Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2018
Dystans całkowity: | 1585.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 64:25 |
Średnia prędkość: | 24.61 km/h |
Liczba aktywności: | 39 |
Średnio na aktywność: | 40.65 km i 1h 39m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 31 maja 2018
Kategoria < 50km, do czytania, trening, ze zdjęciem
W pełnym słońcu
Zbliżało się południe, a na zewnątrz były rozkoszne 32 stopnie, więc uznałem, że będzie to idealna pora na rower.
Zakręciłem do Borzęcina, potem poleciałem prosto na Domaniewek. Obczaiłem skrót przez Koprki i wyleciałem na drugą stronę torów. Chwilę później skończyła mi się droga, więc wróciłem na pierwszą stronę torów. Tych samych, na których zawsze stoję.
Na drodze stanęła mi jakaś gruntowa dróżka, więc siłą rzeczy wróciłem do głównej, do Ożarowa, gdzie chwilę później zatrzymała mnie policja. W zasadzie nie tylko mnie: zatrzymała wszystkich.
Pierwotnie myślałem, że to jakiś wypadek, ale zaraz zauważyłem smutnych ludzi, maszerujących wolno, wgapionych w grunt pod nogami. Po chwili okazało się, że to nie pogrzeb, a tylko radosna procesja.
Zostawiłem smutnych ludzi sobie, zawróciłem, objechałem zablokowany teren i dojechałem do "standardowego" przejazdu, który... tradycyjnie musiał być zamknięty. Tamte nie były - ten tak. Tym razem postanowiłem nie tkwić na środku, strzeliłem sobie dwa zdjęcia i usiadłem na trawie, czekając aż pociąg przejedzie.
Potem trzeba było tylko dojechać do domu i wycieczka się zakończyła.
Zakręciłem do Borzęcina, potem poleciałem prosto na Domaniewek. Obczaiłem skrót przez Koprki i wyleciałem na drugą stronę torów. Chwilę później skończyła mi się droga, więc wróciłem na pierwszą stronę torów. Tych samych, na których zawsze stoję.
Na drodze stanęła mi jakaś gruntowa dróżka, więc siłą rzeczy wróciłem do głównej, do Ożarowa, gdzie chwilę później zatrzymała mnie policja. W zasadzie nie tylko mnie: zatrzymała wszystkich.
Pierwotnie myślałem, że to jakiś wypadek, ale zaraz zauważyłem smutnych ludzi, maszerujących wolno, wgapionych w grunt pod nogami. Po chwili okazało się, że to nie pogrzeb, a tylko radosna procesja.
Zostawiłem smutnych ludzi sobie, zawróciłem, objechałem zablokowany teren i dojechałem do "standardowego" przejazdu, który... tradycyjnie musiał być zamknięty. Tamte nie były - ten tak. Tym razem postanowiłem nie tkwić na środku, strzeliłem sobie dwa zdjęcia i usiadłem na trawie, czekając aż pociąg przejedzie.
Potem trzeba było tylko dojechać do domu i wycieczka się zakończyła.
- DST 41.24km
- Czas 01:35
- VAVG 26.05km/h
- Sprzęt Czorny
Czwartek, 31 maja 2018
Kategoria < 25km
Spraw załatwianie
- DST 4.44km
- Czas 00:17
- VAVG 15.67km/h
- Sprzęt Zenon
Środa, 30 maja 2018
Kategoria transport, do czytania, szukając dziury w całym
Nowa DDR-ka
Wpadłem na pomysł sprawdzenia stanu nowej, budowanej wzdłuż Połczyńskiej dróżki rowerowej, która ma być oddana już w lipcu.
Praktycznie całość jest już gotowa, brakuje dosłownie kilku fragmentów. Miło, że ją robią; od momentu wytyczenia na Połczyńskiej buspasów jazda rowerem stała się tam nie do końca przyjemna.
Praktycznie całość jest już gotowa, brakuje dosłownie kilku fragmentów. Miło, że ją robią; od momentu wytyczenia na Połczyńskiej buspasów jazda rowerem stała się tam nie do końca przyjemna.
- DST 17.00km
- Czas 00:59
- VAVG 17.29km/h
- Sprzęt Zenon
Środa, 30 maja 2018
Kategoria < 25km
Testy roweru
- DST 1.70km
- Czas 00:08
- VAVG 12.75km/h
- Sprzęt Cuś innego
Wtorek, 29 maja 2018
Kategoria do czytania, transport
Strava May Climbing Challenge
Rzadko bawię się w stravowe rywalizacje. Ani nie widzę potrzeby szukania dodatkowej motywacji, ani też nie widzę zabawy w tłuczeniu kilometrów dla samej ich liczby. Owszem, dołączam, ale dzieje się to na zasadzie "jak się zaliczy, to się zaliczy". No bo po co miałbym te kilometry wbijać? Dla radości porównywalnej z pojawieniem się w "TOP10" na BS?
W tym miesiącu postanowiłem jednak, że będzie inaczej. Główny wpływ na to miała majówka, na której nabiłem trochę metrów w górę i pomyślałem "a co mi tam!".
Zabrałem się więc za rywalizację wspinaczkową. Proste podjechanie siedmiu i pół kilometra w górę to igraszka... pod warunkiem, że nie mieszka się na Mazowszu! Jeśli ze stu kilometrów przywożę sto pięćdziesiąt (nie, to nie pomyłka, 1-5-0!) metrów w pionie, to ile mi potrzeba, żeby zrobić te prawie osiem w górę?
No ale powoli, kroczek po kroczku, cierpliwością i pracą... i udało się. Na dwa dni przed zakończeniem rywalizacji mam sukces. I chyba wystarczy mi "rywalizowania". Odznakę mam w gablotce na Stravie i... wystarczy, przynajmniej na razie.
W tym miesiącu postanowiłem jednak, że będzie inaczej. Główny wpływ na to miała majówka, na której nabiłem trochę metrów w górę i pomyślałem "a co mi tam!".
Zabrałem się więc za rywalizację wspinaczkową. Proste podjechanie siedmiu i pół kilometra w górę to igraszka... pod warunkiem, że nie mieszka się na Mazowszu! Jeśli ze stu kilometrów przywożę sto pięćdziesiąt (nie, to nie pomyłka, 1-5-0!) metrów w pionie, to ile mi potrzeba, żeby zrobić te prawie osiem w górę?
No ale powoli, kroczek po kroczku, cierpliwością i pracą... i udało się. Na dwa dni przed zakończeniem rywalizacji mam sukces. I chyba wystarczy mi "rywalizowania". Odznakę mam w gablotce na Stravie i... wystarczy, przynajmniej na razie.
- DST 17.75km
- Czas 01:04
- VAVG 16.64km/h
- Sprzęt Zenon
Wtorek, 29 maja 2018
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
Leszno klasycznie
Ze względu na obowiązki domowe nie miałem nawet dwóch godzin, więc pojechałem przez Leszno, żeby nie ryzykować kręceniem po uliczkach np. Ożarowa (i niechcący nie przestać, jak ostatnio, dziesięciu minut przed przejazdem kolejowym).
Na początku mijałem się z jednym szosowcem, a w Koczargach było blisko czołówki, bo sześcioosobowy peleton zasadniczo utrzymał się w swoim pasie, ale jeden przypał postanowił lecieć pasem lewym, bo przecież jest pr0.
Od Mariewa praktycznie nie minąłem już nikogo.
Ciepły dzień dzisiaj. O wiele za ciepły. Idzie złe.
Na początku mijałem się z jednym szosowcem, a w Koczargach było blisko czołówki, bo sześcioosobowy peleton zasadniczo utrzymał się w swoim pasie, ale jeden przypał postanowił lecieć pasem lewym, bo przecież jest pr0.
Od Mariewa praktycznie nie minąłem już nikogo.
Ciepły dzień dzisiaj. O wiele za ciepły. Idzie złe.
- DST 58.14km
- Czas 01:42
- VAVG 34.20km/h
- Sprzęt Czorny
Poniedziałek, 28 maja 2018
Kategoria do czytania, transport
Truskawki ride
Przez ostatni czas posprawdzałem okoliczne miejscówki i wychodzi mi z nich jedno: pod Halą Banacha jest jednak najtaniej. A skoro tak, to - przynajmniej póki będą tam truskawki - będę bywał częściej.
- DST 26.76km
- Czas 01:30
- VAVG 17.84km/h
- Sprzęt Zenon
Niedziela, 27 maja 2018
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
Kampinoski Orlen powoli staje się tradycją
Wystartowaliśmy oddzielnie, bo każdy miał w planie co innego. Poleciałem "dołem", czyli od południa, w Żelazowej Woli zdzwoniliśmy się i ustaliliśmy, że jesteśmy w odpowiedniej odległości od Orlenu. Dalej to, co ostatnio: kawa, potem jeszcze jedna kawa i powrót pod wiatr do domu.
Ciekawe, czy z tradycji zrobi się - za jakiś czas - seria.
Ciekawe, czy z tradycji zrobi się - za jakiś czas - seria.
- DST 99.15km
- Czas 02:57
- VAVG 33.61km/h
- Sprzęt Czorny
Sobota, 26 maja 2018
Kategoria < 50km, do czytania, trening
Deszczowo
Sobota miała być cała deszczowa, więc, rezygnując z planu zawierzenia prognozom (i pojechania po 14:00, kiedy nie miało już padać) pojechałem wcześniej. Potem okazało się, że decyzja była słuszna, bo właśnie po 14:00 zaczęło naprawdę lać.
Na początku było nawet sucho, ale potem zaczęło kropić. Na Trakcie Królewskim olbrzymie kałuże, do tego zaczęło solidnie padać i już wiedziałem, że nie będzie miło. Wróciłem do techniki pokonywania zakrętów WSNW (Weź Się Nie Wywal), zawinąłem tuż za Mariew i wróciłem. Gdy wyjeżdżałem (znowu, ostrożniutko) na główną, w Borzęcinie, i właśnie roztrząsałem kwestię tego, czy ja jestem dupowaty i jadę asekuracyjnie, czy na takich zakrętach wszyscy jeżdżą jednak sporo wolniej, gdy z naprzeciwka wyjechały dwie sylwetki i bardzo powolutku wzięły - szeroki - zakręt, zahaczając nawet o przystanek. Aha, czyli jest nas więcej. Już mi lepiej.
Końcówka to już znana i zgrana trasa w kierunku ekspresówki. Padać przestało. Do 14:00.
Na początku było nawet sucho, ale potem zaczęło kropić. Na Trakcie Królewskim olbrzymie kałuże, do tego zaczęło solidnie padać i już wiedziałem, że nie będzie miło. Wróciłem do techniki pokonywania zakrętów WSNW (Weź Się Nie Wywal), zawinąłem tuż za Mariew i wróciłem. Gdy wyjeżdżałem (znowu, ostrożniutko) na główną, w Borzęcinie, i właśnie roztrząsałem kwestię tego, czy ja jestem dupowaty i jadę asekuracyjnie, czy na takich zakrętach wszyscy jeżdżą jednak sporo wolniej, gdy z naprzeciwka wyjechały dwie sylwetki i bardzo powolutku wzięły - szeroki - zakręt, zahaczając nawet o przystanek. Aha, czyli jest nas więcej. Już mi lepiej.
Końcówka to już znana i zgrana trasa w kierunku ekspresówki. Padać przestało. Do 14:00.
- DST 43.24km
- Czas 01:28
- VAVG 29.48km/h
- Sprzęt Stefan
Piątek, 25 maja 2018
Kategoria transport
Trening
- DST 16.64km
- Czas 00:52
- VAVG 19.20km/h
- Sprzęt Zenon