ujechany - teraz czuję, że zasłużyłem na odpoczynkowy weekend, o!
Jak raz ktoś mi strzelił fotę i wyglądam na niej prawie normalnie. PRAWIE. Ale to i tak postęp.
- DST 105.34km
- Czas 03:00
- VAVG 35.11km/h
- VMAX 48.49km/h
- K: 23.0
- HRmax 177 ( 91%)
- HRavg 133 ( 68%)
- Kalorie 2087kcal
- Podjazdy 153m
- Sprzęt Czorny
Czwartek, 28 lipca 2022
Kategoria trening, szypko, do czytania, > 50 km
Gdzieś za Milanówek
Dalsza eksploracja terenów okołoautostradowych. Wiadukty nad A2 (przeróżne) pokonywałem cztery razy...
- DST 74.15km
- Czas 02:26
- VAVG 30.47km/h
- VMAX 44.57km/h
- K: 24.0
- HRmax 171 ( 88%)
- HRavg 143 ( 74%)
- Kalorie 1978kcal
- Podjazdy 134m
- Sprzęt Czorny
Środa, 27 lipca 2022
Kategoria trening, szypko, do czytania, > 50 km
Po Tour de France Femmes
Obejrzałem sobie końcówkę etapu TdFF i poszedłem na rower. Trasa bez szaleństw - do Podkowy Leśnej i z powrotem przez Czubin.
Co do samego TdF: znajduję dużą przyjemność w oglądaniu tych wyścigów. Wyścigi kobiet są żywsze, więcej w nich dynamizmu, mniej szachowej kalkulacji, w efekcie czego nie oglądamy wyścigu nudnego jak większość męskich, gdzie coś (jeśli cokolwiek) dzieje się w końcówce. (W zasadzie dopiero ostatnio podobne życie do męskich wprowadza Pogaczar, mając za sobą młodzieńcze szaleństwo i chęć robienia fajnych rzeczy, bo "hehe, będzie fajnie", za czasów dominacji Sky wyścigi można było oglądać tylko dla widoków, bo jazda była nudna)
Oczywiście w sieci roi się od mądrych komentarzy smalców alfa, którzy już określili, dlaczego prawdziwe kolarstwo to faceci, a dziewczynki tylko się bawią na rowerkach (plus oczywiście wypowiedź napchana stereotypami) - ale z tym dyskutował nie będę. Wolę ten czas przeznaczyć na oglądanie czegoś żywego a nie walk robotów na rowerach.
Co do samego TdF: znajduję dużą przyjemność w oglądaniu tych wyścigów. Wyścigi kobiet są żywsze, więcej w nich dynamizmu, mniej szachowej kalkulacji, w efekcie czego nie oglądamy wyścigu nudnego jak większość męskich, gdzie coś (jeśli cokolwiek) dzieje się w końcówce. (W zasadzie dopiero ostatnio podobne życie do męskich wprowadza Pogaczar, mając za sobą młodzieńcze szaleństwo i chęć robienia fajnych rzeczy, bo "hehe, będzie fajnie", za czasów dominacji Sky wyścigi można było oglądać tylko dla widoków, bo jazda była nudna)
Oczywiście w sieci roi się od mądrych komentarzy smalców alfa, którzy już określili, dlaczego prawdziwe kolarstwo to faceci, a dziewczynki tylko się bawią na rowerkach (plus oczywiście wypowiedź napchana stereotypami) - ale z tym dyskutował nie będę. Wolę ten czas przeznaczyć na oglądanie czegoś żywego a nie walk robotów na rowerach.
- DST 67.05km
- Czas 02:10
- VAVG 30.95km/h
- VMAX 48.83km/h
- K: 23.0
- HRmax 171 ( 88%)
- HRavg 145 ( 75%)
- Kalorie 1878kcal
- Podjazdy 136m
- Sprzęt Czorny
Wtorek, 26 lipca 2022
Kategoria trening, szypko, do czytania, < 50km
Na południe od Poznańskiej
Klonowa w Koczargach będzie się remontowała co najmniej do listopada, więc trwam w misji eksploracji terenów pod trasą poznańską. Przeleciałem "standardem" do Łaźniewa (DDR w Kaputach&CO są do przeżycia, ale Nowowiejskiej w kierunku na zachód nie lubię: asfalt lekko dziurawy, trochę w górę ale za to zwykle wiatr w twarz.
Przeleciałem Łaźniew tuż obok seminarium Orionistów (jakiś śmieszek zmienił chyba w Google nazwę ulicy na "Aleję księży ononistów") - ciekawe jak tam z powołaniami, bo podobno w Polsce kiepściutko: ciekaaawe dlaczego... ¯\_(ツ)_/¯
Dalej zwiedzałem przyjemny asfalcik w Płochocinie, przyjemny fragment w kierunku Pruszkowa, bardzo mało przyjemny fragment przez Piastów i wróciłem przez Bronisze.
Wszystko w bardzo przyjemnej, wilgotnej aurze, przy relatywnie niskiej temperaturze - aż chce się żyć! (I jeździć!)
Przeleciałem Łaźniew tuż obok seminarium Orionistów (jakiś śmieszek zmienił chyba w Google nazwę ulicy na "Aleję księży ononistów") - ciekawe jak tam z powołaniami, bo podobno w Polsce kiepściutko: ciekaaawe dlaczego... ¯\_(ツ)_/¯
Dalej zwiedzałem przyjemny asfalcik w Płochocinie, przyjemny fragment w kierunku Pruszkowa, bardzo mało przyjemny fragment przez Piastów i wróciłem przez Bronisze.
Wszystko w bardzo przyjemnej, wilgotnej aurze, przy relatywnie niskiej temperaturze - aż chce się żyć! (I jeździć!)
- DST 48.31km
- Czas 01:35
- VAVG 30.51km/h
- VMAX 54.07km/h
- K: 19.0
- HRmax 176 ( 91%)
- HRavg 142 ( 73%)
- Kalorie 1372kcal
- Podjazdy 96m
- Sprzęt Czorny
Niedziela, 24 lipca 2022
Kategoria trening, szypko, do czytania, > 100km
Etap przyjaźni
Nie, tytuł notki nie ma nic wspólnego z tym, co robiłem na rowerze. Po prostu: dziś był właśnie tenże etap na TdF i jednocześnie ruszył pierwszy etap pierwszego w historii TdF kobiet. Kończy się jedno, będzie można kibicować przy drugim - ponad miesiąc porządnego kolarstwa w Eurosporcie! (Dodajmy, że praca zdalna sprzyja, bo można wyłączyć komputer i włączyć telewizor, nie trzeba podróżować z biura do domu, by zdążyć na ostatnie minuty).
A wracając już do jazdy, to skorzystałem z przyzwoitej temperatury. Przekatowałem się pod wiatr przez Witki i Pass aż do Bieniewic, tam pokręciłem po nieznanych mi asfaltach, wpakowałem się w szuter (planowanie), wpakowałem się w remont (nieplanowanie), potem znowu walka z wiatrem, dwa wiadukty nad A2 (przewyższenia się same nie zrobią), długi kawałek szutru (nieoczekiwany, ale jak się układa trasę po drogach bez Street View, to trzeba się cieszyć, że większość po asfalcie była.
Powrót to już bajka, 35-40 z lekkim uderzaniem w korbę i akurat... zdążyłem na ostatnie 40 km etapu przyjaźni.
A wracając już do jazdy, to skorzystałem z przyzwoitej temperatury. Przekatowałem się pod wiatr przez Witki i Pass aż do Bieniewic, tam pokręciłem po nieznanych mi asfaltach, wpakowałem się w szuter (planowanie), wpakowałem się w remont (nieplanowanie), potem znowu walka z wiatrem, dwa wiadukty nad A2 (przewyższenia się same nie zrobią), długi kawałek szutru (nieoczekiwany, ale jak się układa trasę po drogach bez Street View, to trzeba się cieszyć, że większość po asfalcie była.
Powrót to już bajka, 35-40 z lekkim uderzaniem w korbę i akurat... zdążyłem na ostatnie 40 km etapu przyjaźni.
- DST 102.43km
- Czas 03:11
- VAVG 32.18km/h
- VMAX 43.96km/h
- K: 24.0
- HRmax 167 ( 86%)
- HRavg 150 ( 77%)
- Kalorie 2849kcal
- Podjazdy 178m
- Sprzęt Czorny
Sobota, 23 lipca 2022
Kategoria trening, szypko, do czytania, > 50 km
Na styk przed burzą...
Miałem jechać coś dłuższego, ale wszystkie źródła mówiły o burzy, więc... zjadłem śniadanie gdzieś około 13:00, wypiłem odpowiednią ilość kawy i ruszyłem, tak przed trzecią.
Przeleciałem tajnym skrótem przez Bemowo, dzięki czemu minimalizuję ilość świateł i DDR, dość szybko wyleciałem na południe od Warszawy, tam zaczął się taniec po technicznych wzdłuż ekspresówki, zygzak przez osiedle w Sękocinie i powrót prawie po swoich śladach. W sumie nie wiem czy był wiatr (bo wilgotności na pewno nie było), ale jechało mi się dziwnie ciężko. Bo przecież 34 stopnie CelCjusza nie miały z tym niczego wspólnego. Niczego, rzekę!
4 km od domu zaczęło kropić, 2 km od domu zaczęła się wichura, gdy wszedłem do domu, prawie równocześnie z zamknięciem drzwi usłyszałem bębnienie kropel o szyby. Idealnie.
Złapałem jakoś pięć dużych kwadratów, a liczba małych przekroczyła 220 tysięcy. Dla niezorientowanych: to raczej dużo i jednocześnie pokazuje, że byłem w niepokojąco wielu różnych miejscach.
Przeleciałem tajnym skrótem przez Bemowo, dzięki czemu minimalizuję ilość świateł i DDR, dość szybko wyleciałem na południe od Warszawy, tam zaczął się taniec po technicznych wzdłuż ekspresówki, zygzak przez osiedle w Sękocinie i powrót prawie po swoich śladach. W sumie nie wiem czy był wiatr (bo wilgotności na pewno nie było), ale jechało mi się dziwnie ciężko. Bo przecież 34 stopnie CelCjusza nie miały z tym niczego wspólnego. Niczego, rzekę!
4 km od domu zaczęło kropić, 2 km od domu zaczęła się wichura, gdy wszedłem do domu, prawie równocześnie z zamknięciem drzwi usłyszałem bębnienie kropel o szyby. Idealnie.
Złapałem jakoś pięć dużych kwadratów, a liczba małych przekroczyła 220 tysięcy. Dla niezorientowanych: to raczej dużo i jednocześnie pokazuje, że byłem w niepokojąco wielu różnych miejscach.
- DST 54.84km
- Czas 01:48
- VAVG 30.47km/h
- VMAX 44.40km/h
- K: 31.0
- HRmax 170 ( 88%)
- HRavg 152 ( 78%)
- Kalorie 1464kcal
- Podjazdy 160m
- Sprzęt Czorny
Piątek, 22 lipca 2022
Kategoria trening, szypko, do czytania, > 50 km
Milanówek pod wieczór
Czekałem najdłużej jak mogłem, temperatura "spadła" do 31,5 stopnia, więc uznałem że to już.
Krótka pętelka do Milanówka przez objazd remontu przejazdu w Ożarowie, całkiem przyzwoite DDR w drodze do Brwinowa (chociaż wjazd na nie jest tylko dla niewtajemniczonych, pojechałem na logikę i wylądowałem pod furtką placu zabaw), całkiem przyzwoite DDR za Brwinowem i brak tychże od wojewódzkiej w kierunku Błonia. Końcóweczka już po zachodzie, przy "rześkich" 26 stopniach.
Krótka pętelka do Milanówka przez objazd remontu przejazdu w Ożarowie, całkiem przyzwoite DDR w drodze do Brwinowa (chociaż wjazd na nie jest tylko dla niewtajemniczonych, pojechałem na logikę i wylądowałem pod furtką placu zabaw), całkiem przyzwoite DDR za Brwinowem i brak tychże od wojewódzkiej w kierunku Błonia. Końcóweczka już po zachodzie, przy "rześkich" 26 stopniach.
- DST 64.23km
- Czas 02:01
- VAVG 31.85km/h
- VMAX 44.56km/h
- K: 27.0
- HRmax 174 ( 90%)
- HRavg 152 ( 78%)
- Kalorie 1761kcal
- Podjazdy 98m
- Sprzęt Czorny
Środa, 20 lipca 2022
Kategoria trening, do czytania, > 50 km
Piekarnik
Wymyśliłem sobie jeżdżenie w słońcu. A potem jeżdżenie po łące i lesie. Łąka skończyła się wycofem, bo droga za bardzo zarosła, las - zakopaniem się w piachu. 1/10, nie polecam, tylko asfalt!
- DST 50.59km
- Czas 02:03
- VAVG 24.68km/h
- VMAX 43.37km/h
- K: 29.0
- HRmax 173 ( 89%)
- HRavg 144 ( 74%)
- Kalorie 1395kcal
- Podjazdy 111m
- Sprzęt Czorny
Wtorek, 19 lipca 2022
Kategoria ze zdjęciem, trening, do czytania, > 50 km
Słoneczniki spoglądają na wschód...
Dziś korzystając z okazji wycieczka zagraniczna. Auto zostawiam przed jakimś sanktuarium czy czymś takim, bo w Polsce najlepsze miejsca do parkowania to rozmaite kościoły i cmentarze, a do tego - na szczęście - nikt nie sprawdza, jaki masz np. stosunek (hehe) do gabinetów metropolitów, na przykład białostockiego, po prostu: jest miejsce, zostawia się auto i luz.
Zaplanowałem sobie wycieczkę pod Sochaczew, zgodnie ze wskazówkami zegara. Przy kluczowym skręcie zobaczyłem na środku drogi dwa psy wielkości kucyka, które radośnie sobie spacerowały, więc uznałem, że pojadę w przeciwną stronę, nie ma co kusić losu; nie znam się na psach, a te nie wyglądały na kundle tylko miały taką budowę raczej sportową, a już spotkałem się z "uciekającymi z obejścia" rasowymi psami rasy "agresywnej", które pętały się po okolicy i atakowały czy to rowerzystów, czy inne zwierzęta. Nope, nie bawimy się w to. Kółko więc zrobiłem od strony drugiej, przeleciałem wygodną prostą z Sochaczewa do Bolimowa (obawiałem się jedynie nieco czy nie będzie tam DDR, ale na szczęście nie było).
Gorąco, bo jakieś 29 stopni na starcie, ale całkiem przyzwoicie. 100% asfalt, 0% ściemy.
A słoneczniki patrzą na wschód. Ciekawe dlaczego...
Zaplanowałem sobie wycieczkę pod Sochaczew, zgodnie ze wskazówkami zegara. Przy kluczowym skręcie zobaczyłem na środku drogi dwa psy wielkości kucyka, które radośnie sobie spacerowały, więc uznałem, że pojadę w przeciwną stronę, nie ma co kusić losu; nie znam się na psach, a te nie wyglądały na kundle tylko miały taką budowę raczej sportową, a już spotkałem się z "uciekającymi z obejścia" rasowymi psami rasy "agresywnej", które pętały się po okolicy i atakowały czy to rowerzystów, czy inne zwierzęta. Nope, nie bawimy się w to. Kółko więc zrobiłem od strony drugiej, przeleciałem wygodną prostą z Sochaczewa do Bolimowa (obawiałem się jedynie nieco czy nie będzie tam DDR, ale na szczęście nie było).
Gorąco, bo jakieś 29 stopni na starcie, ale całkiem przyzwoicie. 100% asfalt, 0% ściemy.
A słoneczniki patrzą na wschód. Ciekawe dlaczego...
- DST 52.74km
- Czas 01:42
- VAVG 31.02km/h
- VMAX 48.30km/h
- K: 28.0
- HRmax 183 ( 94%)
- HRavg 154 ( 79%)
- Kalorie 1411kcal
- Podjazdy 88m
- Sprzęt Czorny
Środa, 13 lipca 2022
Kategoria trening, szypko, do czytania, > 50 km
Początek w grupie, końcówka solo
Wybrałem się na środową zgrupkę z myślą o tym żeby... odpaść. Nie miałem złudzeń, wtorek wypłukał mi nogi kompletnie, miałem zamiar tylko powieźć się na kole na miejsce startu, potrzymać ile się da i zakończyć. Wystarczyło do Kosmowskiej, grupa mi zwiała, goniłem ją jeszcze sam przez prawie trzy czwarte okrążenia, zbliżyłem się nawet, ale gdy zrobiło się czołowo pod wiatr, siła grupy zrobiła swoje. Zatem końcówkę zrobiłem sam, po okolicznych wioskach.
- DST 60.56km
- Czas 01:47
- VAVG 33.96km/h
- VMAX 48.85km/h
- K: 23.0
- HRmax 181 ( 93%)
- HRavg 148 ( 76%)
- Kalorie 1327kcal
- Podjazdy 73m
- Sprzęt Czorny